Siedziałam sobie na stołówce, gdzieś na końcu w ławce ze znajomymi z klasy. Już dawno wyłączyłam się z rozmowy, patrząc się w telefon.
Po balu charytatywnym, kiedy byłam już w domu, napisała do mnie Hailie, której mimo swoich ochroniarzy w postaci braci buców, udało się podać mi karteczkę ze swoim emailem.
(Tak od dwóch tygodni się komunikujemy, ponieważ Monetowie mają za dużą chęć kontroli moim zdaniem).
Wytłumaczyła mi, że Monetowie bardziej skupiali się na kontrolowaniu jej wiadomości niżeli maili, co bardzo mnie zszokowało. Oni naprawdę byli jebnięci.
A ja naprawdę jej współczułam.
Uniosłam lekko głowę i spojrzałam szybko na Hailie, która również odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się, co odwzajemniłam.
Pisałyśmy o najnowszej książce z Wattpada, która przysparzała bardziej o ból oczu niżeli wzbudziła jakiekolwiek dobre emocje. Strasznie cieszył mnie fakt, że mogłam w końcu z kimś o niej podyskutować.
— Aua!
Obie zwróciłyśmy głowy w stronę wejścia do stołówki. Zacisnęłam palce na telefonie bardziej niż powinnam, kiedy zauważyłam Tony'ego i jakiegoś chłopaka, którego prawdopodobnie niechcący popchnął.
Ludzie wokół szybko przestali się nim interesować, kiedy zauważyli jaką ten pierwszy miał minę, jakoby chciał kogoś zabić na miejscu, natomiast jego brat bliźniak, który nagle przeteleportował za nim, był zaniepokojony zachowaniem Tony'ego.
Bądź tak tylko wyglądał i nie zdziwiłabym się gdybym miała rację.
Jego wzrok zatrzymał się na mnie. Prawdopodobnie, ponieważ kiedy ten wskazał na mnie palcem, a ja spojrzałam dla pewności za siebie i westchnęłam teatralnie, kiedy nikogo nie zobaczyłam.
Wstając, jeszcze zerknęłam na Hailie, która zrobiła się blada na widok tej dwójki i chyba nie za bardzo wiedziała co się działo, następnie rzuciłam kolegom krótkie „zaraz wracam" i ruszyłam w jego stronę.
Zbliżając się do niego, cofał się na korytarz, gdzie oparłam się o ścianę. Shane'a ubyło gdzieś, a Tony założył ręce na piersi.
— Czego?
— Dwie rzeczy. — odpowiedział krótko, a ja uniosłam tylko brew — Pierwsza; zostaw moją siostrę w spokoju. Ma lepsze rzeczy do roboty.
Prychnęłam z uśmiechem.
— Boisz się. — bardziej stwierdziłam niż spytałam.
Oh, oczywiście, że się bał.
— Tony.
Rozmowę przerwała nam Hailie, która wybiegła ze stołówki, kierując się w naszą stronę. Oboje spojrzeliśmy na nią zdziwieni.
— Słuchaj, młoda, nie wtrącaj się. Idź dokończ lunch, zanim zacznie się lekcja.
—Oh, martwisz się, jak słodko — skomentowałam nieproszona, jednak widząc jego zirytowanie, sprostowałam — Tony, ona ma piętnaście lat. Jeżeli będziecie traktowali ją jak gówniarza, to nigdy nie wydorośleje i nie będzie uczyła się na błędach, a o to w życiu chodzi. I bez obrazy — zwróciłam się do najmłodszej Monet.
— Dobrze wiesz o co mi chodziło, a teraz wybacz, obowiązki.
I tak odszedł, wlokąc ze sobą Hailie, którą chwycił za łokieć, w kierunku garkuchni.
CZYTASZ
the reputation (rodzina monet fanfic)
Fanfiction"Knew he was a killer first time that I saw him Wonder how many girls he had loved and left haunted But if he's a ghost, then I can be a phantom Holdin' him for ransom" ~ ...ready fo it? by Taylor Swift Brooke nie widziała niczego fajnego w przebier...