DEDYKACJA
DLA WSZYSTKICH, KTÓRZY POSUNĘLI SIĘ ZA DALEKO.
ZAWSZE JEST PORA ABY SIĘ NAWRÓCIĆ.PROLOG
To nie był słodki romans. Żadnych przytulasów, całusów i randek. Dobry Boże było by to grzechem to tak nazwać. Ja nienawidziłam jego a najlepsze było to, że on mnie nie. I nawet nie wiem kiedy później się w tym beznadziejnie pogubiłam. Pozwalałam by manipulował mną a w odwecie robiłam mu dokładnie to samo. Nie potrafiłam powiedzieć kto zaczął. Było by to nie fair. Nawet wobec samej siebie. Robiłam dużo gównianych rzeczy ale nie sądziłam, że potrafię stoczyć się aż tak nisko. Przecież tym gardziłam. A zaraz stałam się tego częścią. Nigdy nie chciałam by TO tak się to potoczyło. Znałam umiar. Wiedziałam kiedy powiedzieć stop. Więc dlaczego tego nie zrobiłam? Ale przynajmniej wiedziałam, że nic gorszego mnie już nie spotka. Bo to był koniec.
***
Patrzę na szatynke która idzie przez korytarz. Wyszła z gabinetu dyrektora. Oby poinformował ją o tym, że najlepiej będzie jeśli następnym razem nie zajmie mi miejsca parkingowego. Jej luźna, rozpięta koszula powiewa razem z kruczo czarnymi włosami przez prędkość z jaką idzie. Spod niej prześwituje czarny koronkowy stanik.
Na pierwszy rzut oka widać, że jest jedną z tych ładniejszych dziewczyn. Ale do ideału jej daleko. Ma kpiarski wyraz twarzy i nie zaszczycając nikogo ani jednym spojrzeniem skręca w stronę klasy. Chyba ma razem ze mną filozofię. I najwyraźniej dość dobrze odnalazła się wśród elity.
– Szajbuska. – mruknęła pod nosem Veronica wkładając do szafki podręczniki.
– Zamierzasz coś zrobić – to nie było pytanie. Wiedziałem, że odkąd tylko się dowiedziała, nie da jej spokojnie żyć. W końcu kilka razy w ciągu trzech miesięcy zmieniała szkołę. Chyba i tu nie zabawi długo.
– Zapytaj lepiej czego zamierzam nie zrobić. – powiedziała z naciskiem na „nie" i zamknęła z hukiem szafkę. Poprawiła spódnicę i torbę Chanel na ramieniu.
– Ale wiesz jak. Żadnych dowodów, mało świadków. Nie chcemy robić gówno burzy. – ruszyliśmy korytarzem. Zamachnęła się swoimi jasnymi włosami aż tak, że poczułem zapach jej szamponu. Lekko się skrzywiłem. Każdy rzucał nam ukradkowe spojrzenia. Jako najpopularniejsza para w szkole mieliśmy przywileje. Było ich dużo.
– Will, jesteśmy elitą. Nikt z nami nie zaczyna.
Wyszło na to, że zostałem zmuszony do planu który z czasem wciągną mnie w bezkarną grę która nie miała prawa zakończyć się pomyślnie. Zacząłem z chęcią pogrywać sobie ze śmiercią.
***
Działam spontanicznie.
Nawet dobrze nie przemyślałam tego co chcę tu zrobić a już wstawiam prolog.
Ale pewien pomysł przyszedł mi do głowy to musiałam coś napisać.Do następnego
CZYTASZ
I Jeszcze Popłyniesz Na Dno
Teen Fiction„- Miała trafić na samo dno. Ale nie sądziłem, że potrafi pływać." Octavia Kennedy od zawsze w ciągu swojego siedemnastoletniego życia stawiała się rodzicom którzy pochłonięci byli pracą by pozostawić na swoim miejscu wysoką pozycję w mieście. Dzie...