Adrien
Wylądowałem obok niej na balkonie,nawet nie podniosła na mnie wzroku. Albo była bardzo zamyślona albo miała mnie zwyczajnie w dupie.
-Yhm... Cześć?.. Dobry wieczór?..-zacząłem nieśmiało.Pfff brawo Czarny kocie...
Ona spojrzała na mnie smutnym i obojętnym wzrokiem.
-Coś sie stało?-położyłem ręke na jej ramienu żeby dodać jej otuchy.
-nie, wszystko gra-uśmiechneła się do mnie miło-a co ty tutaj robisz?
-ja...em...-spanikowałem-patrol! tak patrol! i ten... mieszkańców sprawdzam!-jezu... to musiało brzmieć tak żałośnie...
-Nie idzie ci kłamanie-zaśmiała się
-No jak to?-uśmiechłem się-przecież sprawdzam co u ciebie-cieszyłem się że udało mi się ją chociaż trochę rozchmurzyć.
-Dobrze, no to już psik-pokazała gestem ręki żebym sobie poszedł.
-Wyganiasz mnie?
-Owszem,masz jeszcze dużo ludzi do zaliczenia-no... to zabrzmiało trochę dwuznacznie
-Ciebie jeszcze nie zaliczyłem...
-Ledwo mnie znasz a już chcesz mnie zaliczyć?-odpowiedziała śmiejąc się-
niegrzeczny z ciebie kocur-pstrykła mnie w nos.-Ałaa!-odskoczyłen i zacząłem rozmasowywać mój nos-a to za co?!
-Za bycie bardzo zboczonym kotem-przybliżyła się do mnie a ja nachyliłem się bliżej.
-Podoba ci się to, prawda?-wyszeptałem podnosząc jej podbródek aby mogła na mnie spojrzeć.
-Zostawie to bez komentarza-spojrzała się na mnie. Jezu jakie ona miała piękne oczy. Takie jakby... Biedronkowe.
Nasze usta były coraz bliżej. Zbliżaliśmy się do siebie bardzo powoli.
-Jezu, możesz nie przedłużać!-wykrzyczała wbijając się w moje usta.Przez chwile byłem w szoku i nie mogłem połapać co się dzieje ale później oddałem pocałunek.
Zjechałem ręką na jej biodra a ona oplotła ręce wokół mojej szyji i pogłębiła pocałunek.
Zawsze myślałem że jest grzeczna ale chyba jednak nie dokońca...
-Nie...poczekaj...-odsunąłem ją od siebie-nie.
-Co? Coś sie stało?
-Ja...nie,nie kocham cię-odpowiedziałem szybko na jednym wdechu-nie kocham cie-powtórzyłem jeszcze raz.
-To moja wina-powiedziała cicho wpatrując się w ziemie.
-Nie! nic się nie stało-przytuliłem ją do siebie-zapomnijmy o tym,dobrze?
Odepchnęła mnie i weszła spowrotem do swojego pokoju.Ale ja sobie radzę z dziewczynami...
Już nie miałem najmniejszej ochoty gdzieś się pałętać więc, wróciłem do domu.
-Plagg,chowaj pazury-wyszeptałem i udałem się do łazienki żeby jakoś się ogarnąć.
-Co ty wyprawiasz Adrien?-wymruczał czarny duszek lądujący na moim ramieniu.
-Ja? nic.
-Nie udawaj głupszego niż jesteś-wyszeptało zrezygnowane,lecąc w poszukiwaniu sera. No on to mnie umiał pocieszyć.
Wskoczyłem pod szybki prysznic a następnie położyłem się zrezygnowany na łóżku.
-Musiałem ją okropnie zranić...-wymruczałem do siebie i usiłowałem zasnąć.
Marinette
-Kurde, wychodzę na suke ale nie jest mi w ogóle przykro-położyłam się uśmiechnięta na łóżku-ja mam go jutro opierdolić czy coś?
-Ja nie wiem-odpowiedziała Tikki-nie zdrowo to tak jak superbohater lata na prawo i lewo.
-Dobra... powiem mu coś-wyszeptałam przykrywając się kocem-ale jak?
-Może sam zacznie temat, wiesz jaki on jest-położyła się obok mnie na poduszcze-na pewno coś wymyślisz Marinette.
-Nawet jeśli, to co? Słuchaj jednak cię kocham idioto więc mnie nie zdradzaj i nie liż się z losowymi laskami na balkonie-powiedziałam prześmiewczo.
-Można i tak,przy okazji wyznasz mu swoje uczucia-zaśmiała sie
-Nie wiem czy to dobry pomysł żebym go kochała...
-Dużo twoich poprzedniczek było zakochanych w posiadaczach miraculum czarnego kota,myśle że nie masz sie o co martwić
-Inne Biedronki nie traciły głowy dla jakiegoś chłopaka-wyszeptałam zbierając sie z łóżka a następnie wchodząc do łazienki.
Ogarnełam sie szybko i spowrotem wróciłam do bezczynnego leżenia w łóżku.
-Co za debilka płacze przez własne uczucia?-wytarłam łzy z oczu.
-Marinette, wszystko będzie dobrze-moje kwamii przytuliło mi się do policzka.
-Taa, wiem-wymruczałam-Dalej nie wpadłam co jutro powiedzieć kotu.
-Pomyślisz jutro.
-Ale akuma może nawet i teraz zaatakować.
-Na patrolu-zaśmiała się-nie denerwuj sie tak, powiedz to co masz na sercu i tyle, tak wychodzi najlepiej.
-A co jak palne coś głupiego i wszystko zepsuje?-wtuliłam się w poduszke.
-Niczego nie zepsujesz-uspkoiło mnie kwami-przecież gadacie na tyle przeróżnych tematów.
-Wieem-wyszeptałam-No ale co jak coś powiem nie tak?
-Nie zagłębiaj się w szczegóły bo to teoretycznie nie byłaś ty-usmiechneła sie do mnie-będzie dobrze, jeszcze wrócisz zadowolona
-Noo nie wiem...-zarumieniłam sie delikatnie-A może on już kocha Marinette,nie Biedronke?...
-On miałby zrezygnować z miłości do ciebie? W życiu!
-W teorii to nie zrezygnuje...
-Przecież wiesz o co mi chodzi.
Adrien
-Musze o tym powiedzieć Biedronce-zerwałem się z łóżka-Plagg, wy...
-Młody wyluzuj-przerwało mi kwamii-daj dziewczynie spać, na patrolu to zrobisz.
-Może i masz rację-rzuciłem sie spowrotem na łóżko-ja ją dalej kocham...
-To znaczy kogo? Biedronke?-kiwłem głową w odpowiedzi-nie wiem czy po takiej akcji coś z tego będzie.
-Wiem-wyszeptałem
-Jak coś to masz jeszcze Marinette!
-Nie Plagg, tak nie można, Marinette też muszę iść przeprosić
-Najświętszy camembertcie,daj mi cierpliwość do tego chłopaka-spojrzałem na niego zirytowany. Prędzej to ja potrzebuje cierpliwości do niego niż od do mnie-Po co?
-Ręce mi opadają...-westchnąłem zażenowany-przecież na pewno jest jej przykro.
-To ona zaczęła cię całować!-krzyknął.
-Ale ja oddałem-spojrzałem na niego zdziwiony-a skąd ty to niby wiesz?
-Noo...-uciekał wzrokiem-intuicja mi tak podpowiedziała-uśmiechnął się żeby mnie przekonać że mówi prawdę.
-Niech będzie-nakryłem się kołdra -dobranoc.
~865 słów~
CZYTASZ
Je t'aimerai à l'infini
Fanfiction‼️przekleństwa‼️ Pierwsze taka poważniejsza książka więc pewnie jest okropna...