- Księżycowe Futro, wstawaj, ktoś musi zająć się Liskiem.
- Ale gdzie on jest? - Mruknęła zdziwiona Księżycowe Futro. Gdzie się podział Lisek?! Klanie Gwiazdy, zawiodłam. Księżycowe Futro chciała przytulić się do swojej czwórki kociaków, lecz zapomniała że Szyszka nie żyje, prez co chciała porozmawiać z Wysokim Płomieniem lecz on również poległ. Nagle usłyszała skomlenie za żłobkiem, lecz nie było ono wesołe, lecz było strasznie żałosne i oznakowało głuchy lament. Księżycowe Futro zobaczyła swojego kociaka, Kleszczyka leżącego z połową ciała w pułapce na lisy zostawioną przez dwunożnych. Gdy Lisie Futro i Śliski Głaz dezaktywowali pułapkę, kociak nie przeżył, jego bezwładne ciałko zostało w pułapce. Księżycowe Futro ogarnął gniew. Jedynym rozwiązaniem by jej ulżyło na sercu, to powybijać wszystkich dwunożnych w okolicy. Mam tylko jednego sprzymierzeńca do tego planu. Pomyślała z rozpaczą, lecz wykradła się z obozu z szyderczym uśmiechem, a o co drugie drzewo ostrzyła pazury. Gdy biegła po Nagietkową Stopę, zatrzymał ją patrol Klanu Mchu.
- A ty gdzie się wybierasz? -
- Przepuść mnie, albo poznasz gniew karmicielki po zginięciu jej kociaka - Odpowiedziała pełna gniewu Księżycowe Futro spinając mięśnie. Nagle patrol ją przepuścił, gdy usłyszeli skomlenie kociaka, a Księżycowe Futro zobaczyła Liska w krzaku jeżyn. Ciernie poprzylepiały mu się do sierści.
- Lisku! - Księżycowe Futro uwolniła kociaka, i pobiegła dalej do przyjaciółki.
- Nagietkowa Stopa! - krzyknęła z triumfem w głosie - Nagietkowa Stopo, czas wypełnić przeznaczenie! -
- Już pędzę, przybywam! - odpowiedziała kotka.