Spóźniony na lunch szedłem przez pusty korytarz. Każdy mój krok odbijał się od ścian.
Kiedy skręciłem, kierując się już na stołówkę, zauważyłem Anastasię Rivley przy szafce. Momentalnie zwolniłem. Sprawiała wrażenie jakby panicznie czegoś szukała. Jej ruchy były gwałtowne i chaotyczne. Ręce przesuwały się po kolejnych półkach. Przerzucała wszystkie swoje rzeczy. Ciekawie.
Podszedłem bliżej i oparłem się o pobliski segment. Byłem od niej oddzielony jedynie otwartymi drzwiczkami jej szafki, a ona dalej mnie nie zauważyła. Miałem te niebywałą okazję przyglądnąć się jej bez tej powłoki, którą zakładała, gdy dumnie przemierzała szkolne korytarze. Ze skupioną na wnętrzu szafki twarzą.
Ta drobna brunetka zawsze sprawiała, że mógłbym na nią patrzyć całe dnie. Jej błękitne oczy zdradzały delikatność, którą tak dokładnie chciała ukryć pod maską typowo zimnej suki. Dobrze jej to wychodziło, bo każdy wierzył tej zdumiewającej aktorce.
Nagle ze zrezygnowaniem trzasnęła drzwiczkami i momentalnie odskoczyła w tył, kiedy jej oczy spotkały się z moimi.
[Anastasia POV]
Czy ten człowiek chce żebym zeszła na zwał w szkole?! Co on tutaj, do cholery, robi?! I ile czasu bezczynnie się na mnie gapi?!
- Ha-Harry co ty wyrabiasz?!?!- zapytałam odrobinę głośniej niż zamierzałam. Brunet wyraźnie skrzywił się na mój ton.
- Dobre pytanie... Powinienem teraz żreć i wypychać mój seksowny tyłek żarciem, aleeee....- seksowny tyłek? Pfff też mi coś... No dobra może trochę. Staz, skup się!- zauważyłem jak męczysz się przy czymś i pomyślałem, że to może być zabawne. - uśmiechnął się z arogancko, ale chyba nie tak bardzo jak zazwyczaj, a może mi się tylko wydaje... W ogóle co on sobie myśli, nie ma nic lepszego do roboty, niż gapienie się na kogoś?
- Możesz sobie - już iść- darować?- powstrzymałam się przed jeszcze większym wybuchem, bo przecież ostatnio w kawiarni nie potraktowałam go dobrze. - Po prostu szukam czegoś... to było dla mnie ważne, a nie mogę teraz tego znaleźć- wytłumaczyłam łagodniejszym tonem
- No musiało być naprawdę ważne, skoro tak świrujesz- odpowiedział, ale chyba żeby załagodzić swoje słowa, uśmiechnął się
Hmmm, ciekawe o co mu chodzi. Nie wyglądał jakby szukał zaczepki albo powodu do nowej kłótni, więc rzeczywiście wyluzowałam.
- To była złota bransoletka - wymamrotałam, marszcząc czoło- miała dużo malutkich zawieszek- dodałam, grzebiąc w kieszeniach kurtki chyba już z dziesiąty raz.
- Bransoletka? -zadrwił- I o to takie wielkie halo ? - oho skończył się dzień dobroci pana Stylesa, włożył ręce do kieszeni spodni i wywrócił je na zewnątrz - Patrz! Tu ich nie ma! - zadrwił i zaczął śmiać się ze swoich słów.
Co do cholery? Harry Pieprzony Dupek Styles. Nie pozostało mi nic innego, więc tylko odwróciłam się na pięcie i udałam w stronę wyjścia ze szkoły.
***
Siedziałam przy naszym stoliku w jednej z pobliskich pizzerii.Jak przez mgłę słyszałam kłótnię. To była nieodłączna część wyjść na żarcie naszej paczki. Kim i Niall zawsze darli swoje mordy o to, która pizza jest lepsza.
- Może najprościej będzie zamówić obie? - wtrącił się Lou. No chociaż raz wykazał się mózgiem.- Głodny jestem i nie mam siły słuchać waszych wiecznych kłótni o to co zjemy.
Obydwoje ucichli. Nie minęło kilka sekund, a Kim zaczęła machać rękami tuż przed moją twarzą. Odsunęła się wyrwana z moich rozmyślań o dzisiejszym, dziwnym zachowaniu Styles'a.
- Co jest?- zapytała.
- A niiiic- Kim uniosła jedną brew - Ughh, po prostu nie wiem gdzie jest moja złota bransoletka... No wiesz, ta "nasza" - Kim i ja już jakiś czas temu dałyśmy sobie nawzajem takie same bransoletki. Kiedy działo się coś ważnego w naszej przyjaźni , kupowałyśmy takie same zawieszki dla upamiętnienia tego.
- Co? Suko!!! Jak mogłaś? - parę klientów obróciło się w naszą stronę. Kim niczym jakieś rozwydrzone dziecko zaczęła tupać nogami, a jej oczy się zeszkliły. Mina zbitego psa? To nie wróży nic dobrego.
- Ciiichooo, znajdę ją... wiesz, że jestem bałaganiarą.. znajdę ją- chyba. Nigdy coś takiego mi się nie zdarzyło, żebym chociaż nie pamiętała gdzie miałam jakąkolwiek zgubę, a teraz? Nic. Pustka. Kompletna. Nie wiem co teraz zrobię.
Na szczęście w porę przyszedł młody, wysoki i przystojny kelner. Gdybym nie była zaaferowana czymś innym, może coś tam... Staz! Chłopak odebrał nasze zamówienie.
Resztę wieczoru spędziliśmy jedząc, gadając o szkole, ale głównie o planach na wakacje. A było ich naprawdę sporo.
Jechaliśmy już do domu samochodem Niall'a. Po jojczeniach Kim, w końcu zatrzymaliśmy się na parkingu pod jakimś sklepem. Lodów czekoladowych jej się zachciało! Wszyscy oprócz mnie wysiedli, no bo serio... Ile można wpieprzać. Oni tonę by zeżarli i kłóciliby się o więcej.
Siedziałam już chwilę w aucie, więc wyciągnęłam telefon z torby, żeby napisać do Kim. Szukałam ostatniej rozmowy z nią i moją uwagę przyciągnął nieznany numer. Dostałam go po imprezie i na śmierć o nim zapomniałam.
Mam coś co należy do ciebie, słonko
Czyżby? Moja bransoletka! Staz, idiotko!
Najechałam na wiadomość i już miałam odpisać, aleeee co?
ja: kim jesteś (usunięto)
ja: Harry to ty? (usunięto)
Co ja mam napisać? Nieważne, i tak nie znam tego kogoś
ja: więc oddaj to dupku!
No to zabawę czas zacząć.
Nie zauważyłam, a moi znajomi śmiejąc się wparowali do środka. Pojechaliśmy do domu. W końcu.
++
No i jest 8 rozdzial!
Obiecalam ze bedzie niespodzianka? Prosze bardzo... Run For Her jest pisane przez dwie osoby! Nie tylko ja ale moja bff---> glossy_black.
Love lots