Chłopacy się trochę uspokoili i zaakceptowali to że tu jestem. Tylko Otis ciągle zdrenowany, mruczał przekleństwa pod nosem. Poszliśmy usiąść wszyscy na kanapie, jednak nie wszyscy się zmieścili. Rudy chłopak stał, było można zobaczyć że jest najstarszy. Domyślam się że chodzi o klasę wyżej niż reszta, może dlatego go posłuchał blondyn.
-Czyli będziemy teraz ustalić jakieś zasady, żeby dobrze nam się funkcjonowało. - powiedział rudowłosy.
-Co za gówno. - oparł się czarnowłosy chłopak, przechylając głowę do góry- Po chuj?
-Spokojnie to nie będą zasady zasady, po prostu musimy jakoś zrobić miejsce dla... -przerwał i spojrzał na mnie- Jak ty się nazywasz?
-William.
-No to musimy zrobić dla niej miejsce i chociaż trochę być tacy żeby czuła się komfortowo.
-Co sugerujesz? - zapytał Henry.
-Chodzi mi najbardziej o łazienkę.
-Aha. Mamy być krócej w kiblu by szanowna pani mogła się spokojnie ogarnąć? - powiedział oburzony Otis.
-Nikt tak nie powiedział -burknęłam w jego stronę- jeżeli nie będziecie mi wchodzić do toalety będzie dobrze. Nie musicie zmieniać swojego trybu życia.
-No i zajebiście. -powiedział z ulgą czarno włosy.
-Dobra, ale jak będziesz się źle czuć to powiedz. Postaramy się to zmienić, ale mam nadzieję że to będzie działać w drugą stronę.
Ewidentnie jest najstarszy lub jako jedyny potrafi wszystkich ogarnąć. Zachowywał się jakby był starszym bratem bądź opiekunem. Nic dziwnego że po jego słowach wszyscy się uspokoili, miał tą moc. Nawet teraz dobierał słowa rozważnie. Wiedziałam że nie będę musiała go słuchać ale wydaje mi się, że po prostu będę chciała. Kiwnęłam mu głową w odpowiedzi. Widziałam po twarzach innych że raczej nie będą zainteresowani dalsza rozmową. Ciemno skóry wstał i wziął jednego energetyka leżącego na stołku z telewizorem. Nie zapomniał też o kuplach i wszystkim podał napój. Każdy otworzył sobie puszkę przy czym było słuchać charakterystyczny syk. Oczywiście nie miałam nic do picia, lecz nawet nie chciałam pić. W tedy rozległy się rozmowy pomiędzy chłopakami, mówili o jakiejś lekcji. Oparłam się ręką na podłokietniku kanapy.-Mam pytanie. - powiedziałam w miarę głośno by mnie usłyszeli.
-Kto pyta nie błądzi. - powiedział Henry biorąc łyka energetyka.
-Mogę wiedzieć jak się nazywacie?
Oprócz Henrego każdy spojrzał po sobie. Wyglądali jakby naprawdę zapomnieli jak się nazywali. Henry się zaśmiał tylko i spojrzał na mnie.
-Jam jest Henry. - powiedział prześmiewczo- A ty młoda damo?
-Witaj panie Henry - włączyłam się do gry nawet delikatnie się kłaniając. - Nazwano mnie William.
Otis pacną się w czoło, po naszym małym przedstawieniu. Nie znaliśmy się długo, a już mieliśmy dobry kontakt z brązowo włosy. Najchętniej bym chciała też mieć taki kontakt z nimi wszystkimi, nie tylko nimi z każdą osobą, którą tu napotkam. Czarno skóry odezwał się pierwszy.
-Witam panienkę William. -wstał i się ukłonił, najwyraźniej też się do nas przyłączył- Śmiem się przedstawić jako "Kluczyk" gdyż każdy mnie tak nazywa. Lecz moim prawdziwym imieniem jest Tamer.
Za śmialiśmy się we trójkę głośno i dostrzegłam też rozbawienie w innych. Pomijając obrażonego blondyna który powoli sączył swój napój. Tamer machną ręką wyprostowując się. Przez gwałtowny ruch jego picie wyleciało z jego puszki prosto na podłogę.
-Cholera. -szepną.
Od razu udał się po papier. Czarno włosy chłopak za klaskał mu po tym co zrobił.
-Kevin. - powiedział wcześniej wspomniany chłopak gdy odwrócił do mnie głowę.
- Ja jestem Stanley. - uśmiechną się w moją stronę rudy chłopak. -Wątpię żeby mój brat miał się ochotę przedstawić ale ten zdrenowany bachor to Otis.
Słucham kurwa? Zdziwiłam się, Otis i Stanley nie są ani trochę do siebie podobni. W życiu bym nie pomyślała że to rodzeństwo. Ale teraz było jeszcze bardziej jasne czemu zareagował na jego słowa, raczej wygląda na buntownika który kłócił się o wszystko i tylko starszy brat umie go ustatkować.
-Jesteś rok kurwa straszy. -od razu zareagował blondyn.- A ja jestem wyższy.
Moje prze puszczenia wieku były prawdziwe. Ale racja Stanley był lekko wyższy ode mnie, a jego brat wyglądał na dwa metry. Postura ciała też wyglądała inaczej.
-Właśnie, wiem rok więcej od ciebie, jestem rok więcej odpowiedzialny. -powiedział dumnie rudowłosy tylko by zdenerwować bardziej brata.
-Weź się już kurwa zamknij.
Otis wstał ściskając dłonie w pięści. Pomyślałam od razu że zaraz walnie swojego starszego brata, lecz on głośnymi krokami wyszedł z pomieszczenia. Poszedł na korytarz i trzasną drzwiami. Przemknęłam oczy od razu przy trzaśnięciu. Stanley westchną z delikatnym uśmieszkiem na twarzy. Henry wstał i wepchną mi do ręki swój napój. Pomrugałam kilka razy patrząc na niego. Machną w moją stronę ręką.
-Pójdę za nim bo cos jeszcze odwali. Możesz wypić. - pokazał mi puszkę w moich dłoniach.
Kiwnęłam głową zdezorientowana prowadząc go wzrokiem do wyjścia. Kiedy Henry poszedł wszyscy powoli, zaczęli iść do swoich pokoi by zając się sobą. Po chwili tylko ja zostałam na kanapie trzymając puszkę napoju. Nigdy nie przepadałam za energetykami. Jednak teraz coś mnie podkusiło i wzięłam łyka. Poczułam słodki smak z mocnym gazem. Jęknęłam rozpaczliwie i spojrzałam na puszkę by zobaczyć, smak napoju. Guma balonowa jak ktoś może pić jakieś picie o takim smaku. Odłożyłam puszkę na podłodze obok nogi kanapy. Widziałam że Kevin wszedł do pokoju tam gdzie będę spać, nie czułam się pewnie by za nim pójść. Zostało mi tylko na razie tu siedzieć i pilnować napoju Henrego. Rozłożyłam się na kanapie poprawiając sobie poduszkę pod głową. Była nawet wygodna. Nawet nie wiedzieć kiedy zasnęłam. Mimo to że nawet po łyku energetyka chyba powinnam być delikatnie rozbudzona.Obudziłam się nie wiem po jakim czasie, ale dostałam czymś w brzuch. Otworzyłam zmęczona oczy i się podniosłam. Obok mnie leżał jakiś płyń do mycia się, spojrzałam w stronę łazienki. Był tam Stanley i Kevin którzy sprzątali swoje półki. Jakim cudem dostałam szamponem leżąc na kanapie?
-Spadło wam coś.- powiedziałam zaspanym głosem podnosząc płyn.
Spojrzeli na mnie, Kevin parskną śmiechem a Stanley podtrzymywał się od tego. Czarnowłosy do mnie podszedł i wizą ode mnie płyn. Jego ręka była bardzo ciepła że przez chwile pomyślałam że ma gorączkę.Spadło wam coś.- powiedziałam zaspanym głosem podnosząc płyn.
Spojrzeli na mnie, Kevin parskną śmiechem a Stanley powstrzymywał się od tego. Czarnowłosy do mnie podszedł i wzią ode mnie płyn. Jego ręka była bardzo ciepła że przez chwile pomyślałam że ma gorączkę.
-Witaj czarownico.
-Czarownico? -skrzywiłam się patrząc na chłopaka.
-No trochę wyglądasz teraz jak jakaś wiedźma.
W tedy zrozumiałam że miałam włosy pewnie całe rozczochrane. Przymknęłam powieki jednak trochę zawstydzona. Na dworze było już ciemno. Tylko światło łazienki pozwalało mi zobaczyć wszystko dokoła. Myślałam że Kevin nie wygląda na rozmownego chłopaka, który lubi sobie żartować. Teraz miałam mieszane uczucia. Zerwałam się na równe nogi odruchowo uważając na puszkę którą wcześniej tam zostawiłam. Czarnowłosy wrócił do łazienki podrzucając butelkę płynu. Mruknęłam cicho jeszcze zaspana i ruszyłam w stronę pokoju. Byłam zbyt zmęczona i zawstydzona by z nim rozmawiać, nawet nie wiem czemu. Otworzyłam drzwi i pierwsze co mnie powitało to chłód. Okno było otwarte i światło zapalone. Henry stał przy szafie i układał cichy. Widzę że mi robią miejsce, uśmiechnęłam się delikatnie. Chyba trafiłam na dobrych ludzi, nawet jeżeli to chłopacy. Chłopak miał założone słuchawki więc nie miałam jak się z nim witać, nie chciałam go też wystraszyć dotykając go. Zamknęłam drzwi rozglądając się po pokoju, naprawdę się postarali i trochę posprzątali. I to wszystko działo się kiedy spałam na kanapie, po wypiciu nie dobrego napoju. Byłam im wdzięczna że mnie nie obudzili, mimo to że moja fryzura wygląda tak jak wygląda. Chwila. Jeżeli Henry jest w pokoju to Otis też musiał wrócić. Położyłam ręku na sercu uradowana że ten chłopak jeszcze ma serce. Usiadłam na łóżku zadowolona z dzisiejszego dnia, o dziwo.
CZYTASZ
Miserable room
RomansWillow w wieku dziesięciu lat straciła część rodziny, jej matka rozwiodła się z ojcem. Przeprowadziła się zostawiając swoją córkę z ojcem który nie zbyt dobrze sobie z tym radził. Czuła się samotnie i była zagubiona, nie rozumiała co się dzieję. Po...