21. Dupek bez serca

388 68 58
                                    

IAN

Zakręciłem kran z wodą i wyszedłem spod prysznica. Wytarłem się szybko, a następnie owinąłem ręcznik wokół bioder, po czym wróciłem do Lindy. Uśmiechnąłem się zadziornie, widząc ją, siedzącą na kanapie i sączącą wino. Była piękną kobietą i nikt nie mógł zaprzeczyć. Uwielbiałem jej pełny biust oraz zalotne spojrzenie spod wachlarza rzęs. Czarne oczy przyciągały oraz sprawiały, że trudno było się jej oprzeć. Rozpościerała wokół siebie urok, przez który trudno było przejść obojętnie obok niej. Wziąłem swój kieliszek, po czym zająłem miejsce przy niej. Spojrzałem w jej oczy, a następnie musnąłem ustami obojczyk. Gdy ponownie przeniosłem wzrok na jej twarz, uśmiechnęła się zalotnie. Po upiciu łyka wina, odłożyłem kieliszek na stół, rozsiadając się wygodnie.

— Kto tu był? — zapytałem po chwili, bo brunetka ewidentnie chciała przemilczeć fakt, że w czasie mojej kąpieli mieliśmy gościa.

— Nikt — odparła z nadąsaną miną.
Przewróciłem oczami, widząc to. To, czego nie lubiłem w Lindzie, to jej humory. Gdy się spotykaliśmy, wolałem, żeby nie serwowała mi niepotrzebnych emocji. Miało być miło i tego powinna się trzymać. Dzisiaj ewidentnie zapomniała o tej zasadzie.

— Linda, kto tu był? — Powtórzyłem, chwytając ją za nadgarstek.
Patrzyłem na nią wymownie, a ona westchnęła głośno.

— Jakiś domokrążca. — Wzruszyła ramionami, wyrywając swoją rękę z mojego uścisku, po czym napiła się wina.

— Domokrążca? O drugiej w nocy? — dopytywałem podenerwowany.
Jeśli chciała zrobić ze mnie głupka, to zdecydowanie nie trafiła. Nie ze mną takie numery.
— Nie pogrywaj tak. — Spojrzałem na nią znacząco, na co zacisnęła usta.

— Jakaś małolata — odparła po chwili, a ja wyprostowałem się na te słowa.
Jedyną małolatą, jaką znałem, była Samantha. Pytanie tylko, czy to była na pewno ona, a jeśli tak, to czego chciała ode mnie w środku nocy? Zastygłem w bezruchu, gdy do głowy przyszła mi myśl, że znalazła klucz i dlatego pilnie chciała się ze mną widzieć.

— Jak wyglądała? — zapytałem, żeby upewnić się, że to na pewno była Sam.

— Jak małolata. — Przeciągle wypuściłem powietrze z płuc, panując nad emocjami.
Humory Lindy i jej zdawkowe odpowiedzi powodowały, że miałem ochotę ją rozszarpać.

— Przedstawiła się? — Kolejne wzruszenie ramionami spowodowało, że zacisnąłem dłonie w pięści. Zaczynałem coraz bardziej tracić cierpliwość.
— Czego chciała? — Linda popatrzyła na mnie uważnie, jakby badała, na ile zdawkowych odpowiedzi mogła sobie jeszcze pozwolić. Patrzyłem na nią surowym wzrokiem, żeby wiedziała, że za chwilę może przekroczyć granicę, po której przestanę nad sobą panować. Była tego świadoma, więc dla swojego bezpieczeństwa powinna zacząć współpracować.

— Pogadać z tobą — odparła, lustrując moją twarz.
Wstałem gwałtownie z kanapy, poprawiając ręcznik, który zsunął mi się z bioder.

— I gdzie ona jest? Bo jakoś jej tu nie widzę. — Rozejrzałem się ostentacyjnie po mieszkaniu, rozkładając ręce.

— Ian, żartujesz sobie teraz ze mnie?! — Linda zdenerwowana odłożyła kieliszek na stół.
— To nasza noc — dodała po chwili, patrząc na mnie wymownie.

— Nie wpuściłaś jej? — zapytałem, na co kobieta tylko wzruszyła ramionami.
— Mówiła coś więcej? — dopytywałem, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Czułem się, jakbym gadał do ściany.
— Kurwa, Linda. — Podszedłem do niej i szarpnąłem ją, przez co stanęła na nogi. Trzymałem mocno za nadgarstki, ale ona jakby chciała mi pokazać, że nie ruszyło jej to, chociaż mój uścisk na pewno sprawiał jej ból.

Posłaniec śmierci I [18+] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz