Nie wiem jak długo tak siedziałam. Godzinę? Dwie? Trzy? A może tylko kilka minut? Po tym co zobaczyłam czas stanął w miejscu. Nie liczyło się nic.
Nie liczyło się do póki nie przypomniałam sobie o Molly. Przez te makabryczne znalezisko byłam zbyt załamana żeby cokolwiek zrobić lub nawet pomyśleć.
Molly
Ledwo wstałam z kolan. Przez długie siedzenie w tej pozycji strzelały mi wszystkie kości. Zakręciło mi się w głowie przez co oparłam się o ścianę a rękę przyłożyłam do czoła. Kilka sekund później ruszyłam w stronę schodów. Liczyło się tylko to żeby ją znaleźć. Miałam nadzieję że ona żyje. Moja mała siostrzyczka. Ona musi żyć. Weszłam do jej pokoju było tam pusto i czysto. Weszłam do sowjego pokoju. Tam też nic.
Nigdzie jej nie było. Wróciłam na dół. Z całych sił starałam się nie patrzeć na ciała rodziców. Weszłam do sypialni rodziców. Zobaczyłam ją.
Molly Leżała skulona na łóżku. Szybko do niej podeszłam. W oczy rzuciły mi się siniaki na jej rękach. Ona też nie żyje. Ją też zabili. Ją też mi zabrali. Zostałam sama. Bez rodziny.
Nie wiem co mną kierowało gdy to robiłam. Położyłam się obok ciała siostry i płakałam w poduszkę. Materiał poszefki bardzo szybko zrobił się mokry.
Usłyszałam kroki. Ktoś był w domu. Ktoś oprócz mnie zobaczył jak źle skończyli moi rodzice. Następna osoba będzie miała traumę. Nawet mi jej szkoda. Po kilku minutach drzwi od sypialni rodziców otworzyły się. Nie wiem kto staną w progu. Nie wiedziałam aż do momentu kiedy usłyszałam też zachrypnięty głos.
-Sonia?- poczułam na sobie wzrok ciemnych tęczówek Ryan'a. Nie zareagowałam. Nie chciałam i nie umiałam. Chciałam żeby wyszedł. Miał zniknąć.
W pomieszczeniu rozległy się kroki. Otworzyłam lekko oczy i spojrzałam na chłopaka który stał po drugiej stronie łóżka. Brunet patrzył na ciało Molly. Jedną rękę położył na jej szyi.
-Żyje- te jedno słowo sprawiło że szybko się podniosłam- ona żyje. Sonia rusz się jedziemy do szpitala- warknął biorąc moją siostrę na ręce.
Szybko wykonałam jego polecenie. Zignorowałam ból w ciele. Wstałam i poszłam za chłopakiem. Na zewnątrz Świerże powietrze dotarło do moich nozdrzy co bardzo pomogło ma moje zawroty głowy. Szybko wsiadłam do samochodu Ryan'a a on położył moją siostrę na tylnim siedzeniu. Miałam jej głowę na kolanach. On wsiadł na miejcie kierowcy i ruszył.
Bałam się. Tak cholernie bałam się tego że nie zdążymy. Że jest za późno. Że Molly umrze albo w samochodzie albo już w szpitalu. Jeżeli myślałam że we wcześniejszych sytuacjach się bałam to byłam głupia. Nic nie równało się z tym co czułam teraz. Strach o życie mojej Molly. Jedynej osoby który mi została.
-Molly dasz radę.... Siostrzyczko proszę- szepnęłam błagalnie. Tak bardzo chciałam żeby żyła. Żeby się obudziła w tym szpitalu cała i zdrowa. Doskone zdaje sobie sprawę z tego że przeżyła traumę większą niż ja ale przecież może być szczęśliwa.
Brunet złamał chyba wszystkie przepisy drogowe jadąc do szpitala. Kiedy tylko zaparkował wysiadł. Otworzył drzwi od mojej strony i wziął ode mnie siostrę. Poszedł z nią do drzwi jeszcze zanim ja wysiadłam. Szybko go dogoniłam. Lekarze Bardzo szybko zajęli się Molly.
-Dać coś pani na uspokojenie?- spojrzałam na pielęgniarkę która patrzyła na mnie zmartwiona.
-Nie- odpowiedziałam szybko.
-Tak- powiedział Ryan w tym samym momencie- dajcie jej coś mocnego- dodał.
Pielęgniarka kiwnęła głową i poszła. Brunet posadził mnie na krześle pod ścianą u kucnął przede mną. Trzymał mnie za rękę.
CZYTASZ
I'll Dead For You
Romance17 letnia Sonia wyjeżdża z rodzicami na wakacje. Bawią się doskonale nad morzem i są szczęśliwi z każdej chwili jaką razem spędzają. Ich szczęście niszczy jeden wieczór. Jeden Spacer. Chcesz wiedzieć o co chodzi? zapraszam do przeczytania.