- Jasne
- Dzięki.
Dziewczyny poszły razem pod drzwi numer 1.
- To... - zaczęła Uzi - pa?
- Tak... Uzi, to było fajne, że byłaś blisko mnie przez te pół roku... wiesz?
Uzi uśmiechnęła się.
- Też się cieszę, że byłam blisko Ciebie. Ale jednak powinnam wrócić do taty. Mam nadzieję, że zaakceptował to, kim jestem.
- Też
- A może pójdziesz pod same drzwi do domu ze mną?
- A chcesz?
- Inaczej bym nie pytała.
- No... mogę pójść.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
V i Uzi stanęły przed drzwiami. Uzi zapukała. Prawie od razu się otworzyły. W drzwiach stał nie kto inny niż Khan.
- U-uzi!?
- Tsa... to ja
Khan mocno przytulił córkę.
- Nawet nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem!
- Ty... serio?
- No weź - Khan przestał przytulać Uzi - przecież jesteś moją córką.
- To ja... będę już iść - powiedziała V.
- Okej
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
Po drodze, V usłyszała jakiś huk dobiegający z dołu. Zeszła na dolne piętro, gdzie był korytarz biegnący do laboratorium. Weszła ostrożnie do środka. Nic podejrzanego nie widziała i już nie słyszała. Już miała wyjść, kiedy w sali rozjaśniło się. Nie wiedziała gdzie jest źródło blasku, ale zanim zdążyła zadecydować o jakimkolwiek ruchu, światło zniknęło. V uznała to za dziwne i dosyć podejrzane, ale postanowiła, że zbada to kiedy indziej i wróciła do landing poda.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
- O, V! Wróciłaś! I jak tam z Uzi i jej tatą? - zapytała M.
- A wszystko git, nie był rozgniewany
- A co na to Uzi?
- E tam, normalka. Nie spodziewała się że jej ojciec ją kocha
- Oh... - zatroskał się N - Ale najważniejsze że wszystko jak na razie jest okej
- Tsa...
V nie chciała nic mówić o dziwnym zdarzeniu w laboratorium. Uznała, że jak na razie, nie ma potrzeby opowiadać tego reszcie. Kiedy przestała tak rozmyślać, zauważyła, że M patrzy na nią, a na jej ekranie pojawiło się pytanie 'Jest coś czego nie chcesz powiedzieć, prawda?'
Na ekranie V wyświetliła się odpowiedź, 'tak, tylko nie mów nic reszcie, okej?'. 'Jasne' odpowiedziała M. V popatrzyła na M z wdzięcznością.- M, czy... możemy porozmawiać?
- Pewnie - M zwróciła się do reszty - N, J, czy możemy Was zostawić?
- Jasne, na spokojnie sobie porozmawiajcie - odpowiedział z pewnością w głosie N, a J tylko przewróciła oczami.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
M i V weszły do pokoju V.
- M, martwię się o Uzi - powiedziała V.
- Dlaczego?
- Boję się... że coś może jej się stać i... nie będę mogła jej pomóc
M westchnęła teatralnie, odgarnęła opadające włosy na ekran w bok i popatrzyła pewnie na V.
- Serial Designation V, Dronie Morderczy inaczej Rozbiórczy, który jak się ją lepiej pozna, jest naprawdę miłą, przyjazną i troskliwą osobą. Jesteś zakochana w Uzi, a ona najprawdopodobniej to odwzajemnia. Kompletnie rozumiem jak się czujesz.
- Co mam zrobić?
- Potrzebujesz odpocząć, to był ciężki dzień. Miłość miłością, ale pamiętaj, żeby się od niej nie uzależniać!
- Dobrze, już dobrze 'mamo' - przedrzeźniła M V - skoro tak mówisz.
- OMK jestem matką - M teatralnie chwyciła się za serce i udała, że przeciera łzę, z oka.
- Taa, tak mi sie tylko powiedziało.
- Ta, tłumacz się, ja wiem swoje
Dziewczyny zaczęły się śmiać. V od razu poprawił się humor. Nagle, poczuła się zmęczona. Nienaturalnie zmęczona. Jakby za bardzo zmęczona. Zaczęła ją lekko boleć głowa, więc złapała się za nią.
- V? - zapytała z troską w głosie M.
- Wszystko...- - V nie dokończyła zdania.
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
V obudziła się leżąc na podłodze. Nad nią stała M.
- C-co...? - zaczęła ale M natychmiast ją uciszyła.
- Zemdlałaś - wyjaśniła.
- I to nie raz - dodał N - z przerwami, się budziłaś ale zaraz po tym znowu mdlałaś.
- Co...? - V nadal nie za bardzo rozumiała o co chodzi.
- Odpocznij. Nadmiar emocji.
Wszyscy się odwrócili. To była J, która powiedziała te słowa.
- Mówię poważnie - powiedziała. W jej glosie było słychać powagę.
- Okej...
<><><><><><><><><><><><><><><><><><><>
CZYTASZ
Zauważ mnie 《Tom 2》[Murder Drones]{V x Uzi}
FanfictionProlog: ... - Co!? To wy nie jesteście razem!? - Uzi, gdzie jesteś!? - Ja... nie wiem czy moje uczucia do Ciebie są prawdziwe... - Musimy ją znaleźć! - V... Przepraszam... - Dziewczyny... Co jest? - Ah, ta miłość... - Nie ma jej już od roku w domu...