❧ Rozdział 8 ☙ Calen

2 3 0
                                    

Na wstępie chciałam was przeprosić, że ostatnio nic się nie pojawiało... 

Ja miałam zastój pisarski i nie potrafiłam z siebie napisać ani jednego zdania sensownego. 

Poza tym też życie nie bywa łaskawe...

Perspektywa Calena

Oczywiście, niepokoiło mnie to, że dziewczyny ukrywały przede mną coś. O ile umiałem rozmawiać z Noelle, o tyle kontakt z Madeline był dla mnie wyzwaniem. Pomimo że są bliźniaczkami, ich osobowości są tak odmienne, że zastanawiałem się, czy nie popełniłem gdzieś błędu w wychowaniu. Kiedy miałem obok siebie Izabell, wszystko wydawało się łatwiejsze, ale teraz? Stanąłem przed zagadką, jak zdobyć ich zaufanie. Madeline była buntownicza, wagarowała i wpadła w niewłaściwe towarzystwo. Na szczęście trafiła na Williamsów, którzy pomogli jej utrzymać się na właściwej ścieżce. Słyszałem, że Steven jest niezłym gagatkiem i kilka razy był złapany za handel nielegalnymi substancjami. Alexis z kolei potrafiła zanurzyć się w alkoholu na tyle głęboko, że kilkakrotnie trafiała na odwyk. Ostatnio jednak sytuacja się uspokoiła, co budziło we mnie mieszane uczucia. Noelle natomiast znalazła wspaniałych przyjaciół. Ich rodzice mogliby być z nich dumni. Pomagają, są przyjaźni, odpowiedzialni i osiągają dobre wyniki w nauce. Dziewczyny wydawały się od siebie oddalać, ale miałem silne przekonanie, że gdy jednej z nich przydarzy się coś złego, druga stawi czoła niebezpieczeństwu. To była wartość, którą udało nam się przekazać. Cieszyłem się z tego, bo wiedziałem, że wspólnie są o wiele silniejsze i zdolniejsze, niż same są w stanie zrozumieć. Jednak aby to osiągnęły, muszą jeszcze trochę dojrzeć i przede wszystkim przestać udawać dorosłe. Wtedy, kiedy nadejdzie ten czas, oddam im spuściznę po ich matce - wszystko, bez wyjątku.

Niepokoiło mnie to, jak trudno Madeline było nad sobą zapanować. Jej wcześniejsze wagary i incydent z pobiciem chłopaka w poprzedniej szkole były jednym, ale dewastacja lokalu to już zupełnie inna sprawa. Zastanawiałem się, czy to był jej własny pomysł, czy też Steven miał w tym swoje ręce, ale nie byłem w stanie wydobyć od nich żadnych informacji. W rozmowie z Mickelem dowiedziałem się jedynie, że dostali samochód i nieco przyzwolenia na niektóre działania. To już było lepsze, bo gdyby postąpili po swojemu, Thomas miałby z pewnością więcej świadków, niż bylibyśmy w stanie znieść. Teraz miał jedynie szansę sfałszować dowody, bo wszystkie ślady, które zostawili za sobą i dokładnie sprzątnęli. Jednak jedynym, czym obecnie się martwiłem, była moja mała Noelle. No cóż, nie taka mała, ale już wcześniej miałem podejrzenia, że to nie zwykłe przeziębienie, a teraz byłem pewien. Na szczęście Madi potrafiła wydobyć informacje i być wsparciem dla siostry, gdy to było konieczne. Szkoda tylko, że nie trzymała się jej tak zawsze, ale przynajmniej w trudnych chwilach miały siebie nawzajem. Kiedy usłyszałem, że młody Tower próbował zgwałcić moją córkę, miałem ochotę wyjść z siebie i stać przy jej boku, lub co gorsza, ruszyć od razu w stronę tego chłopaka, ale młodsza wersja Izabelli uświadomiła mi, że to właśnie nieodpowiednie zachowanie sprawiło, że Noelle nie była w stanie mi tego opowiedzieć. Ostatecznie musiałem pochować swoją wściekłość i frustrację w sobie, choć wciąż przysparzała mi wiele cierpienia.

Poszedłem po kawę, potrzebując krótkiego momentu spokoju od myśli, które nieustannie mi towarzyszyły. Zanurzony w tym półmroku kuchni, skoncentrowałem się na odmierzaniu kawy, modląc się w duchu, aby nieprzyjemne pukanie do drzwi nie było kolejną niezapowiedzianą wizytą Cavilla. Jego obecność potrafiła doprowadzić mnie do szaleństwa, a miałem teraz tylko nadzieję, że będę miał wystarczająco solidne dowody, by udowodnić jego winę. Jednak na razie to tylko spekulacje i chociaż pracuję nad tym, wciąż jestem na etapie zbierania kawałków układanki.

Sny na JawieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz