Na początku myślałem, że Lloyd zaprowadzi nas do swojego wujka ale my szliśmy dosłownie w przeciwną stronę.
Gdy znajdowaliśmy się na korytarzu gdzie nikogo nie było zaczął się wydzierać na nas.
- Czy wy do reszty zwariowaliście?! macie wielkie szczęście, że byłem tam bo teraz byście siedzieli na dywaniku u mojego wujka! a z tego co wiem - zwrócił się do Cole'a - nie możesz trafić do dyrektora za takie akcję dobrze wiesz czemu! - zrobił wdech i wydech i kontynuował - o co poszło?
- Ten skurwysyn wsadził mi do szafki farbę, którą jak widać zostałem spryskany - powiedziałem próbując zachować spokojny ton.
- Cole, to prawda? - najwidoczniej blondyn nie mógł wytrzymać ze śmiechu, bo pytając wcześniej wspomnianego chłopaka zaśmiał się.
- No tak, ale to ON przyszedł na stołówkę oblał mnie sokiem i wyrzucił moje jedzenie na mnie.
- Zasłużyłeś sobie - powiedziałem bardziej do siebie.
- Co ty tam do siebie znowu mruczysz? - już miałem mu odpowiedzieć ale Lloyd nam przerwał.
- Chłopaki uspokójcie się w końcu! jak tak bardzo chcecie moge was zaprowadzić do mojego wujka, ciekawe co powie.
- Lloyd, nie - odezwał się Cole. Ciekawe co takiego na odwalał, że boi się tam iść.
- Tak jak myślałem, dobra idź Kai muszę jeszcze pogadać z nim.
- No dobra, siema - powiedziałem na odchodnym i ruszyłem w stronę łazienki. Wchodząc do pomieszczenia minąłem jakiegoś typa, który walnął mnie z bara. Zignorowałem to i podszedłem do lustra. Przyjrzałem się sobie w lustrze i zacząłem próbować zmyć tą farbę ze swojej twarzy i szyi. Myślałem, że go rozszarpie, napracowałem się nad swoją fryzurą dzisiejszą. No dobra wcale tak nie było ale jestem caly w farbie przez tego idiotę, uhh..
*** (jakieś dwa miesiące później)
W końcu po całym tym dziwnym dniu, pełnego wrażeń siedziałem u siebie na łóżku gotowy pójść spać, przez te dwa miesiące w sumie nic takiego się nie działo, tylko szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła. Cole zaczął chyba zarywać do mojej siostry, co mi się bardzo nie podobało. Bo z tego co wiem to rudy jej się podoba. Nie żebym lubił rudego, oczywiście, że nie. Nagle dostałem powiadomienie od nieznanego numeru. Szybko kliknąłem w wiadomości i przeczytałem teść wiadomości.
Od: Nieznane
Byłem przy incydencie z farbą, fioletowy to nie twój kolor, bardziej pasuje ci czerwień;)Przeanalizowałem te słowa kilka razy w głowie, przecież to było z dwa miesiące temu. Odpisałem.
Od: Kai
Znamy się?Od: Nieznane
Nie, ale jeśli chcesz możemy się poznać.Od: Kai
Nie dzięki.Od: Nieznane
Daj mi szansę. Zapewniam cię, że nie pożałujesz.Postanowiłem odpisać z rana, lub po szkole. Byłem strasznie zmęczony i nie miałem ochoty się patyczkować z jakimś tumanem, który zapewne robił sobie ze mnie jaja. Nie odpisując mu podłączyłem telefon i słuchawki do ładowarek, ściągnąłem koszulkę i położyłem się na łóżku pod pościelą. Marzyłem o tym cały dzień. Zamknąłem oczy i odrazu zasnąłem.
***
Obudziłem się rano cały przepocony, odkryłem się, przetarłem całą twarz dłonią i wpatrując się w sufit zastanawiałem się dlaczego ten idiota mi się śnił. Nie znam go nawet, i nie mam zamiaru go poznawać, ale w śnie wydawał być się taki inny. Nagle przypomniał mi się nasz pierwszy kontakt wzrokowy w klasie, nie mogłem oderwać od niego oczu, to, jak na mnie patrzył wtedy było czymś czego nie czułem jeszcze nigdy. Moje rozmyślenia przerwał odgłos powiadomienia, spojrzałem na godzinę, piąta dwadzieścia cztery, no świetnie.
CZYTASZ
- Like the stars miss the sun in the mornin' sky. - Lavashipping
De TodoCole Brookstone - jeden z najbardziej rozpoznawalnych ludzi w szkole. On, ze swoją paczką przyjaciół byli najbardziej znaną w liceum. Mimo tego, że chodzili do innych klas nie różnili się praktycznie niczym. Jednak do szkoły doszły dwie nowe osoby...