Piętnaście.

1.3K 168 18
                                    

Luke:

- Michael, nie - powiedziałem cicho do ucha zielonookiego, który napierał na mnie mocno swoim ciałem.

Mimo, że bardzo podobało mi się to i chciałem wiedzieć co dalej, nie chciałem zniszczyć tej relacji.

Mike mógłby mnie w jakiś sposób zranić, bałem się tego, cholernie.

- Z-zamknij się, Hemmings - mruknął cicho teraz do mojego ucha przegryzając płatek.

Ocierał się o mnie lekko, ale wyczuwalnie. Złapał za moje udo i oparł dość szybko i z lekka agresywnie o swoje biodro, przez co mógł się mocniej przybliżyć. Trzymał moją nogę mocno, ale zjeżdżał dłonią niebezpiecznie wyżej.

Dajesz, bierz go pod drzewem, na ławce kilka kroków od nas, gdziekolwiek...

Czy mój mózg właśnie okazał się bardziej zboczony od własnego właściciela?

Całował mnie po szyi zostawiając małe pamiątki, które będę musiał ukrywać przed matką przez kilka dobrych dni.

Zaczął ocierać swoim ciałem o moje nieco szybciej niż wcześniej, przez co dyszałem cicho, a w moich bokserkach chyba robiło się coraz bardziej ciasno.

Zajebiście.

Mój towarzysz oparł czoło o moje i uśmiechał się. Najwyraźniej już coś wyczuł.

Po dosłownie dwóch sekundach zarumieniłem się, było mi ciepło w policzki.

- Jesteś uroczy - wymruczał pół centymetra od moich warg co chwila je dotykając.
Odwróciłem na kilka sekund wzrok, wstydziłem się.

- Wiesz co? - chciał najwyraźniej nawiązać jakąś rozmowę poza wywołaniem u mnie... erekcji.

- Słucham?

- Nie mów słucham, bo cię wyrucham - zachichotał uroczo oblizując wargi
- Kontynuuj - mruknąłem
- Jeśli nie przestaniesz być taki cholernie seksowny obiecuję, że wezmę cię pod tym drzewem, i to ostro.

- Brzmi romantycznie.

Oplotłem jego kark rękami i pocałowałem.

~*~

- Mam nadzieję, że po wakacjach spotkamy się w tym samym składzie, zdrowi i w całości - powiedziała z uśmiechem moja wychowawczyni rozglądając się na ludzi w klasie.
Dzwonek zadzwonił uroczyście ostatni raz, wszyscy oprócz mnie wyszli z klasy.
Podszedłem do kobiety i wręczyłem jej prostą, ale piękną czerwoną różę.

- Miłych wakacji, proszę pani - powiedziałem z uśmiechem i wyszedłem.
Skierowałem się do wyjścia ze szkoły. Po wyjściu poczułem chłodny wiatr i założyłem na białą koszulkę czarną, rozpinaną bluzę.
Szedłem po chodniku patrząc na swoje czarne trampki.

- Jesteś ślepy, blondynko? - stanął przede mną Michael, nie zauważyłem go i wpadłem na niego - tam stoi moje auto - zaśmiał się ignorując to, że zderzyłem się z nim.

Nie słysząc żadnej odpowiedzi typu "jadę z tobą" albo "nie jadę z tobą" ruszył do swojego samochodu ciągnąc mnie za sobą.

Wszyscy nauczyciele kulturalnie żegnali się przed szkołą z uczniami, którzy czekali na rodziców.

- Patrzcie, nasz pedałek znalazł drugą połówkę? - zaśmiał się Stan wydmuchując dym z papierosa z ust.
Ignorowałem to, ale Michael stanął w miejscu i puścił mnie. Odwrócił się do chłopaka, który mnie zaczepił przodem i uśmiechnął się w jego stronę.

W tym uśmiechu była nutka "pierdol się", co mi się spodobało.

Weź mnie na tym chodniku przy szkole.

Zaakceptuj mnie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz