21

148 11 3
                                    

Perspektywa Edwarda

Stanąłem w drzwiach pokoju, w którym znajdował się mój starszy brat. Przez ostatni czas strasznie się o niego bałem, jednak zdecydowanie bardziej martwiłem się o Klaudię. Była tu codziennie, zarówno kiedy rano przychodziłem go odwiedzić jak i kiedy opuszczałem szpital późnym wieczorem.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że dziewczyna spędza tu noce nie odstępując Jamesa na krok. Przerażało mnie jednak to, że przestała jeść, praktycznie nic nie mówiła tylko zerkała na mnie kiedy wchodziłem do pomieszczenia.

A jednocześnie złościłem się na siebie, że nie mam czasu, że względu na obowiązki które musiałem przejąć, aby jej pomóc uporać się z tym wszystkim. Jak i na to aby więcej uwagi poświęcić bratu i ojcu. Dopiero teraz zacząłem rozumieć jak wiele spoczywa na ich barkach.

W szpitalu i tym razem nie było inaczej, popatrzyła na mnie pustym spojrzeniem, które wyrażało tylko ból, nie zamierzałem pytać. Doskonale wiedziałam, że płacze za każdym razem jak tylko wychodzę, że błaga Boga aby zamieniła ich miejscami.

Jednak ja nie mogłem patrzeć jak umiera z dnia na dzień na moich oczach, a ja nie mogę z tym nic zrobić. Jedyną osobą która sprawiła by, że jej stan by się poprawił był James. Musiał się obudzić.

Kiedy odebrałem Klaudię z lotniska, a ona mimo deszczu i wielkiej panice związanej z samochodami usiadła za kółkiem, myślałem że to mi się śni, jednak kiedy Stella następnego dnia spytała mnie o całe to zajście nie mogłem wyjść z szoku. Zamierzałem ją spytać o tak wiele rzeczy.

Było mi jednak strasznie głupio, doskonale pamiętam kiedy przy rozmowie z bratem śmiałem się z niego, że po tak krótkim czasie jest pewny swojego uczucia, że się jej oświadcza. Mimo że była moją przyjaciółką w tamtym momencie byłem przeciwny ich związkowi, strasznie tego żałowałem. Teraz wiedziałem, że się myliłem. Między nimi była prawdziwa miłość.

Taka o jakiej czyta się w książkach.

Taka która zasługuje na szczęśliwe zakończenie.

- Skarbie musisz trochę odpocząć - powiedziałem w końcu podchodząc bliżej Klaudii, jednak nie odpowiedziała siedziała tylko na ziemi nie puszczając dłoni Jamesa, jakby była jej ostatnią deską ratunku

- Proszę Klau zjedz coś, chociaż trochę - ostatni posiłek jaki widziałem aby jadła był prawie trzy dni wcześniej, co prawda nie pozwalałem jej się odwodnić przynosząc wodę, jednak nie jadła nic co jej przynosiliśmy - błagam cię, tylko trochę

- Nie mogę Edward, nie rozumiesz, to wszystko moja wina - powiedziała, a mnie ścisnął się żołądek, ona myślała że wypadek Jamesa był jej winą

- To nie prawda - powiedziałem robiąc kolejny krok w jej kierunku jednak ona delikatnie się cofnęła, co nie uszło mojej uwadze

- Gdybym go zatrzymała, gdybym wtedy na lotnisku powiedziała mu jak bardzo go kocham, to nie leżałby tu - powiedziała że łzami w oczach

Perspektywa Jamesa

Wiele osób myśli, że leżąc nieprzytomnym nie jest się niczego świadomym, ale grubo się mylą. Ja byłem świadomy wszystkiego. Jednak nie wiedziałem jednego. Że będąc w śpiączce farmakologicznej może boleć.

Mnie bolało serce.

Było niemal złamane, za każdym razem gdy słyszałem jej płacz.

Gdy słyszałem głos za którym tak bardzo tęskniłem. Przez cały czas jej nieobecności.

Pragnąłem się obudzić, wziąść ją w ramiona i nigdy jej z nich nie wypuszczać. Błagać aby ze mną została. Błagać aby mi wybaczyła, moją głupotę i fakt, że pozwoliłem uwierzyć że mnie już nie kocha.

Musiałem do niej wrócić.

Nie mogłam pozwolić aby tak cierpiała, nigdy, a na pewno nie przeze mnie.

Perspektywa Klaudii

Leżałam na wpół przytomna na łóżku Jamesa, od ponad tygodnia był nieprzytomny, a ja robiłam wszystko aby nie zwariować.

Mało jadłam i praktycznie wszystko co zjadłam po chwili i tak zwracałam. Nie byłam w stanie skupiać się na własnym zdrowiu, nie wiedząc kiedy James się obudzi i czy się obudzi.

Nie opuściłam szpitala ani na chwilę od kiedy przyleciałam do Anglii. Jednym z najważniejszych powodów był James. Drugim natomiast były media, które otaczały szpital ze względu na moje słowa wypowiedziane do dziennikarzy.

Chyba każdy był ciekawy co tak naprawdę łączy mnie z Jamesem.

Na Instagramie powstał nawet #shineroyal, wszyscy dodawali do niego nasze wspólne zdjęcia, przynajmniej tak mówiła Stella, którą musiałam przyznać że nie byłam w stanie się skupić na tym co mówiła.

Edward natomiast starał się odciągnąć moje myśli od negatywnych scenariuszy i mówił, że nawet jeśli ojciec nie poprze naszego związku ludzie napewno nas poprą.

Dla mnie jednak już się to nie liczyło, przede wszystkim liczył się James i fakt aby się obudził. Chciałam być przy nim kiedy to się stanie, dlatego też nie opuszczałam jego pokoju. I czekałam.

Traciłam nadzieję.

Nagle urządzenie do którego podłączony był James zaczęło głośno piszczeć, doskonale znałam ten dzwięk. Wielokrotnie słyszałam go na filmach, jak i chwilę przed śmiercią mojego brata.

Bez większego zastanowienia wcisnęłam przycisk wzywający pielęgniarki. Musieli trafić tu na czas. On przecież nie mógł umrzeć.

Nie mógł mnie tu zostawić.

Nie mógł zostawić tych ludzi.

Przecież miał być królem. To go ludzie tak kochali.

Chwyciłam z klamkę do drzwi, ledwo trzymając się na nogach i zaczełam krzyczeć, w tym momencie żałowałam, że nie jadłam dość dużo aby mieć więcej siły.

- Księżniczko spokojnie - usłyszałam nagle głos, jakby przez mgłę, a gdy się odwróciłam w stronę miejsca z kąd dochodził dźwięk zobaczyłam Jamesa, który powoli otwierał oczy i uśmiechał się do mnie lekko.

Czy ja śniłam?

Może zemdlałam?

Jednak po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, których nie potrafiłam w żadnym stopniu zatrzymać. Mój James wrócił, a ja mogłam odejść, wiedziałam że powinnam odejść, zawołać Edwarda i ewentualnie wyjaśnić, dlaczego go okłamałam, ale z jakiegoś powodu nie mogłam się ruszyć z miejsca.

- James.. - wyszeptałam cicho nie odrywając od niego wzroku

- Chodź do mnie kochanie, tak dawno cię nie widziałem - powiedział tak uspokajającym głosem w którym uwielbiałam się zatracać

Jak na zawołanie podeszłam w stronę łóżka, zawahałam się jednak zatrzymując się niecały metr przed nim, był taki piękny, a gdy spojrzałam w jego oczy wiedziałam dlaczego się w nim zakochałam. Wiedziałam że kochałam go tylko mocniej każdego kolejnego dnia.

James wyciągną do mnie rękę, a ja mimowolnie ją chwyciłam, jednak gdy zrobiłam krok upadłam na ziemię.

Widziałam tylko ciemność.

Kochani wiem że bardzo dawno nie było rozdziałów, jesteśmy już jednak przy końcówce i w najbliższym czasie chciałabym skończyć książkę. Bardzo was przepraszam za tak długą nieobecność. Mam nadzieję że rozdział się wam podobał 😊❤️

W cieniu rodziny Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz