Rozdział 3

2 0 0
                                    


,,Chwila... Czy Klan Gwiazdy właśnie pokazuję moją śmierć?"

Wieczorna Gwiazda siedziała sobie przy domowisku dwunożnych gawędząc z Rudym. Rudy to niedorośnięty biało-rudy Main Coon o zielono-żółtych oczach.

- Wiesz mi gdybym ja miał umrzeć to wszedł bym do swojego legowiska i nigdy nie wyszedł - Rudy połknął swój ostatni kęs myszy.

- Bo jesteś tchórzem - miałknęła Wieczorna Gwiazda również kończąc posiłek.

- I jestem z tego dumny. Zostajesz na noc?

- Nie, nie dałabym rady spędzić całego dnia na nudzeniu się. W sumie to idę już teraz - podniosła się.

Pożegnała się z pieszczochem i przeskoczyła ogrodzenie od jego domu. Sprawnie omijając patrole przyszła przez terytorium Klanu Słońca. Kiedy dotarła do obozu od razu podszedł do niej Ziołowy Spokój.

- Gdzie byłaś? Powiedziałem, że masz zostać w obozie. Jeszcze mógłbym zrozumieć, że idziesz na polowanie, ale ciebie nie było całą noc! - warczał.

- Byłam na Gwiezdnej Polanie.

- Chodzi o tego psa prawda? - zapytał już spokojniej.

Przywódczyni skinęła głową.

- Ale wiesz przecież, że ja jutro idę tam na spotkanie z innymi medykami. Nie mogłaś poczekać?

Teraz ciemnoruda zastanawiała się czy powiedzieć o tej sprawie brązowemu medykowi. Bardzo chciała mu to powiedzieć, ale w duszy czuła coś, że jednak nie powinna tego robić. Westchnęła przeciągle i skierowała się do legowiska.

- Dobrze - miałknął Ziołowy Spokój - twoje sprawy związane z Klanem Gwiazdy nie muszą mi być powiedziane. Mam nadzieję, że jednak wszystko skończy się się dobrze i nikt nie ucierpi...

Też bym chciała! - zawołała w myślach

... Lecz gdybyś chciała mi o tym opowiedzieć to jestem do usług - ukłonił się i wszedł pod konary drzewa do swojego legowiska.

Wieczorna Gwiazda również weszła do jaskini pod Szerokim Kamieniem.

Usiadła patrząc na ściany legowiska. Wydawało jej się że zobaczyła sylwetkę psa goniącego kota. Przyjrzała się temu bliżej. Ten pies nie wyglądał jak ten, którego już widziała. Czy ich jest więcej?Klan Gwiazdy zsyła jej wiadomość?

Oba stworzenia były cały czas w jednym miejscu, ale ich łapy poruszały się jakby biegały. Po chwili pies nagle przyspieszył wpadając do strumienia.

- Granica z Klanem Deszczu? - spytała cicho.

Kiedy kot walczył z psem obok pokazała się kolejna kocia sylwetka. Patrzyła tylko i nic nie robiła.

- Blada Gwiazda? Tylko on mógłby być takim okropnym kotem by nie pomóc nikomu w potrzebie. Chwila... Czy Klan Gwiazdy właśnie pokazuję moją śmierć?

Nagle pies zaczyna topić ,,Wieczorną Gwiazdę" .

- To ja się utopię? Myślałam, że będzie... inaczej.

Nagle wyciąga go za głowę i potrząsa nim. Przy okazji zabijąc go. Potem wykopuje dziurę w ziemi, wkłada kota i zasypuję. Kilka sekund później przybiegają inne koty a ,,Blada Gwiazda" ucieka.

Po policzku przywódczyni poleciała łza. Jeszcze miała tak długo dowodzić swoim klanem! Dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego jak na prawdę dużo straci za tę cenę.

Nagle do legowiska Wieczornej Gwiazdy weszła Ptasia Piosenka.

- Witaj, Wieczorna Gwiazdo - ukłoniła się - chciałam ogłosić, że Skalna Sadzawka się okociła!

Ciemnoruda kotka otrząsnęła głowę by wypędzić nieprzyjemne wspomnienia i podeszła do karmicielki.

- Chętnie je zobaczę - miałknęła pogodnie.

Obie kotki wyszły z legowiska i skierowała się do jednego ze żłobków. Powoli weszły do środka. Było ciemno, ale dopiero co siedziała w ciemności, więc nie robiło bursztynowookiej różnicy.

W środku leżała ciemnoszara jasno nakrapiana kotka otulając swoim puchatym ogonem pięć miękkich kuleczek. Obok nie siedział jej partner myjąc jej futerko na boku. Kotka mruczała zadowolona.

- Miło cię widzieć Wieczorna Gwiazdo - miałknął Jadowite Pióro nie przerywając mycia ukochanej.

- Was też - przyjrzała się kociakom - wybraliście już imiona?

- Mhm, ta największa, ciemnoszara to Wronka, to Żuczek jedyny kocurek. Ta identyczna to Jadowitego Pióra to Bluszczka, to Jaskółka. Ta najmniejsza to Szarka.

- Piękne imiona, gratuluję - wpatrywała się w słodziutkie kociątka.

Zawsze było jej żal, że nie miała własnych. Teraz była z tego powodu szczęśliwa, ponieważ tak nie musi martwić się o ich dobro i nie przeżyje straty kociąt gdy już umrze.

Jej oczy się zaszkliły. No tak... umrze.

Bez słowa wyszła z żłobka i udała się w stronę wyjścia. Ziołowy Spokój od razu do niej pobiegł.

- Miałaś zostać w obozie! Ile razy mam ci mówić?

Przywódczyni posłała mu ostre spojrzenie. A ty to już nie masz nic do roboty tylko ciągle mnie pilnujesz? - chciała tak warknąć. Milcząc wyszła nie zważając na zdziwienie medyka.

Zaczęła rozmyślać o tej przepowiedni. ,,Wieczór, noc zapadnie, pies wygnaniec, śmierć nieunikniona, a spokój nastanie dopiero gdy dwunożni odejdą na skazanie". To można już uznać, że to będzie dziać się w nocy. Chwila, jest powiedziane, że pies, a nie psy. To jak to działa? Ech, nieważne. Ważniejsze jest to, że tam nie tylko będzie pies, ale i dwunożni. Czy z dwunożnymi też trzeba będzie walczyć? Co jeśli gdy poprowadzi klan do walki z nimi to ściągnie zagładę na swoich pobratymców? ,,Pies wygnaniec "... czy dwunożni wygnają tego psa?

- Witaj, Wieczorna Gwiazdo! - zawołał Strumienny Pazur, który mijał przywódczynię z patrolem.

Ciemnoruda nie odpowiedziała. Na razie chciała tylko odciąć się od wszystkich i wszystkiego. Lekko przyspieszyła kroku by szybciej od nich odejść

- Coś się stało? - zapytała w oddali Brązowa Łąka.

- Ostatnio nie było jej noc, bo poszła do Gwiezdnej Polany. Pewnie Klan Gwiazdy coś jej powiedział - zauważył Strumienny Pazur.

- Coś w tym jest - potwierdził Ubrudzone Poroże.

Dalszej rozmowy Wieczorna Gwiazda już nie usłyszała, ponieważ oddaliła się za daleko. Westchnęła ciężko. Czuła, że zostało jej mało czasu. Muszę go dobrze wykorzystać, lecz też dla dobra nie tylko mnie, ale i klanu - pomyślała.

875 słów

Nie no, króciutkie te rozdziały :(

Wojownicy ,, Śmierć Wieczornej Gwiazdy "Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz