rozdział 2: chłodna noc

14 1 0
                                    


Minęły 3 tygodnie od ostatniego "spotkania" z nieznajomym. Znów wracałem od nauczyciela, tym razem jednak nic się nie wydarzyło. Jedyną zmianą było to że drzewa miały mniej liści. Szedłem szybko do domu, dzisiaj byłem bardziej zmęczony niż zazwyczaj. Gdy dotarłem do domu, odrazu przebrałem się w wygodniejsze ubrania, zrobiłem sobie pyszną gorącą herbatę i siadając na kanapę włączyłem telewizor. Nie zdążyłem się nawet wygodnie rozsiąść gdy zdanie kobiety przykuło moją uwagę.

Kobieta: sławny piosenkarz, Dawid Podsiadło, nie pojawił się na koncercie który miał się wydarzyć tydzień temu, 17 Października. Niektórzy byli dziwieni, niektórzy byli zmartwieni lecz na oewno każdy był zaskoczony. Od tego czasu, Dawid się nie pojawiał, nikt go nie widział, nie ma też żadnych wpisów od niego na mediach społecznościowych. Mamy nadzieję że z Dawidem wszystko dobrze-..

Wyłączyłem w tym momencie telewizor, zszokowany. Co się stało takiego że Dawida nigdzie nie widziano? Miałem przeczucie że coś tu jest nie halo, ale nie byłem pewny co to takiego. Chciałem go odnaleźć, ale przecież policją nie jestem, nie mam też żadnych tropów ani nic, a więc lepiej abym się w to nie plątał.

Dokończyłem herbatę i umyłem kubek w zlewie, po czym poszedłem do pokoju aby pójść spać. Położyłem się i.. nic. Nie mogłem zasnąć. Wierciłem się i poprawiałem poduszkę lecz wszystko na nic. Po chwili wypiłem ciepłe mleko, słuchałem relaksującej muzyki, liczyłem owce, ale nic nie pomogło, nie mogłem przestać martwić się o Dawida, a do mojej głowy wciąż krążyły pytania

"Co się stało?"
"Jest jakoś powód?"
"Czemu akurat Dawid?"
"A może coś się stało w jego rodzinie?"
"Czy on kiedykolwiek wróci?"
"Co zrobię jeżeli jednak serio go już nigdy nie będzie?.."

Myśli ciągle przychodziły i odchodziły bez odpowiedzi, a więc wstałem. Spojrzałem na budzik, była 23:16, troche późno na spacer, ale ja to miałem gdzieś. Przebrałem się w ciepłe ubrania, założyłem buty, zabrałem telefon i wyszedłem, zakluczając drzwi. Poszedłem do parku, i już po chwili czułem się lepiej. Uwielbiam spacery, szczególnie wieczorem, kiedy jest chłodno, ciemno, cicho i nikogo nie ma dookoła. Życie wydaje się być.. inne. Spokojniejsze. Parę minut później byłem już w parku

Przechodziłem akurat obok drzewa gdy zobaczyłem jakiegoś człowieka siedzącego na ławce, był cały ubrany na czarno, miał kostkę na kolanie (noga na nodze) I miał zakrytą twarz. Nie zwróciłem na niego jakiejś poszczególnej uwagi. Szedłem dalej, lecz usłyszałem jakiś głos za mną. Zignorowałem to myśląc że siedzący męszczyzna po prostu zmienił pozycje. Przeszedłem na drugi koniec parku i gdy poprawiałem sobie kurtkę, zauważyłem że za mną ktoś jest.

To był ten męszczyzna. Był o wiele wyższy niż myślałem.. zignorowałem go znów lecz zacząłem się stresować. Przyśpieszyłem trochę i skierowałem się do domu. Planowałem skręcić za rogiem i rzucić się biegiem. Nie wiedziałem ci zrobić w tej sytuacji, chciałem po prostu jak najszybciej od tej sytuacji uciec. To właśnie spróbowałem. Gdy tylko skręciłem, sprężyłem się aby zacząć biec, lecz ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągną do ściany. Próbowałem się uwolnić, lecz było trudno. Zbyt trudno.

Zaciągną mnie gdzieś za budynek i zakrył usta dłonią. Przez chwilę jeszcze starałem się wyrwać lecz w końcu opadłem z sił. Wtedy ten, powoli mnie puścił i odwrócił w swoją stronę..

(526 słów)

Oda Do Radości || Dawid Podsiadło x Y/N Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz