4

2.5K 126 19
                                    

Cassandra.

Nie spałam całą noc. Po prostu leżałam i patrzyłam w sufit.

Gabriel wrócił. Mieszka na przeciwko. Jak długo miał zamiar tutaj zostać? Wyjedzie czy zaszyje się tutaj do usranej śmierci? Jeśli zostanie, nie jestem pewna jak długo będę potrafiła znieść jego widok.

Na szczęście następnego dnia miałam wolne więc mogłam odespać w dzień. Przynajmniej tak mi się wydawało. Słońce zaczęło wschodzić, a mnie zaczęły zamykać się oczy. Już miałam zasnąć, odpłynąć w krainę Morfeusza jednak usłyszałam szczekanie psa który nie miał zamiaru przestać. Wzięłam głęboki oddech, podniosłam się z łóżka i podeszłam do okna.

Gabriel próbował odciągnąć psa od samochodu, a ten uparcie się nie dawał i szczekał na całego. To nie był zwyczajny pies, to była pierdolona bestia. Był ogromny i dam sobie rękę uciąć, że zeżarł już niejednego człowieka. Nie wyglądał na takiego który lubi mizianie i smaczki, raczej na takiego który lubi surowe mięso i zagryźć od czasu do czasu coś żywego. Nie ważne w jakiej postaci.

Otworzyłam okno i wychyliłam się.

- Mógłbyś go trochę uciszyć?! Ludzie próbują jeszcze spać o tej godzinie! A zaraz obudzi całe osiedle!

Wydarłam się. Oczy mężczyzny i psa od razu powędrowały w moim kierunku. O dziwo pies przestał ujadać. Widziałam jak klatka piersiowa Gabriela się unosi od głębszego wdechu.

- To go weź do siebie na kilka godzin! Muszę jechać na zakupy i do notariusza, jego nie wezmę! A skurczybyk nie chce zostać sam w nowym miejscu!

Krzyknął, a ja patrzyłam na niego jak na ostatniego idiotę.

- Pojebało Cię?! On takie jak ja to pewnie na śniadanie je!

Byrne się zaśmiał i pokręcił głową na boki.

- Na szczęście już podrzuciłem mu na śniadanie inną sąsiadkę, z tobą poczeka do obiadu!

Rzucił rozbawiony, a mnie do śmiechu nie było. Pokazałam mu środkowy palec i już miałam zamknąć okno jednak znów krzyknął.

- Nie bądź cipą, on nie jest niczemu winny!

Zamknęłam okno i jęknęłam żałośnie. Kurwica mnie weźmie bo pies znów zaczął szczekać. Przebrałam się w legginsy i top, założyłam na to bluzę. Wyszłam z sypialni, ruszyłam schodami na dół. Wyszłam na zewnątrz, zanim zdążyłam się odezwać i zorientować co się dzieje. Bestia zaczęła biegnąć w moim kierunku. Stanęłam jak wryta gdy był już dwa metry przede mną. Zostałam powalona na trawnik, a on zaczął mnie lizać. Po chwili szoku zaczęłam się śmiać i go drapać za uchem. Podniosłam się do siadu gdy się wycofał i dał mi taką możliwość.

- To Borys i chyba cię polubił.

Odezwał się Gabriel, a na jego twarzy widziałam lekki grymas. Mam zająć się jego psem i jeszcze jest niezadowolony bo ten mnie polubił?

- Będę za kilka godzin więc nie zepsuj mi go do tego czasu.

Przewróciłam oczami na jego przytyk.

- Ciesz się, że nie mam ze sobą karabinu bo od razu dostałbyś strzał.

Wymamrotałam pod nosem i wstałam z trawnika.

- Jakieś specjalne instrukcje co do psa?

Zapytałam i tym razem to on patrzył na mnie jak na idiotkę.

- Instrukcje?

Dopytał, a ja skinęłam głową.

- No wiesz, może na coś choruje i jakieś leki bierze albo coś, nie wiem.

ZNISZCZENI PRZESZŁOŚCIĄ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz