Tak naprawdę kocham ciebie!

2 0 0
                                    

Szkoła
(Pov Nikolas Valtor)

Szedłem korytarzem, gdy zza rogu usłyszałem krzyki. Szybko poznałem głosy Lary i Bena. Stanąłem obok skrętu w prawo, oparłem się o ścianę i zacząłem podsłuchiwać. -Czyli jednak, oni wszyscy mieli rację co do ciebie!!- krzyczała przez płacz Lara. -W sumie to tak... Chciałam cię tylko wykorzystać dla sławy...- dupek.... Rozjebie mu ryj. -Jesteś potworem!! Nienawidzę cię!- nadal głośno krzyczała -Jesteś taka słodka jak się denerwujesz- powiedział Ben, na co ona się oburzyła.  -Zobaczysz co będzie jak każdemu powiem, jakim sukinsynem jesteś to żadna już cię nie zechce!!!- wykrzyczała Lara, po czym usłyszałem stuk o metalowe szafki szkolne. -C...co ty robisz?...- zapytała dosyć przestraszona Lara. Wiedziałem, że zaraz muszę wkroczyć do akcji bo inaczej będzie źle. Ben był by wstanie poświęcić wszystko dla swojej reputacji u innych. -Nikt się nie dowie.- powiedział -Dowie się! Oczywiście że...- nagle Lara przestała mówić, jednak nie było to spowodowane tym że Ben jej przerwał. Coś innego musiało jej przerwać. -Nikt się o tym nie dowie moja droga, bo inaczej...- w tym momencie wyszedłem zza rogu i powiedziałam -Inaczej co?- Dopiero zauważyłem że Lara jest przygniatana przez niego do szafek, trzyma ją za szyję, i wygląda jakby ją dusił.... -Zostaw ją- powiedziałem -Bo co mi zrobisz? Też chcesz oberwać jak ona?- zapytał -No, chcę.- powiedziałem, a chłopak spojrzał na mnie -No na co czekasz? Zostaw ją, i uderz mnie. Znajdź se kogoś na swoim poziomie a nie szantażujesz nie dość że młodszą, to jeszcze przeciwnej płci.- powiedziałem -Ah no tak...- puścił zapłakaną Larę -Oh, gdzie jest ta osoba która ma być na moim poziomie CHOCIAŻBY inteligencji?- zapytał -Spójrz przed siebie.- Powiedziałem wkurzony, a Ben spojrzał dosłownie na mnie... -No... Jakoś nadal jej nie widzę- odgryzł się chłopak, śmiejąc mi się w twarz. -Nick... Proszę cię, odpuść. On jest niebezpieczny. Błagam cię chodźmy stąd.- powiedziała Lara, podeszła do mnie i złapała za nadgarstek ciągnąć, jednak Ben się wkurzył, pociągnął mnie za sobą przez co Lara mnie puściła. -O nie, ty sobie idź jeżeli nie chcesz mieć obitej buźki tak  jak niedługo twój zajebany wybawca, ale z nim to ja jeszcze nie skończyłem.- stał między mną a nią. Poprosiłem Larę by poszła, a on wybiegła z płaczem, a Ben za nią krzyknął by pamiętała co jej powiedział. Upewnił się że nikogo więcej nie ma, a następnie odwrócił się w moją stronę. -Z takim podejściem do dziewczyn żadna cię nie zechce- powiedziałem stanowczo. -A co mam do stracenia? I tak wszystkie proste laski na mnie lecą, czyli 90% szkoły- powiedział drwiąc z mnie. -Następne 9% to fanki mojego brata.- powiedział spokojniej -A ten 1 procent nie wie co traci- patrzyliśmy na siebie z nienawiścią w oczach. -Zbyt wiele razy wchodziłeś mi w drogę... Teraz za to pożałujesz- zaczą dość szybko podchodzić do mnie, ale ja nie cofałem się. Nie mogę pokazać że się go boję, pomimo że tak jest. -Nawet nie wiesz jaką przyjemność sprawi mi wyprostowanie twojego ryja- odszedłem parę kroków w tył szykując się na najgorsze. -Mordę ma pies, i ty... w sumie to to samo- powiedział, a gdy zbliżył się wystarczająco blisko próbował mnie uderzyć w twarz z pięści, jednak złapałem jego rękę dwoma rękoma. Ledwo co dawałem radę zatrzymać ją. -Nieźle, ale unieruchomiłeś się...- nim zdążyłem zareagować Ben uderzył mnie drugą ręką w brzuch, a ja poleciałem na szafki uderzając głową. Na szczęście nie o krawędź, jednak zakręciło mi się w niej. Gdy Ben znowu do mnie podszedł uderzył mnie w twarz. -Ja pierdole!- krzyknąłem, a następnie kopnąłem go w piszczel, a gdy ten zaczął się cofać podłożyłem mu haka przez co się wywrócił... -Myślisz że jesteś synem dyrektora i jesteś bez karny? Może pod niektórymi względami masz rację, ale wiedz że JA zawsze wymierzę  sprawiedliwość nie ważne kim byś był- patrzyłem na niego. Niestety zdołał się podnieść, na co ja dość mocno odskoczyłem, i aż mnie ciary przeszły z zaistniałej sytuacji... Ben tylko się zaśmiał i powiedział -Boisz się mnie, co?- za mną były szafki szkolne, a ja nie miałem gdzie uciec. Chłopak zaczął powoli do mnie podchodzić, a gdy był już naprawdę naprawdę blisko, jego lewa ręka wylądowała nad moim prawym ramieniem, i oparła się o szafkę o którą ja też się opierałem, co sprawiło że przycisnąłem się do szafek jak najmocniej się dało. Chłopak na początku patrzył na mnie, widział pewnie strach w moich oczach. Było widać że sprawia mu to przyjemność, ale co miałem zrobić? Nie byłem w stanie się mu postawić akurat w tym momencie. Jeżeli po prostu będę stał, może wyjdę z mniejszymi obrażeniami? -Twój strach jest tak satysfakcjonujący- powiedział. Nie chciałem się odzywać, bo wiem że jak powiem coś co mu się nie spodoba będzie źle. Jeszcze gorzej niż było teraz. -No co? Nagle nie jesteś taki cwany? Wielki bohater się znalazł. Lara i tak cię nie zechce!- zabolało -Dla mnie liczy się to, że ona jest bezpieczna- powiedziałem -Szkoda, że ty nie jesteś- złapał mnie za bluzę, i podniósł lekko do góry przez co musiałem stać na palcach, a ten jeszcze mocniej przyciskał mnie do szafek, po czym nachylił się nade mną i zaczął szeptać do ucha. -Powiem ci tyle... Uwielbiam patrzeć jak moje ofiary są bez radne i przestraszone. Jesteś skończony w tej szkole, zamienię każdy twój dzień w nieskończone piekło, możesz zmienić szkołę, i tak cię znajdę. Możesz zmienić miasto, i tak cię znajdę. Może jeżeli zmienił byś nazwisko i kolor włosów, i wyjechał byś za granicę to nie chciało by mi się ciebie szukać, ale trauma związana z mną zawsze pozostanie w twojej pamięci, i w życiu nie pozwolę ci o tym zapomnieć- mówił stopniowo coraz mocniej mnie podduszając, a gdy zacząłem się dusić po prostu patrzył. Starałem się wydusić z siebie jakieś słowo, ale nic z tego. -Co mówisz?- -Wyraźniej!- -Nie słyszę cię Nick!- zaśmiał się Ben, po czym znowu nachylił mi się do ucha i szepnął. -Uwierz, że jeszcze ci pokażę na co mnie stać- po czym mnie puścił, ja upadłem na podłogę i zacząłem kaszleć, i próbować złapać oddech, a Chłopak odszedł. Nie miałem jakiś wielkich obrażeń. Gdy przeszedłem na lekcję nikt nawet nie zauważył że coś nie tak. Na lekcjach było nudno, na przerwach każdego unikałem, a gdy skończyły się lekcje, i szedłem korytarzem do wyjścia zobaczyłem na schodach Larę która płakała. Usiadłem obok niej, a ona od razu zaczęła ocierać łzy. -Powinieneś zostawić mnie samą...- powiedziała. -Przestań płakać.- podałem jej chusteczkę, której jej brakowało. -Jak ja mogłam być tak ślepa...- zaczęła się użalać nad sobą. -To prawda, byłaś ślepa.- powiedziałem -Jak mogłam kochać kogoś takiego jak ten dupek...- kontynuowała w płaczu -To też prawda, jak mogłaś kochać kogoś takiego...- dalej mówiła -Jak mogłam nie zauważyć że jesteś od niego o wiele lepszy?!- krzyknęła. -Tak... Jestem od niego o wiele lepszy- powiedziałem spokojnie -W OGÓLE MI NIE POMAGASZ WIESZ?!- wydarła się na mnie -Wiem, ale co mam zrobić jak wszystko co mówisz jest zgodne z prawdą? Może zamiast użalania się nad sobą, zapomnisz o nim i zaczniemy od początku? Jak Przyjaciel z Przyjaciółką.- zaproponowałem -Był byś w stanie mi wybaczyć że ci nie wierzyłam?- zapytała -Już to zrobiłem- uśmiechnąłem się, a ona wtuliła się w mnie. -To?... Idziemy do mnie, Przyjaciółko?- zapytałem zaznaczając rękoma cudzysłów przy ostatnim słowie, a ona tylko się zgodziła i poszliśmy do mojego domu. Przechodząc obok pizzerii zacząłem rozmowę. -Jak chcesz mogę cię zabrać na pizzę- a ona odpowiedziała -Nie trzeba!- -A do kina?- -.... Innym razem, teraz idziemy do twojego domu- -Czyli lubisz chodzić do kina?- zapytałem -No!- przytaknęła -Niech zgadnę, komedie romantyczne?- zapytałem śmiejąc się -Że co?! Nie! Wolę Horrory, nie jestem jedną z tych prostych dziewczyn!- powiedziała  Horror to ty przeżyjesz z mną  pomyślałem, ale nie mówiłem tego na głos. Gdy weszliśmy do domu od razu przedstawiłem Larę mojej mamie, a ona od razu poznała ją jako dziewczynę, o której jej tyle opowiadałem.... Poszliśmy do mojego pokoju, ona usiadła na łóżku a ja na krześle gamingowym. -To? Co chcesz robić?- zapytałem, a dziewczyna wstała z łóżka i zaczęła rozglądać się po pokoju, zauważyłem że zwróciła uwagę na półkę obok telewizora. -Masz konsolę do gier...- tylko popatrzyła na mnie uśmiechając się, a ja nic nie mówiąc wstałem, odpaliłem konsolę podałem dziewczynie pada, i zaczęliśmy grać. W trakcie moja mama przyniosła nam herbatę i przekąski, ale wiem że tak naprawdę chciała zobaczyć co robimy. -Jak ty to robisz?!- krzyknęła -Pytasz jak wygrywam, czy jak wygrywam dając ci fory?- zaśmiałem się, a ona odłożyła pada i rzuciła się na mnie i zaczęła łaskotać, siedzieliśmy na podłodze, i ja i ona z pozycji siedzącej upadliśmy na pozycję leżąca, i zaczęliśmy się głośno śmiać. Dziewczyna spojrzała mi w oczy, i złapaliśmy kontakt wzrokowy. Złapałem ją za rękę, a ona wtuliła się w mnie. Nie liczyło się dla nas to że leżymy na podłodze, tylko to że jesteśmy tak zbliżeni do siebie. Leżeliśmy tak przez parę minut, po czym usłyszałem krzyk mojej mamy -Nicholasie jest już późno! Lepiej odprowadź swoją koleżankę do domu nim jej rodzice zaczną się martwić.- żaden z nas na to nie zareagował. Jednak po chwili odważyłem się odezwać. -Słyszałaś?...- powiedziałem śpiący -Mhym...- odpowiedziała Lara również śpiąca. Po chwili wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju, kierując się do przed pokoju by obrać buty zobaczyłem że mama idzie za nami. Chce mnie sprawdzić czy zaproponuje jej odprowadzenie do domu czy jaki chuj? Ubraliśmy buty, podałem jej z wieszaka kurtkę a następnie Lara pochwaliła moją mamę, że piecze obłędne ciastka. Ciastka były biedronkowe. Mama to wie, na co lecą dziewczyny. Było ciemno, szliśmy obrzeżami miasta. -A ty tak naprawdę się go nie boisz?- zapytała, a ja nie musiałem się dłużej zastanawiać żeby wiedzieć o kogo chodzi. -Nie no co ty...- powiedziałem -Odpowiedz szczerze.- spoważniała. -No wiesz... Czasami się go trochę wystraszę, ale jeżeli w grę wchodzi uratowanie tak pięknej kobiety z rąk oprawcy zawsze znajdę odwagę- powiedziałem, a ona na to cicho zachichotała. Gadaliśmy jeszcze na różne tematy w drodze powrotnej, a gdy byliśmy przed jej domem stanęła przede mną i powiedziała -Dzięki za miły wieczór- uśmiechaliśmy się do siebie, po czym Lara przytuliła mnie i pożegnała. Wracając myślałem o dzisiejszym dniu, o Benie, o Larze, co jeżeli będzie mnie zastraszał bym tylko z nią nie był? Kocham ją, a reputacji w szkole to ja se nie naprawię. Wintester'owie pokazali mi na co ich stać. Teraz czas, bym to ja pokazał co potrafię. Zamierzam zaryzykować wszystko.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 07, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Control us with magicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz