Rozdział 7

514 9 0
                                    

Rozejrzałam się dookoła, nigdzie go nie ma, może nie chciało mu się czekać. Ruszyłam przed siebie. Jednak juz po chwili usłyszałam swoje imię, odwróciłam się, szedł w moją stronę.

Chciał mnie przytulić ale się odsunęłam, od razu powinnam wyznaczyć granicę żeby nie wyobrażał nie wiadomo co.

- I jak, udało się? - zapytał a ja kiwnęłam głową, chcę wrócić do domu. Wieczorem razem z dziewczynami idziemy do klubu.

- Odwieziesz mnie do domu czy mam zamówić ubera? - spojrzałam na niego a on jakby posmutnial, nie wiem czemu.

Wsiedliśmy do auta. Nie wiem o czym mam z nim gadać. To co zrobił dwie godziny temu zupełnie skomplikowało naszą znajomość.

Lubie go, jest super człowiekiem ale nie wyobrażam sobie że moglibyśmy być parą. To jest niemożliwe.

-Dziękuję za podwózkę, do zobaczenia - i chciałam wysiąść ale złapał mnie za rękę i przytrzymał.

- Chcę cię przeprosić, za to że cię pocałowałem, trochę mnie poniosło. Mam nadzieję że mi wybaczysz, nie chcę kończyć tej znajomości - powiedział smutno a ja poczułam, że nie mogę go dobijać.

- Zapomnijmy o tym. Do zobaczenia - powiedziałam wysiadając pod domem.

Rodziców nie ma, są w pracy i dobrze. Potrzebuję chwili dla siebie. Rzuciłam się na łóżko, przez ostatnie dwie godziny wydarzyło się więcej niż przez ostatnie kilka tygodni.

Teraz czeka mnie naprawdę trudne zadanie, trudniejsze niż studia. Muszę wymyślić co tak naprawdę zamierzam zrobić ze swoim życiem. Przecież nie mogę dalej być na utrzymaniu rodziców, trzeba coś wymyślić.

Moje rozmyślania przerwał telefon, dzwoni Julka.

- No siema debilko, czemu nie dzwonisz, nikt nic nie wie - powiedziała poirytowana.

- Nie mów tak do mnie, zapomniałam, dopiero co wróciłam do domu - próbowałam się wytłumaczyć.

- No dobra, przestań pierdzielić i mów - powiedziała prawie krzycząc.

- No zdałam - usłyszałam pisk po drugiej stronie.

- Wiedziałam, dobra szykuj się będę u ciebie za godzinę, idziemy świętować - powiedziała rozbawiona, kocham ją, jest najlepsza.

Przebrałam się, zrobiłam sobie makijaż, trochę z tym zaszalałam, w końcu to nasz babski wieczór w klubie, kto wie co się wydarzy.

Julka przyjechała godzinę później, razem z Wiktorią, reszta dziewczyn dołączy do nas już na miejscu.

Zrobiłyśmy sobie mały bifor przed imprezą, kilka shotów i toast wzniesiony szampanem mojego ojca, chyba się nie obrazi.

W doskonałym nastroju dojechałyśmy do klubu, Maja i Jagoda uściskały mnie na powitanie gratulując obrony.

Zamówiłyśmy kilka drinków i po woli zaczęłam się rozkręcać. Cieszę się że dałam się namówić na to wyjście, te dziewczyny są świetne.

- Co wy na to żeby zmienić lokal? Mamy dla ciebie niespodziankę - powiedziała Wiktoria a ja kiwnęłam głową, jest super.

Okazało się że przyjechaliśmy do jej mieszkania. Weszliśmy do środka a tam wszyscy, nasza ekipa, znajomi ze szkoły z którymi utrzymujemy kontakt i kilka innych osób.

Przechodziłam z rąk do rąk, wszyscy mi gratulowali, czuję się jakbym miała urodziny. Na koniec trafiłam w ramiona mojego najlepszego przyjaciela.

Jestem zaskoczona widząc go tutaj zważywszy na to że jest tu Julka ale nie zamierzam tego teraz roztrząsać, fajnie że są już na takim etapie że mogą być w tym samym miejscu i czasie.

- Co tam młoda? Widzę że jesteś już w odpowiednim nastroju - powiedział śmiejąc się cicho.

- Dziękuję że jesteś, wiem że to nie łatwe. Napijmy się - złapałam go za rękę i poszliśmy do kuchni.

Impreza trwała w najlepsze, dawno się tak dobrze nie bawiłam. Na chwilę zapomniałem o problemach, to teraz nie ważne.

Muszę się przewietrzyć, wzięłam fajki i wyszłam na balkon, bylo tam kilka osób, m.in Michu i Dominik, podeszłam do nich. Harvey uśmiechnął się lekko, zgasił papierosa i wrócił do środka zostawiając nas samych.

- Co jest grane? Co mu zrobiłaś - zapytał Michał a ja nie wiem co mam powiedzieć.

- Nic, to on wyobraża sobie nie wiadomo co. Powiedziałam mu że możemy być przyjaciółmi - wzruszyłam ramionami odpalając fajkę.

-Auć, najgorzej. Nie mogłaś mi dać kosza jakoś subtelniej. Chłopak się załamie i trzeba będzie go z tego wyciągać - mruknął niezadowolony.

No chyba żart, on zerwał ze swoją dziewczyną przez telefon i teraz zamierza mnie pouczać w tej kwestii.

Oddzawal się ekspert od związków, który co wieczór kręci z inną laską.

- Nie skorzystam z twojej rady. A teraz pozwól że wrócę do środka bo trochę zmarzłam - i odeszłam.

Wyszedł zaraz po naszej rozmowie, nie wiem może się obraził, chociaż nie ma o co bo nie powiedziałam mu tego co naprawdę myślę.

Rano obudziłam się z takim kacem że nie mogę się ruszyć i trudno mi ogarnąć gdzie jestem. Rozejrzałam się po pokoju, wygląda znajomo.

Dopiero po chwili zorientowałam się że jestem u Matczaka, jakim cudem skoro wyszedł wcześniej. Próbowałam się podnieść ale opadłam na poduszkę.

- Na szafce masz jakieś tabletki na ból głowy i wodę. Możesz tu zostać, ja wychodzę do studio. Jak będziesz chciała wyjść to wiesz gdzie są klucze, nara - poszedł a ja gramoliłam się z łóżka.

- Poczekaj. Chciałam Ci podziękować i przeprosić, nie chciałam cię urazić. Masz rację muszę pogadać z Dominikiem, tak szczerze - powiedziałam patrząc na niego.

- Musisz mu też podziękować bo to on ogarnął cie po imprezie. Jak chcesz to możemy później iść razem na jakieś jedzenie czy po prostu pogadać ale teraz muszę już iść, pa - przytul mnie do siebie i wyszedł a ja wróciłam do łóżka, muszę odespać.

Hejka, sorry że tak krótko i może nic się nie dzieje ale obiecuje że następne rozdziały będą ciekawe.

Miłego czytania :)

w głowie się pierdoli Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz