Gdy już doszłam do siebie , zrozumiałam co zrobiłam. Było mi strasznie , ale to strasznie głupio .
Uderzyłam chłopaka , który chciał mi pomóc ,
w dodatku mega hot chłopaka .Miał racje leżąc dosłownie pod bramą mojej szkoły wyglądałam jak bezdomna . Kurwa serio jestem zjebana . Ale przecież nie zrobiłam tego celowo , było to spowodowane nerwami i reakcją mojego organizmu na to całe życiowe gówno w którym tonęłam .
Co on musiał sobie o mnie pomyśleć ...
W dodatku nie odezwałam się do niego ani słowem , za to darłam się jak opętana i dwa razy przywaliłam mu w twarz . Moje samopoczucie było jeszcze gorsze .
Ale chwileczkę przecież on też nie był święty , walnął do mnie tak obleśnym tekstem godny starego pijanego wujka na weselu i wyzwał mnie od wiewióry .
...
- Nie tak nie będzie !- krzyknęła Evie
- Niby jak ? - odpowiedział jej Matt
- Nie idziemy tam , trzeba świętować urodziny naszej kochanej Lizzy !!!! - wydarła mi się nad uchem
- Tak , to bardzo dobry pomysł . - odkrzyknął jej Matt
- Nie , to bardzo zły pomysł . -powiedziałam zrezygnowana
- To co gdzie idziemy? Do mnie przygotujemy się , a później gdzieś wyjdziemy .- zignorowała moja odmowę
- No to chodźmy ! - krzyknął...
Leżałam tak od godziny słuchając jakiejś hiszpańskiej piosenki . Evie siedziała przy lustrze i prostowała swoje długie blond włosy.
Moje samopoczucie było w okropnym stanie czułam się okropnie samotna i nierozumiana .
Pomimo tego że tuż obok siebie miałam najbliższych mi ludzi w dalszym ciągu towarzyszył mi.