Niebo było zachmurzone. Księżycowe Futro było dumne z Obłoczki, Kleszczyka, Jesionka i Szyszki. Żałowała że nie może iść na patrol czy polowanie, ale wiedziała że kocięta potrzebują pomocy. Lecz w pewnym momencie usłyszała przywódcę.
- Niech wszystkie koty zdolne aby samodzielnie polować niech zbiorą się pod Wielkim Głazem! -
Księżycowe Futro od razu pobiegła pod głaz. Ciekawe co powie.
- Dziś okazało się, że na naszym terytorium grasują włóczędzy, i to od trzech księżyców. - Czy chodzi mu o Mroza i Orła którego spotkała właśnie trzy księżyce temu? - Ale to nie koniec. Okazuje się, że jest ich troje, lecz nie znam ich imion. - troje? Przecież jest ich dwójka. A może widziała tylko dwójkę, ale ich jest więcej? Teraz nie może zaprzątać sobie tym głowy, lecz gdy starała słuchać się przywódcy, Kleszczyk ciągle narzekał.
- Mamo, źle się czuje, zimno mi. -
- Drewniana Gwiazdo! Mam pytanie. -
- Słucham - gdy Księżycowe Futro zdobyła się na odwagę, powiedziała głośno. - Znam tych włóczęgów. Ten masywniejszy to Mróz, a mniejszy to Orzeł. Ale też chciała bym poprosić, że pomimo moich kociaków czy mogłabym rozwiązać tę sprawę. -
- Księżycowe Futro... Ja nie wiem jak ci dziękować. Lecz skoro chcesz, to miałbym prośbę do Białej Nornicy oraz do Brunatnego Maku. Zaopiekujcie się Kleszczykiem, Jesionkiem, Szyszką i Obłoczką pod nieobecność Księżycowego Futra.
- Zgoda - miałknęły chórkiem
- Dziękuję waszej trójce. - odpowiedziała po prostu Księżycowe Futro. Ekscytacja wywołała u niej dreszcze. Wow, w końcu przygoda! Pomyślała z uśmiechem.