Rozdział I

19 2 0
                                    

A gdyby tak zostać astronautkom i polecieć na księżyc... ? Na księżycu jest się prawie 10 razy lżejszym! Jak wysoko ja bym wtedy skakała... Mogłabym robić wtedy wsady do kosza! 

Ale żeby polecieć w kosmos, trzeba się dużo uczyć.

Bez sensu... po co komu matematyka w kosmosie, albo znajomość ortografii języka polskiego!? Lepiej się angielskiego uczyć, bo to język między narodowy. Albo po co nam układ pierwiastków i to jak one wyglądają? Przecież i tak nie zostanę żadnym naukowcem i nigdy z takim pierwiastkiem nie będę miała do czynienia!

Ach, chciałabym już wakacje! Jeszcze nie cały miesiąc!

- To może Lotta nam powie jaką funkcję pełni imiesłów przysłówkowy? - nagle usłyszałam pytanie nauczycielki, które rozwiało wszystkie moje rozmyślenia.

O czym ona do mnie mówi? Szybko zajrzałam do zeszytu, w celu znalezienia odpowiedzi.

Usłyszałam szmery i cichy śmiech moich rówieśników. Pani Henryka najwyraźniej zauważyła moje zmieszanie i wyznaczyła inną osobę aby odpowiedziała za mnie.

Był już początek czerwca, za niedługo wakacje, więc nie tylko ja byłam trochę rozkojarzona. Za oknem jest ponad 20°C! No ale jednak do końca lekcji, starałam się skupiać i odpowiadać.

Poczułam ulgę gdy zadzwonił ostatni dzwonek i  mogłam pójść spokojnie do domu. Nie wiedziałam jednak, że Olivia i Soffi chcą mi trochę podokuczać.

Kiedyś przyjaźniłyśmy się w trójkę, ale z czasem zrozumiałam, że one dwie są psiapsiółkami a ja tylko ich się tak uczepiłam... I w sumie to cieszę się, że zerwałam tą relacje. Gdy oficjalnie już się nie przyjaźnimy to nie muszę się martwić czy mnie zaproszą na wspólne spotkanie czy nie. Myślę, że dla nich to też wielkiego znaczenia nie miało, nawet nie zauważały mojej obecności!

Może kiedyś znajdę taką przyjaciółkę... albo przyjaciela, z którym będę tylko we dwójkę! I będziemy Best Friends Forever Ever! 

- Haha! O czym ty tak myślałaś, co? - zaczęła Olivia - O niebieskich migdałach?! - pytała mnie ze śmiechem.

- A może się zakochałaś? - dodała Soffi - Tylko w kim!?-  Nie rozumiałam dlaczego nagle zaczęły być dla mnie nie miłe. To dlatego, że już się z nimi nie trzymam? Nagle zaczęłam je obchodzić?

Reszta brygady nie chciała plątać się w kłótnię. Dziewczyny to najwyraźniej zauważyły, bo też umilkły.

Większość mojej klasy mieszka w tym samym rejonie, czyli wzdłuż jednej głównej ulicy bądź na innych bocznych drogach które łączą się z nią. Jak wracamy ze szkoły idziemy więc całą paczką.

Ja niestety mieszkam najdalej od szkoły, także ostatnie pięć minut idę sama.Mój dom znajduje się prawie na końcu jednej z bocznych uliczek.

Kawałek za nami, około 3 minuty pieszo, znajduje się jedynie małe gospodarstwo. Dookoła są tylko pola.

Jednak w tym roku kawałek pola znajdujący się zaraz za naszym domem, zaczęli oglądać różni ludzie. Najwyraźniej w te wakacje miał się tutaj ktoś wprowadzić.

Byłam podekscytowana gdy kilka dni przed rozpoczęciem wakacji przyjechała ekipa budowlana. Chciałam by zamieszkali tam jacyś państwo z dziewczynką w mniej więcej moim wieku. Mama mówiła mi, że jak się wprowadzą to zaprosi ich do nas na kawę i wtedy się dowiemy czy mają dzieci. 

Ja tymczasem miałam się skupić na tych ostatnich dniach szkoły. Na szczęście został nam do napisania tylko ostatni sprawdzian z matematyki, a reszta lekcji była już luźna.

Jak to bywa w końcówce roku szkolnego. Prawie na każdej lekcji wychodziliśmy z nauczycielami na plac zabaw szkolny. A na w-f mogliśmy robić co chcemy!

Ja oczywiście ćwiczyłam rzuty do kosza, koszykówka to mój ulubiony sport! 

Wszystko się dobrze układało. Zaczęłam spędzać czas z innymi dziewczynami z klasy, a Soffi i Olivia chyba dały mi spokój. Najlepiej dogadywałam się z Elą, ...a raczej z Elizą. Nie lubiła być nazwana Elą. Lubiła grać w koszykówkę!

Byłam już kilka razy u niej na podwórku. Ma kosza i duży basen, chyba taki sam jak nasz. Tata rozstawi go dopiero w wakacje, więc na razie ochłodzić się mogę tylko u Elizy...  

W ten sposób dotarłam do zakończenia roku szkolnego. Wszyscy stali na baczność i śpiewali hymn. Jeszcze tylko spóźnialscy bokiem wchodzili i dołączali do swoich klas.

Po odśpiewaniu, dyrektor zaczął rozdawać nagrody za udział w konkursach a potem za wysoką średnią.
Wyczytał mnie! Co prawda, nie miałam samych szóstek, bo dwie piątki.

Już wychodziłam z rzędu gdy Soffi podstawiła mi nogę. Rzuciłam jej zdezorientowane spojrzenie i przygotowałam się na spotkanie z podłogą.

Brak równowagi to niestety jedna z moich  wad. Myślałam że zaraz cała szkoła wybuchnie śmiechem... ale tak się nie stało. Zaskoczył mnie ten fakt. Szybko wstałam i ruszyłam po moją nagrodę. 

Gdy doszliśmy do sali, nasza pani wychowawczyni zwróciła uwagę mojej byłej przyjaciółce.

- Soffi, wytłumaczysz mi czemu podstawiłaś nogę swojej koleżance? - spytała.

- Proszę panią, to było nie chcący. Naprawdę! Nie wiedziałam, że się przewróci... - zaczęła się bronić Sofi. To było śmieszne. Pani oczywiście nie uwierzyła w te bzdury.

- Soffi, po prostu przeproś Lottę i zakończmy temat. Chyba nie chcemy sobie psuć pierwszego dnia wakacji?

- Ehh, no dobrze... - odparła i skierowała się w moją stronę - Przepraszam Lotta. - powiedziała jednocześnie wyciągając rękę w moją stronę.

- Spoko, nic się nie stało - odpowiedziałam i w sumie to skłamałam... Stało się i to dużo! Upokorzyła mnie przed całą szkołą! Ale nie chciałam psuć wychowawczyni humoru, więc podałam rękę i uśmiechnęłam się lekko.

- A więc skoro ta sprawa załatwiona, to przejdźmy do waszych świadectw. - powiedziała nauczycielka - Oczywiście wszyscy z waszej klasy otrzymali promocję do następnej klasy!

Niby wszyscy ale jeden kolega to tak ledwo, ledwo. Na samych dwójach, ale dał radę. Pani go oczywiście poprosiła by w siódmej klasie się bardziej postarał. 

Mam nadzieję, że się podoba! Niedługo napisze kolejny rozdział. To moja pierwsza książka :) Więc wszelka krytyka i podpowiedzi mile widziane :D

O takiej zwykłej nastolatce :)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz