• First meeting •

22 4 3
                                    

Biegłam ile sił w nogach przez ciemny las. Przez adrenaline nie czułam nawet bólu w moich nagich stopach. Nie przeszkadzało mi nawet błoto na mojej białej sukience, która była coraz bardziej mokra z deszczu.

– Dove!– stanęłam w miejscu a wokół mnie były wysokie różnego rodzaju drzewa.– Dove gdzie jesteś?!– krzyczałam bez sensu bo odpowiedzi nie usłyszałam. Z moich długich ciemnych włosów kapała woda a sukienka stawała się jeszcze bardziej mokra.

– Naya!– usłyszałam tylko w głębi lasu. Obróciłam się w okół własnej osi i po chwili padłam na kolana patrząc na ciemne niebo, które co jakiś czas pokrywała pajęczyna. Poddałam się. Po prostu się poddałam. Rozpłakałam się jak małe dziecko wiedząc, że prawdopodobnie nie zobaczę mojej młodszej siostry do końca swojego życia.

~~

Obudziłam się ze szybkim oddechem cała przepocona.

Cholerny koszmar.— powiedziałam sama do siebie. Wyłączyłam budzik i usiadłam na skraju łóżka. Po chwili rozmyślania nad tym co działo się tej nocy w mojej głowie wzięłam ręcznik i poszłam do łazienki, która znajdowała się tuż obok mojego pokoju. Odłożyłam ręcznik na blat na przeciwko zlewu i włączyłam wodę. Zdjęłam z siebie przemoczoną od potu piżamę a następnie weszłam pod prysznic i gdy tylko ciepłe krople wody kapały na moje ciało przeszły mnie ciarki. Po chwili wyszłam z kabiny prysznicowej i owinięta ręcznikiem poszłam do swojego pokoju. Z szafy wyjęłam czarny sportowy stanik, który od razu ubrałam na siebie, w tym samym kolorze resztę bielizny. Z drugiej części szafy wyjęłam mundurek, który składał się z czarnej koszuli, fioletowego, sweterkowego bezrękawnika oraz czarnej spódniczki lub w przypadku chłopców, spodni. Ubrałam na siebie to co sobie naszykowałam wcześniej i rozczesałam włosy a następnie usiadłam przy toaletce by się pomalować. Nałożyłam odrobinę podkładu, pudru oraz korektora pod oczy. Chwilę się zastanawiałam co zrobić z oczami jednak postawiłam na delikatność. Podkreśliłam swoje zielone oczy czarną kredką, zrobiłam delikatną kreskę i pomalowałam rzęsy tuszem. Podkreśliłam jeszcze usta pomadką w kolorze nude. Do szkoły pakowałam się dzień wcześniej więc o to się nie martwiłam. Zeszłam na dół by ubrać swoje czarne buty. Stanęłam przed lustrem w przed pokoju by poprawić ewentualne co trzeba. Gotowa wyszłam z domu. Pogoda nie była ładna ale też nie wskazywało na to, że będzie padać więc postawiłam na spacer tylko i wyłącznie dlatego, że nie miałam ochoty cisnąć się do busa. Jesień daje mi nastrój Lany Del Rey więc na jej piosenki też postawiłam. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam playlistę.

Szłam w stronę szkoły i rozglądałam się wokół siebie patrząc jak z drzew spadają kolorowe liście. W pewnym momencie poczułam jak z jednego ucha znika słuchawka. Zwróciłam wzrok ku blondynowi, który szedł obok mnie.

– Czego słuchasz?– dał mi buziaka w policzek i złapał mnie za rękę splatając nasze palce ze sobą.

– Lana Del Rey.– odpowiedziałam ściskając jego rękę lekko. Jeremy zawsze tak robił. Kiedy szłam do szkoły przechodziłam obok jego domu więc codziennie szliśmy razem za rękę słuchając piosenek. Tak się składa, że z chłopakiem mamy takie same gusty muzyczne więc z doborem piosenek problemu nie było.

– Standard.– Szliśmy razem za rękę do szkoły słuchając piosenek. Jeremy jest moim pierwszym chłopakiem na poważnie. Może i jest tym najprzystojniejszym i najpopularniejszym chłopakiem w szkole ale nigdy nie potraktował, źle dziewczyny. A nonejmnie jeżeli chodzi o mnie. Jest wierny, miły i opiekuńczy. Jest jedna bardzo ważna rzecz, która go wyróżnia. Jako popularny i przystojny chłopak w szkole nie uważa się za wyższego od siebie. Powoli zbliżaliśmy się do bramy szkoły gdzie już z daleka mogliśmy zobaczyć uczniów, którzy palą ponieważ unosił się dym. Przy bramie czekali na nas przyjaciele Jeremy'ego. Blondyn przywitał się z nimi zbijając piątkę a ze mną przywitali się lekkim uściskiem.

Black out DaysWhere stories live. Discover now