W tym właśnie momencie weszłam do samego piekła z Diabłem u mego boku

17 1 0
                                    


Powolnie się przeciągnęłam głośno ziewając. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak dobrze spałam. Oprócz jednego koszmaru w którym to Smith próbował mnie zabić, wmawiając mi że niby kogoś na niego nasłałam, byłoby cudownie, ponieważ śnił mi się również ten nieznajomy o bursztynowych tęczówkach. Jego dotyk był tak realistyczny i przyjemny, a wyglądał jeszcze lepiej niż tego dnia gdy na niego wpadłam. Uchyliłam powolnie powieki i zobaczyłam nad sobą baldachim. Zaraz, zaraz, nie przychodziłam dziś do babci. Miałam nocować w klubie. Zerwałam się do pozycji siedzącej. Uszczypnęłam się w ramie. To nie był sen. W pokoju było całkowicie jasno. Zaczęłam szukać telefonu, ale nigdzie go nie było.

- Tutaj promyczku – babcia stała w progu i trzymała mój telefon w ręku. - Jest godzina 16. Poprzedniego dnia zostałaś zaatakowana przez tego sukinsyna, który podał ci środki nasenne... Nie, to nie był sen – odpowiedziała na wszystkie moje pytania oprócz najważniejszego.

- Jak ja się tu znalazłam? - zaczęłam przyglądać się swojemu ciału, na szczęście miałam na sobie te same ubrania, jedyne czego brakowało to butów. Odetchnęłam z ulgą.

- Spokojnie wnusiu. Nic Ci nie zrobił – uśmiechnęła się ciepło. - Ten miły młodzieniec, zjawił się na czas. Bardzo się o Ciebie martwił kochanie – zaśmiała się, a ja szeroko otworzyłam oczy, nic nie rozumiejąc. - Oh, już ci wyjaśniam – usiadła na brzegu łóżka. - Smith się zaatakował bo myślał, że nasłałaś na niego płatnego zabójcę, ale wtedy pojawił się ten nieznajomy, o którym mi mówiłaś... Miałaś rację jest bardzo przystojny – znów głośno się zaśmiała, próbując rozluźnić atmosferę. - Później razem z Alice, Cię tu przywieźli. Byłaś nieprzytomna, przez środek nasenny, który Ci podał, ale spokojnie już jesteś bezpieczna.

Opadłam ponownie na poduszkę i tylko głośno jęknęłam zasłaniając twarz. Co tu się właśnie odjebało?! Miałam tak wiele pytań i zdecydowanie za mało odpowiedzi. Czego chciał Smith? O co mu chodziło z tym nasłaniem na niego zabójcy? Czemu myślał, że to ja to zrobiłam? I najważniejsze kim był ten nieznajomy? Czego ode mnie chciał? Czemu się tam pojawił?

- Czego chciał ode mnie ten nieznajomy? - spytałam, znowu się podnosząc.

- Nic więcej nie powiem – uśmiechnęła się szeroko. - Będziesz miała okazję sama się go o to zapytać...

- Co?! - krzyknęłam patrząc na nią zdezorientowana.

- Twój nowy przyjaciel, powiedział, że odwiedzi Cię dziś wieczorem i wszystko wyjaśni.

- C-co? - nie wiedziałam, czy żartuje czy mówi prawdę.

- Wstawaj i szykuj się kochana. Taka partia trafia się raz w życiu, a ja chcę dożyć prawnuków! Jak dobrze pójdzie to niedługo moja wnusia wyjdzie za mąż! - mówiła podekscytowana, odkładając mój telefon na szafkę nocną. - Zdążyłam już trochę z nim porozmawiać. Jest biznesmenem, cholernie bogatym i tak samo cholernie przystojnym. Jest Włochem! Kiedyś zabiłabym za takiego – śmiała się zabierając mi koc, a następnie wzięła się za składanie go. - Ale to dobry chłopak widzę po jego oczach, trudny, ale dobry. Musisz go wyrobić jak dobre ciasto, chociaż to złe porównanie bo jak to wy teraz mówicie kawał z niego ciacha – odłożyła koc na fotel w rogu. - Wstawaj i chodź coś zjeść – machnęła ręką i wyszła z pokoju, a ja zostałam sama całkowicie oszołomiona.

*************************************

Siedziałam właśnie na kanapie w salonie, czytając jedną, ze starych książek mojej babci. Kobieta miała tutaj sporą biblioteczkę, a niektóre z dzieł były nawet starsze od niej. Staruszka natomiast kończyła swoje wypieki w kuchni. Zazwyczaj jej w tym pomagałam, ale dziś niemal wyrzuciła mnie z kuchni mówiąc, żebym odpoczęła. Kazała mi się wyszykować jak na przyjazd prezydenta, przez co ubrana byłam w białą sukienkę sięgającą do połowy uda, z długimi rękawami, które były specjalnie szersze i wykonane z powiewnego materiału. Dodatkowym atutem sukienki był na wpół prześwitujący gorset na którym wyhaftowane były słoneczniki oraz dekolt w kształcie serca. Idealnie przylegała do mojego ciała. Dodawała mi uroku, ale jednocześnie była bardzo seksowna oraz co najważniejsze była ręcznie szyta przez moją babcię, która jest mistrzynią krawiectwa. Czemu kazała założyć mi akurat tą sukienkę? Nie mam pojęcia, jeśli jej zamiarem jest rozkochanie we mnie zabójczo przystojnego faceta, powinna kazać mi założyć bardziej odważną kreację, którą dla mnie uszyła, albo od razu wbić mnie w bieliznę. Dodatkowo wplątała w moje włosy perłową kokardkę przeplatając ją z niektórymi pasmami. Czułam się jak mała dziewczyna spędzająca wakacje u kochanej babci, która szykuje ją na jakieś święto... Szkoda tylko że już nie byłam dziewczynką i nigdy nie poznałam swoich babć.

Moja mała boginiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz