Budzę się nagle cała zalana potem.

Automatycznie dotykam szyj, gdzie jeszcze przed chwilą mężczyzna w śnie ściskał dłonie. Chude palce mocno wbijały się w moją skórę. Patrzyłam w pustą twarz próbując zaczerpnąć powietrza. Wszystkie moje starania były jednak na próżno. Dusiłam się.

Wstałam na równe nogi, odganiając sen z moich myśli. Nie chciałam stracić dnia przez koszmary wygenerowane przez moje leki.

Nie był to pierwszy tego typu sen. Ostatnim razem śnił mi się ten sam mężczyzna. Znowu miał niewyraźne rysy twarzy, jednak tym razem przytulał mnie. Z jego ust leciał cichy szept, który ledwo docierał do moich uszu. Szeptał, abym się bała i lękała.

W obliczu dzisiejszego snu, faktycznie się lękałam.

– O Mel już wstałaś?

Na korytarzu spotykam Marie wychodzącą ze swojego pokoju. Spogląda na zegarek znajdujący się na jej lewej dłoni, gdy tylko stanęłam na przeciwko niej.

– Miałam dziwny sen. Chyba już dzisiaj nie zasnę – mówiąc to podążyłam za dziewczyną w stronę kuchni.

– Zrobić ci kawy? – odwróciła się w moją stronę, kiedy podeszła do kuchenki.

Pokiwałam głową.

Usiadłam przy wyspie kuchennej na wysokim krześle. Oparłam głowę o dłonie, przyglądając się Marii. Musiała dopiero co się zwlec z łóżka, bo dalej miała na sobie o kilka rozmiarów za dużą koszulkę z logiem jakiegoś zespołu rockowego.

– Jak było wczoraj? Chyba dość wcześnie wróciłaś – pyta, jednocześnie podkładając kubek pod ekspres. Chwile później urządzenie syczy i wylatuję z niego aromatyczna ciecz, a jej zapach roznosi się po pomieszczeniu.

– W porządku. Zdjęcia nie najgorsze. Tylko czekać na przelew.

Moje spojrzenie odnajduję zagadek na kremowej ścianie. Wskazówki wskazywały dopiero siódma rano, co by się zgadzało z półmrokiem zza oknem.

– A ten cały Mesos? Fajny? Przystojny?

W tym samym momencie odwraca się do mnie przodem. Podaje mi różowy kubek z napisem kawa nie sprawi że dzień stanie się lepszy i siada obok mnie. Opiera głowę o dłoń i zaczyna przyglądać mi się z zaciekawieniem swoimi zielonymi oczami.

– Trochę taka gwiazdeczka z niego – zaczynam, przypominając sobie jego reakcje na moją osobę – ale po za tym wydaję się nawet sympatyczny i tak jest przystojny tak jak na zdjęciach.

Nie wspominam o tym, że Mikołaj po skończonym koncercie towarzyszył mi w drodze do mieszkania. Nasz spacer trwał zaledwie dziesięć minut, po czym zbił ze mną piątkę i ruszył w stronę z skąd przyszliśmy.

– W końcu to raper. Oni tacy są. Lekko zadzierają nosa – na jej twarzy pojawia się grymas. Przenosi wzrok na mój kubek z kawą, który ściskałam w dłoniach.

Przez chwilę patrzę na nią w ciszy, myśląc czy ciągnięcie tematu dalej jest odpowiednie. Dziewczyna, jednak jakby czytając w moich myślach odzywa się pierwsza.

– Szczególnie ten jeden.

Unosi spojrzenie i posyła mi lekki uśmiech.

Maria znała nieco środowisko raperów. Sama przez jakiś czas spotykała się z jednym. Nie był on jednym z topowych artystów, ale miał swoje wierne grono odbiorców. Był on typem osoby, której nie życzę żadnej dziewczynie. Pomijając fakt, braku chęci do angażowania się w relacje, to wieczne interesował się fankami i ich dupami na Instagramie.

Byli ze sobą przez rok, a nie są ze sobą już kolejny rok. Maria jednak zawsze miała go gdzieś z tyłu głowy, mimo że nie mówiła o tym głośno.

– Więc uważaj na tego – dodaje po chwili.

Marszczę brwi.

– Spokojnie, Maria. Nie pcham się w żadne relację, bynajmniej przez najbliższy czas.

– Tak tylko zarzuciłam.

Maria śmieję się. Rozluźnia to atmosferę, która zrobiła się nie przyjemna.

Ekran jej telefonu rozjaśnia się, a ona spogląda na wyświetlacz. Czyta coś, po czym wygasza go. Wstaje, odkładając kubek po kawie do zlewu.

Nawet nie wiem kiedy ją tak szybko wypiła.

– Będę się zbierać do pracy. Szef już ma nerwy – wzdycha zmęczona.

Kiwam głową ze zrozumieniem. Przyglądam się jeszcze chwilę dziewczynie jak zgarnia jakiś jogurt pitny z lodówki, po czym znika z pola mojego widzenia na korytarzu. Słyszę skrzypnięcie drzwiami.

Zostaję sama kuchni. Dalej ściskam w dłoni kubek z ciepłą cieczą, która przyjemnie ogrzewa moje dłonie. W dodatku aromat wydobywający się z niego rozluźnia mnie i uspokaja. Sięgam po telefon do kieszeni.

Widzę kilka wiadomości oraz e-maile na skrzynce pocztowej. Omijam je, obiecując sobie, że zajmę się tym później.

Wchodzę na Instagrama, gdzie ze wszystkich mediów społecznościowych spędzam najwięcej czasu. To z tej platformy najczęściej czerpię inspirację na zdjęcia. Tam dostrzegam jedną wiadomość przy, której zatrzymuje się chwilę dłużej. Czytam kilka razy esemesa od menadżera Mikołaja Rajskiego z zaproszeniem na imprezę z okazji czwartej rocznicy ich wytwórni.

W między czasie słyszę trzask frontowych drzwi, co oznaczało, że Maria wyszła do pracy, a ja zostałam sama w mieszkaniu.

W mojej głowię pojawia się chęć zjawienia na wydarzeniu. Dało by mi to okazję do złapania ciekawych ofert pracy, a przy okazji będę mieć chwilę na rozerwanie się.

Będzie też okazja skonfrontowania się z Mikołajem. Polubiłam go podczas naszego krótkiego spaceru.

Co wcale mi się nie podobało.

///

nie mogę się doczekać jak wypuszczę dalsze rozdziały, które mam w planach,

ale najpierw musi być nudno, żeby później było ciekawie

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 10, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

MimozaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz