Rozdział zawiera sceny + 18. Jeżeli to czytasz to tylko na własną odpowiedzialność XD
Podniosłam leniwie powieki. Rozejrzałam się zaspana i przeciągnęłam ziewając. Najchętniej spędziłabym cały dzień w łóżku, ale tak dobrze nie ma. Podniosłam się i zrzuciłam wczorajsze ciuchy. Stałam nago na środku swojej wielkiej komnaty. Wyciągnęłam złączone dłonie i stanęłam na palcach rozciągając kości. Nagle moje drzwi otworzyły się z hukiem a ja podskoczyłam patrząc w ich stronę. Stał w przejściu nie kto inny jak pupilek ojca.. Czyli kto? Przystojne uosobienie śmierci patrzyło na mnie swoimi czarnymi oczami. Niby mówię, że Nico jest strasznie przystojny, ale w piekle nic nie może się równać z Tanatosem. Jego czarne włosy dodawały uroku bladej cerze. Założył ręce na umięśnionym torsie. Jego czarne skrzydła lekko zadrżały. Uśmiechnął się drwiąco unosząc brew i odsłaniając dołeczek w policzku. Myśl..! Dziewczyno myśl..! O kurwa, tu jest Tan..! Z piskiem złapałam swoje wczorajsze rzeczy i starałam się zakryć. Zaśmiał się dźwięcznym głosem idąc w moją stronę.
- Och, skarbie.. Jakbym nigdy nie widział cię nago - powiedział wchodząc i zatrzaskując drzwi.
Podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie w usta. Westchnęłam cicho i oddałam pocałunek. Po chwili moje ręce znalazły się na jego karku a jego dłonie na moich pośladkach.
- Pieprzony dupek - warknęłam gryząc go lekko w wargę. Zaśmiał się niskim i zachrypniętym głosem.
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz suko? - zamruczał uwodzicielsko.
Jego ręce błądziły po moim ciele. W pewnym momencie zsunął je na uda i podniósł do góry a ja oplotłam nimi go w pasie. Nasze pocałunki stały się mocne i intensywne.
Pewnie zapytacie czemu się nie opieram? Pewnie wyda się wam to dziwne czemu przyszedł Tanatos i tak się do siebie odzywamy, ale dla mnie nie. Wiecie dlaczego? Bo mnie kocha i ja kocham jego. A jak ktoś mi kiedyś powiedział: "bo życie jest za krótkie na kiepski seks i nieszczęśliwe związki. Znajdź kogoś, kto cię szczerze pokocha i dobrze przeleci." Ja już poznałam kogoś takiego a wy? Tylko mój książę jest uosobieniem śmierci a ja piekła. No cóż.. Bywa..
Zaniósł mnie do łóżka i delikatnie położył. Moje ręce wsunęły się pod jego koszulkę i zaczęły ją ściągać. Odsunął się lekko i mi pomógł ze względu na skrzydła. Gdy znalazła się na ziemi jego twarz z drwiącym uśmiechem wróciła do ponownego całowania. Po chwili zaczął całować mój policzek zjeżdżając w dół po szyi. Zjechałam dłońmi i rozpięłam mu guzik, po czym zdjęłam spodnie razem z bokserkami. Jęknął cicho przy mojej piersi. Pociągnęłam go na siebie lekko skubiąc zębami jego skórę na szyi. Zamruczał cicho we mnie wchodząc. Jęknęłam poruszając się i przybliżając do niego. Warknął jak pies i złapał mnie w biodrach swoimi silnymi dłońmi. Ja swoje oparłam na jego umięśnionych ramionach. Zaczął się we mnie poruszać coraz szybciej i mocniej.. A ja jęcząc jeździłam długimi paznokciami po jego plecach zostawiając po drodze krwawe ślady.
******
Leżałam na łóżku zmęczona i przykryta kołdrą. Westchnęłam cicho wtulając twarz w klatkę Tanatosa.- Wszystko w porządku skarbie? - zamruczał głaszcząc mnie po gołych plecach i przy okazji odsuwając włosy na bok.
- Będzie w porządku jak zamieszkamy w świecie ludzi. Nie będziemy musieli udawać przed moim ojcem, że nic nas nie łączy.. Będziemy w końcu razem..
- Jeszcze trzy dni kochanie. Dasz radę.. - mówił pocieszając mnie. Podniosłam się lekko i wygramoliłam z łóżka. Zmarszczył brwi patrząc na mnie niepewnie. - Dokąd idziesz?
- Wziąć prysznic - uśmiechnął się uradowany i wyskoczył z łóżka. Ruszyłam do łazienki a on za mną. - A ty dokąd?
- No jak to dokąd? Pod prysznic - minął mnie lekko idąc do kabiny. Zaśmiałam się dołączając do niego.
Po gorącym prysznicu wysuszyliśmy się i ubraliśmy na moje szczęście moment przed wejściem Hadesa.
- O.. Tu jesteście.. Wszędzie was szukałem - powiedział ostro.
- Tanatos wyjaśniał mi zasady jakie będą nas obowiazywać w świecie ludzi - nawet głos mi nie zadrżał przy tym kłamstwie. Ojcu zaświeciły się oczy tym piekielnym błyskiem.
- To dobrze. Chociaż na tyle się przydaje. Zostaw nas samych - zwrócił się do chłopaka, który się ukłonił i posłusznie wyszedł. Drgnęłam zdenerwowana, że może w jakiś sposób się o nas dowiedział.. Jeżeli to Nico mnie wydał to nie dożyje wieczora. Usiadł na krawędzi łóżka a ja obok niego. - Już dawno chciałem ci to dać, ale jakoś nie było odpowiedniego momentu - powiedział wyjmując z kieszeni pudełko i je otwieracąc. W środku był medalion. - Należał do twojej matki. Dałem go jej w dniu w którym się urodziłaś. Pomyślałem, że chciałabyś go mieć.
- Jest cudowny tatusiu - powiedziałam rzucając się mu na szyję. Wyjęłam go i otworzyłam. Po jednej stronie było zdjęcie kobiety z dzieckiem a po drugiej wygrawerowany napis: moje serce należy do ciebie po wieki. Kto był na zdjęciu? Oczywiście moja mama ze mną. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Wytarł je delikatnie. Pomógł mi go założyć. - Dziękuję - wyszeptałam dotykając go.
- Prosze skarbie - uśmiechnął się niepewnie zmierzając do drzwi. - Am i jeszcze jedno. Nie szalej tak z Tanatosem na ziemi. Jakoś mi się nie spieszy do zostania dziadkiem - uśmiechnął się drwiąco po czym wyszedł zostawiając mnie bladą z otwartymi ze strachu i zdziwienia ustami.
Czyli mogę uważać mój związek z Tanem za zaakceptowany, czy może jednak nie?
**********
Wróciłam! Cieszycie się? Uch w końcu wena wróciła XD i przepraszam za to, że tak długo mnie nie było.
CZYTASZ
Córka Hadesa
FantasyMam na imię Anabeth i jestem córką Hadesa. Odkąd pamiętam żyję w Podziemiu. Zawsze marzyłam, by żyć wśród ludzi na ziemi. Kiedy trafia mi się szansa wychodzę na powierzchnię. Czy uda mi się przystosować? Czy ktoś pokocha dziewczynę z piekła? Dowi...