- Przystanek: ul. Cliffordon, szkoła: East McKinley. - z porannych przemyśleń obudził mnie głos kierowcy, informujący na jakiej ulicy jest następny przystanek, czyli ten na którym wysiadam. Nosz kurna, nawet tu prześladuje mnie nazwa budy.
Podnoszę się i staję przed drzwiami, żeby jak najszybciej wyjść z tlocznego pojazdu.
Wchodzę do szkoły i od razu rzuca się na mnie Kim.- No nie do uwierzenia! Nasza księżniczka przypomniała sobie, że istnieje ktoś, przy którym możesz opalać się w blasku jego zajebistości, czyli ja! I, uwaga, przyszła mnie odwiedzić! - wydarła się na korytarzu na tyle głośno, że parę grupek stojących pod ścianą, odwróciło się, żeby spojrzeć o kim mowa.
- Wal się, Kiiiiim....- przeciągnęłam, idąc do mojej szafki.
Byłam zmęczona, ale szłam wyprostowana, szybkim krokiem, żeby nikt tego nie widział. Przecież każdy w tej szkole, uważa mnie za najlepszą laskę, w miarę niedostępną. Ludzie oczekują ode mnie, abym każdego dnia wyglądała coraz lepiej (co jest trudne, gdy w domu karmią samym tłuszczem). Sama przecież sobie to wypracowałam, więc nie mogę pozwolić, żeby ich opinia się zmieniła.
- Ideolo! - słyszę Kim, która po chwili podchodzi do mnie z grupką naszych przyjaciół.
- Co takiego ideolo? - pytam z zaciekawieniem.
- Loui i Niall ogarnęli na przyszły piątek imprezę, więc idziemy i ciul mnie obchodzi czy chcesz czy nie. - powiedziała zawzięcie, a jak Kim się na coś uprze....
- Kim ma rację. Ostatnio nie było cię na imprezie u Harrego, a przecież powinnaś już zacząć przygotowania na wakacyjne nocne szaleństwa! - skwitował Loui.
- Kochanie, królowa nie musi się na nic szykować, bo zawsze jest w PEŁNI gotowa. A Harry jest z innego królestwa. - odpowiedziałam z klasą mojemu przyjacielowi i posłałam mu buziaka.
O nie! Na pewno nie! Naprawdę kocham moich przyjaciół, ale kiedy przypominają mi o istnieniu tego dupka, mam ochotę zedrzeć te ich śliczne twarzyczki. Na samą myśl o Harrym , gotuję się i muszę panować nad moim nierównym oddechem.
- Co ci jest? - zapytała z wielkim uśmiechem Kim.
- Nic. - syknęłam i odeszłam od swojej szafki.
Nie znam Harrego osobiście, ale to i tak nie jest jakiś powód do ulgi. Jest moim zagrożeniem w tej szkole. Pan Arogancki Styles Ociekający Zajebistością Dupek Harry jest tak samo popularny i ubóstwiany przez naszych szkolnych podwładnych jak ja. Można powiedzieć, że toczymy wieczną wojnę.
Ja i moja paczka jesteśmy otoczeni naszymi wiernymi „fanami", czyli szkolnymi nieudacznikami, którzy nie mają nic do roboty ze swoim życiem. Dziewczyny z młodszych klas podchodzą do mnie, żeby spytać jaką szminkę mam dzisiaj na ustach albo od którego projektanta kupuję swoje ciuchy.
Niestety Styles nie ma inaczej. Laski latają dookoła niego i nieustannie ślinią się, gdy idzie jak paw przez korytarz. Często mijając te wszystkie dziecinne nastolatki na korytarzu, przyłapywałam je na robieniu zdjęć naszemu „modelowi". Do tego miały z tego niezłą podnietę.
Jedyne z czego jestem zadowolona, to fakt, że nasza szkola odbiega od stereotypów. W typowej szkole średniej, o tytuł najbardziej popularnej osoby, prawdopodobnie walczyłyby dwie puste laski o wyglądzie „wieszaka".
Oczywiście z doczepianymi, tlenionymi blond włosami, dużymi cyckami oraz szponami i dziubkiem w kolorze neonowego różu.
U nas zdecydowanie jest inaczej. O tytuł walczy piękna, wysoka, wysportowana brunetka z błyszczącymi, niebieskimi oczami, czyli - ja oraz wysoki, lokowaty brunet, który potrafi skraść serce tysiąca dziewczyn jednym uśmiechem ukazującym jego słodkie dołeczki.
Jego oczy również powalają. Ah i oczywiście nie może zabraknąć jego patyczkowatych nóg, które sprawiają, że wygląda odrobinę zabawnie. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy i tak jest cholernie przystojny. Zaraz, zaraz, Staz, co ty wygadujesz... to tylko Harry Styles!
Moje przemyślenia niespodziewanie przerwał dzwonek na lekcję, który spowodował, że lekko podskoczyłam. Zabrałam resztę książek potrzebnych na algebrę i poszłam w stronę klasy.
- Już ci przeszło? - zapytał Niall dobiegając do mnie. Mieliśmy razem algebrę, więc mogliśmy zamienić parę słów. - zauważyłem, że ostatnio gorzej reagujesz, kiedy ktoś wypowiada święte imię Harrego. - powiedział z lekką kpiną, a ja wywróciłam oczami. Naprawdę miałam go dość.
- Ugh! Czy to aż tak widać? Przecież nie będę ukrywać powszechnie znanego faktu, że rywalizujemy i on naprawdę działa mi na nerwy.
Powinien doskonale wiedzieć, że ze mną nie wygra... - nie wiem dlaczego, ale ostatnie zdanie spowodowało, że zadrgał mi głos i powiedziałam je nieco ciszej niż resztę.
Czy Harry Styles rzeczywiście może być zagrożeniem dla mojej dumy jako najpopularniejsza osoba w tej zasranej szkole?