Może i mogłam mieć parę problemów ze sobą; może i te problemy nie należały do przyjemnych, ale życie musiało toczyć się dalej.
A ono nie jest łatwe, zwłaszcza jeżeli byłeś wystawiony na własną łaskę. I to nie tak, że moi rodzice pozbyli się mnie z domu. W końcu jedyna jako jedynaczka musiałam pokazywać ludziom, jakim jestem powodem do wstydu.
Mimo tego uznania, że byłam skazą na honorze rodziny Relish, moja egzystencja musiała okazywać choć trochę klasy na bankietach, zwłaszcza tych charytatywnych.
I, o ironio, dzisiejszym „tematem" wsparcia były dzieci i młodzież pokrzywdzone przez patologiczne rodziny.
Ciekawiło mnie, czy moja rodzina też by się wpasowała do takiego systemu.
Chociaż wiecie...
Taka bogaczka jak ty i problemy?
Ja bym się cieszyła z takiego majątku.
To proszę bardzo, mogę wam to wszystko oddać, ale w zestawie zostaną nieodłączni od niego rodzice, którzy w ogóle nie rozumieli, co się do nich mówiło.
A może to znowu ja wydziwiałam?
- Wyprostuj się - usłyszałam za plecami.
Przewróciłam oczami i wykonałam „polecenie".
To wcale nie tak, że byłam cholernie zmęczona od ciągłego stania przy matce i słuchania bzdur od jej „przyjaciółeczek". I nie oszukujmy się - większość kobiet w tym pomieszczeniu zasługiwały na miano fałszywych jędz.
Poprawiłam swoją koszulę i założyłam ręce pod biustem, aby przyjrzeć się swojej mamie kątem oka i zacząć się zastanawiać, w jakich procentach byłam do niej podobna.
A były to naprawdę niskie noty.
Na pewno wyglądała schludnie (bo jakżeby inaczej), ubrana w czerwoną, długą i obcisłą sukienkę ze wcięciem prawej nogi, z również czerwonymi szpilkami i rozpuszczonymi brązowymi włosami.
Automatycznie chwyciłam za kosmyk moich jasnych włosów.
Niestety moje podobieństwo zdecydowanie należało do ojca.
Spojrzałam jeszcze raz na ubranie matki, a potem na moje.
W porównaniu do kobiety ja ubrałam najzwyklejszą koszulę i brązową spódniczkę z cyrkoniami wyłożonymi w jej pasie.
Cieszyłam się, że była na tyle długa, że moje czarne botki nie rzucały się aż tak w oczy, bo inaczej już dawno byłabym w drodze do domu.
Bądź sklepu.
Boże, chyba się zrzygam, przeszło mi przez myśl.
- Idę przyjrzeć się cateringowi. - oznajmiłam po cichu mojej zajętej matce i kompletnie ją ignorując, oddaliłam się.
Jeszcze usłyszałam coś o umiarze i diecie, ale na to już przewróciłam tylko oczami.
Podeszłam do stolika, obfitego w różne ciasta, pralinki, babeczki, na ogół dużo można było wymieniać. Wzięłam do ręki pusty talerz...
...i stałam tak dobrą minutę, zastanawiając się, co mogłabym, albo chciałabym konkretnego wziąć.
Co chwilę przechylałam głowę w to inną stronę - w to inną słodycz. Byłam przekonana, że z boku mogło to wyglądać komicznie, ale czy to moja wina, że było tyle dobrych rzeczy do spróbowania?
- Ty też nie wiesz, za co się zabrać?
Wzdrygnęłam się, prawie wyrzucając z ręki talerzyk, który na szczęście przytrzymałam w mocnym uścisku.
CZYTASZ
the reputation (rodzina monet fanfic)
Fanfiction"Knew he was a killer first time that I saw him Wonder how many girls he had loved and left haunted But if he's a ghost, then I can be a phantom Holdin' him for ransom" ~ ...ready fo it? by Taylor Swift Brooke nie widziała niczego fajnego w przebier...