Weszłam do szkoły, targając swoje bagaże. Byłam zmęczona po podróży, chciałam się położyć tu i teraz. Tylko cmoknęłam z irytacją na myśl że muszę jeszcze, pójść do gabinetu dyrektora. Rozejrzałam się po dużym holu, gdzie na środku znajdowały się schody. Przy ścianach położone były czarne kanapy z małymi, drewnianymi stolikami. Po drugiej stronie znajdował się korytarz z windą. Mogłam się tylko domyśleć że prowadzi do pokoi. Podłoga była szara i miała chyba emitować beton. Ruszyłam przed siebie, szłam wyprostowana z poważna miną. Na holu nikogo nie było ale i tak nie chciałam pokazywać, jakim kłębkiem nerwów teraz jestem. Nie chciałam zostawić nigdzie moich rzeczy, nie wiedziałam jacy ludzie tu są i czy mi przypadkiem ich nie zabiorą. Wchodziłam po schodach dłużej niż myślałam. Na samej górze od razu był na drzwiach napis "Gabinet Dyrektora". Poczułam ulgę że nie będę musiała szukać go po całej szkole. Z tymi gratami bym chyba, padła na zawał. Nie mam najlepszej kondycji. Zapukałam w brązowe drzwi kilka razy. Odpowiedziała mi tylko cisza. Westchnęłam głośno po czym oparłam się o ścianę i zsunąłem na podłogę. Poczułam ulgę gdy usiadłam na twardej podłodze i wyprostowałam nogi. Poczułam ulgę, a moje nogi w końcu się rozluźniły. Położyłam bez władnie ręce na moich nogach i czekałam. Rozglądałam się po korytarzu, był długi z białymi ścianami, tu także znajdowała się kanapa z ogromną poduszką. Wszystkie drzwi były ogromne z plakietkami, najprawdopodobniej z podpisem zajęć jakie się tam znajdują. Na samym końcu korytarza były powieszone obrazy nie widziałam ich wyraźnie, a nie miałam zamiaru się nawet ruszyć by zobaczyć co na nich widnieje. Oparłam głowę o ścianę i spojrzałam się w sufit. Był biały jak każdy inny, zbudowało się na nim mnóstwo lamp. Nie wiedziałam ile już tu siedzę i czekam, sądziłam że krótko ale dłużył się ten czas na siedzeniu. Usłyszałam szarpniecie za klamkę i otworzenie drzwi.
-Możesz już wejść. - powiedział mężczyzna, wychylający się z gabinetu.
Detektor był już dobrze po pięćdziesiątce, był lekko pulchniejszy a na nosie miał okulary. Był delikatnie ścięty po bokach a na środku miał bujną czuprynę. Po chwili mężczyzna schował się z powrotem w swoim gabinecie. Wstałam, po wolnymi ruchami i wzięłam nie zadowolona swój bagaż. Byłam pewna ze nikogo tu nie było, oburzyłam się tym że nikt mi nie odpowiedział na moje pukanie a nie było pusto. Weszłam do pomieszczenia gdzie na środku znajdowało się biurko, były dwie ogromne szafy z teczkami i różnymi papierami. Pan detektor zasiadł na swoim krześle, otworzył szufladę która wydała głodny pisk i wyją papiery. Położyłam bagaż przy wejściu i przymknęłam drzwi.
-Usiądź. - wskazał mi jedno z dwóch krzeseł przed biurkiem.
Grzecznie wykonałam jego rozkaz, nawet z wielką chęcią. Dyrektor spojrzał na papiery po czym podniósł wzrok z powrotem na mnie. Poprawił krawat i się delikatnie skrzywił.-Willow, wiesz że w naszej szkole jest więcej dziewczyn? - zaczął.
-Nie wiedziałam.
-No to, nie mamy wolnego pokoju ani żadnego wolnego miejsca.
-Niech pan mi nie mówi że mam wracać do domu.
-Nie, nie broń Boże. Tylko jeden pokój ma wolne miejsce. Na szczęście zdążyłaś nie martw się.
-To czemu pan mi mówił że jest za dużo dziewczyn?
-Ponieważ, będziesz miała pokój z chłopakami.
-Słucham?- powiedziałam głośniej niż chciałam.
-Przepraszam, lecz tak wyszło.
-Nie da się z tym nic zrobić?
-Nie.Zanim wyszłam Dyrektor powiedział mi gdzie się co znajduje, gdzie mam pokój i gdzie jest biblioteka. Byłam zdrenowana, nie mają tu działu płci. Czemu ja musiałam trafić na pokój z chłopakami. Jak oni na mnie zareagują, będzie mi się trudno w ogóle przebierać. Przecież oni mogą być zboczeńcami! Szłam przez korytarz, szukając numeru pokoju. Wiedziałam że teraz są lekcje i na razie nikogo nie spotkam. Skręciłam w prawo i zobaczyłam jeszcze dłuższy korytarz. Widać było mnóstwo drzwi, takich samych z innym numerkiem. Każdy się mienił przez swój srebrny kolor. W końcu dostrzegłam numer przydzielanego mi pokoju. Zostawiłam cały bagaż przy ścianie, drzwi trzeba było otwierać za pomocą karty. Dostałam jedną kartę którą wsadziłam do kieszeni. Karta była cała biała, bez napisu czy wzoru. Przyłożyłam ją do skanera pod klamką, gdzie się świeciło czerwone światełko. Urządzenie zaczęło piszczeć na znak że drzwi są otwarte. Chwyciłam klamkę i pociągnęłam ją pchnęłam drzwi. Od razu co zobaczyłam to kanapę i zrzucone z niej poduszki. Wzięłam moje wszystkie bagaże i weszłam do pokoju. Myślałam że mama wyśle mnie do jakiejś, słabszej szkoły. Lecz pokój wydawał się, ładny i zadbany jako sobie. Przed kanapą znajdował się telewizor na małym czarnym stołku. W rogu buła ukryta lodówka a obok oczywiście blat , zlew, mikrofalówka oraz kuchenka gazowa. Jak każda podstawowa kuchnia. Jeszcze były w pokoju troje drzwi. Zakładałam że jedne prowadzą do łazienki a reszta do pokoi. Wzięłam wdech i zajrzałam za jedne drzwi, były tam trzy łóżka, każde było zaścielone, jednak było widoczne że używane. Zrozumiałam że tu raczej nie będę spać wiec zamknęłam drzwi. Czułam wielką ulgę że w tym momencie nie ma nikogo z chłopaków. Nie stresowałam się że napotkam któregoś z nich. Jednak wiedziałam że to nie będzie nie uniknione, będę musiała z nimi razem żyć do końca szkoły lub cały rok szkolny. Zastanawiałam się jak na mnie zareagują, pomyślą i jacy będą. Weszłam do drugiego pokoju gdzie było piętrowe łózko i jedno normalne. Szafa była otwarta i niektóre ciuchy były na ziemi. Panował tu bałagan, musiałam otworzyć okno bo pachniało chipsami i innymi przekąskami. Jedynym plusem było to że zajęte łózka to były te piętrowe, a teraz moje było nie ruszone. Podłożyłam walizki koło niego i usiadłam na nim. Westchnęłam z ulgą że jeżeli o to to już po wszystkim. Na razie nie zamierzałam się rozpakować bo w otwartej szafie nie było miejsca. Kopnęłam ciuchy na ziemi by były dalej ode mnie. Wstałam i postanowiłam jeszcze zobaczyć jak wygląda łazienka. Udałam się tam rozglądając się jeszcze po salonie połączonym z kuchnią. Zanim do niej doszłam posprzątałam jeszcze poduszki, leżące na ziemi. Dopiero teraz sobie uświadomiłam że nie zamknęłam drzwi i dalej są otwarte, natychmiast do nich poleciłam i je zamknęłam. W końcu weszłam do łazienki, od razu co zobaczyłam to moje odbicie. Moje spięte włosy były trochę poniszczone więc, wiedziałam ze będę musiała poprawić swojego kitka. Na pułkach były porozstawiane męskie mydła, szampony, perfumy i inne kosmetyki. Wnioskując bo ich rozłożeniu nie spodziewali się że ktoś jeszcze z nimi zamieszka. Westchnęłam zmęczona i wyjęłam telefon z kieszeni, napisałam przyjaciółce co się dzieję wychodząc z pomieszczenia. Wróciłam do pokoju gdzie będę teraz spać, było teraz zimniej w pokoju ale już nie śmierdziało. Usiadłam na łóżku. W tedy usłyszałam jakiś dźwięk, piszczenie i szarpnięcie klamki. Czyli ktoś wrócił do pokoju, dostałam gęsiej skórki i ugryzłam się w wargę. Poczułam nie pokój i miałam nadzieje że nie śpi w tym pokoju.
CZYTASZ
Miserable room
RomanceWillow w wieku dziesięciu lat straciła część rodziny, jej matka rozwiodła się z ojcem. Przeprowadziła się zostawiając swoją córkę z ojcem który nie zbyt dobrze sobie z tym radził. Czuła się samotnie i była zagubiona, nie rozumiała co się dzieję. Po...