Nowi znajomi

30 2 1
                                    

Zatrzymał mi się wdech w piersiach, nie mam pojęcia czemu się tak bałam. Modliłam się żeby nie wszedł do tego pokoju. Wiedziałam że prędzej czy później się o mnie dowie, lecz wolałam to później. Słyszałam że jakiś chłopak robi coś w kuchni. Otwieranie lodówki ma jednak charakterystyczny dźwięk. Chwyciłam za gumkę do włosów i pociagnełam ją w dół by je rozpuścić. Wyjełam telefon i zaczełam coś przeglądać na instagramie, by nie wyglądać na zestresowaną gdyby tu wszedł. Poprawiłam odruchowo włosy zaczesując je do tyłu. W tedy usłyszałam złapanie za klamkę. Wzdrygłam się natychniastowo i znów poczułam nie pokój. Przełknełam głosno ślinę gdy klamka zjechała w dół, czułam się niczym w horrorze. Drzwi się otworzyły a do pokoju wszedł chłopak, patrzący na talerz pokrojonych w kostkę arbuzów. Jeden kawałek mu prawie spadł ale natychmiastowo go poprawił palcem. Wyglądał na dobrze zbudowanego i miał puszyste brązowe włosy. Można było dostrzec też delikatne piegi na nosie.
-Cholera jak tu zimno.
Podniusł głowe by spojrzeć na okno. Lecz dostrzegł mnie, wpatrzoną w niego dziewczynę. Znieruchomiał. Zmarszczył brwi nie zadowolony moim widokiem.
-Hej. -powiedziałam nie znosząc dalej tej ciszy.
-Pomylił ci się chyba pokoje.
-Nie prawda.
-Dziewczynko.-powiedział jakby był straszy odemnie. - to jest pokój męski. M ę s k i.
-Super. Jednak jest taka sytuacja, że niestety będę spać w tym pokoju i w nim przybywać.
-E. To może idź do dyrektora żeby zmienił ci pokój?
-Chciała bym. -przyjrzałam się mu od góry do dołu. Dostrzegłam jedna rzecz w jego spodniach, rozporek był nie zapięty. Postanowiłam to teraz zignorować. Odłozyłam telefon obok mnie. W jego zielonych oczach nie było grosza sympatii, był zdenrowany.

-Dobrze ci radzę idź do tego dyrektora, zmień ten jebany pokój lub się wypisz ze szkoły.
Parsknełam śmiechem. Pokręciłam delikatnie głową załamana jego zachowaniem. Nie myślałam  długo nad tym co mu odpowiedzieć.
-Dobrze ci radzę - przerwałam na chwilę by się wrednie do niego uśmiechnąć. - zapnij rozporek.
Chłopak na początku nie zareagował a potem zerkną w dół. Mogłam u niego dostrzec wstyd, podszedł odrazu do parapetu. Podożałam za nim wzrokiem. Odłożył na niego talerz z arbuzami i faktycznie, zapioł rozporek. Spojrzał na mnie dalej poddenrowany. Westchną głosno i zaczą mnie badać wzrokiem.
-Jak się nazywasz? - zapytał gdy zakceptował moją obecność.
-Willow. A ty?
-Henry. Naprawdę nie masz innych pokoi?
-Nie, dyrektor mówi że wszystkie pokoje są zapełnione i trafiło się ostatnie miejsce dla mnie. Niestety w pokoju M ę s k i m.-sparadiowałam go.
-Japierdole. -pokrecil głową.- Co ja zrobię w pokoju z dziewczyną.
-Myśle że zaczniesz sprzątać ze swoim kolegą.
Jekną rozpaczliwe i sięgną po kawałek arbuza. Najchętniej to by pewnie mnie wywalił z tej szkoły lub by sam się wypisał. Usiadł na dolnym lóżku chwytajac przed tym talerz z parapetu. Zgarbił się i zamkną oczy. Przekreciłam oczami na jego rekacje.
-Też tu nie chce być. -stwierdziłam.- mogę równie spać w jednym pokoju z jakimś zboczeńcem.
Henry spojrzał na mnie skrzywiony. Wyprostował się ale zapomniał o tym że ma nad sobą łóżko i w nie walną, było wyraźnie słychać głuchy dwięk metalu ramy. Ała. Sykną cicho i złapał się za tył głowy. Mało co nie wybuchnełam śmiechem. Probował z siebie zrobić groźnego mężczyzna jednakże mu to nie wychodziło, co było w sobie całkiem śmieszne. Może zaczęliśmy nie najmilej swoją znajomość ale czułam że się z nim dogadam. Westchną głośno, wzia kawałek arbuza po czym na mnie spojrzał.
-Reszta chłopaków zaraz przyjdzie. - zapowiedział- poszli kupić jakieś napoje do sklepika. Mogę do nich napisać żeby też ci coś kupili.
-Nie trzeba.
-No dobra, jak chcesz.
-Właśnie myślisz, że jak cała reszta tych chłopaków na mnie zareaguje?
-Nie mam pojęcia, nigdy nie zdążyła się taka sytuacja.
Kiwnełam głową. Zgarbiłam się i schowałam swoją twarz w dłoniach. Nie miałam nagle poznać ich wszytkich. Henry wydaje się w porządku, lecz nie zbyt przyjemnie mnie przyją. Jeżeli reszta chłopaków zareaguje jescze gorzej, może nawet pójdą do dyrektora kazać zmienię mi pokoju. Nie mam pojęcia co mogą i kim są ich rodzice. Nie wiem jaką mają władze i co mogą robić. Jeżeli skończy się tak zenie wypiszą, pierwszego dnia szkoły to się załamie. Ze świadomoscią, że będę musiała wracać do domu mamy nie bardzo mnie pocieszała. W tedy uslyszałam pisk otwierania drzwi i złapanie za klamkę. Henry momentalnie wstał i wyszedł z pokoju bez słowa. Chyba chciał ich poinformować o zaistniałej sytuacji, jeżeli tak to dzięki Bogu. Zamkną za sobą drzwi a w salonie zaczeły się rozmowy. Nie chciałam podsłuchiwać więc tylko gapiłam się w drzwi czekajc aż któryś z chłopaków tu wparuje, nakrzyczy na mnie i pójdzie do dyrektora.
-Nie wierze!
Usłyszałam wyraźnie niski głos jakiegoś z chłopaków. Wiedziałam że mówi pewnie coś o mnie, dlatego znieruchomiałam. Wstrzymałam oddech patrząc na klamkę. Stało i urządzenie pojechało w dół. Gwałtownie ktoś otworzył drzwi i od razu przykuł na mnie uwagę. Wysoki blondyn o szarych oczach dalej trzymając za klamkę wpatrywał się ze mnie. Był w szoku i usłyszałam ciche "A nie mówiłem" Henrego. Cała reszta chłopaków poszła śladami blondyna i zajrzeli w głąb pokoju. Było mi troche głupio że jestem w centrum uwagi. Wstałam i do nich pomachałam.
-Hej. - powiedziałam cicho.
-Hej. - odpowiedział mi chłopak k rudawych włosach bardziej podchodzącą do bronzu. Jego usta były suche lecz wygladał nadal niczego sobie. Był najniższy z wszytstkich  chłopaków i miał piwne oczy. Nie wyglądał na bardzo zbudowanego w przeciwieństwie do blondyna, którego mięśnie biły na kilometr. Pomijając rudego chłopaka nikt mi nie odpowiedział. Usmeichnełam się krzywo, poprawiłam włosy i spojrzałam na blondyna który właśnie teraz puścił klamkę i podszedł krok. Nie wygladał na zadowolonego, był cały skrzywiony. Po jego wzroku stwierdziłam, że myslał że jestem zjawą. Czarno włosy chłopak wpatrywał się we mnie, jakby nigdy w życiu dziewczyny nie widział. Wszyscy się na mnie tak patrzyli. Rozumiem że to nie codzienne zjawisko że w pokoju dla mężczyzn, jest dzieczyna ale dajcie spokój. Najbardziej charakterystycznym z wyglądu był chłopak o ciemniejszej karnacji z jasnymi planami na dłoniach i ciemnych oczach. Wyglądały jakby były całkowicie czarne. Właśnie on sie odezwał.
-Japierdole. Dzieczyna w tym pokoju? Zwariowali?
-Mogli by ją wcisnąć do dzieczyn- powiedział czarno włosy- odrazu lepiej by się na nią patrzyło, gdyby nie to że będzie tu teraz mieszkać.
-Pięciu chłopaków i jedna dzieczyna. -wtrącił ciemno skóry.
-No słabo, ma tylko trzy dziury do użytku a nas jest pięć. Ale spokojnie ma jescze ręce.-powiedział z cwanym uśmieszkiem blondyn.
Rudo włosy pokręcił załamany głową. Skrzywiłam się gdy usłyszałam to zdanie. Nie znałam nawet jego imienia, on mojego też i już takie rzeczy mówi? To było obrzydliwę dlatego nie mogłam zostawić tego bez komentarza.
-Twojego fiuta nie liczymy bo jest za mały, przykro mi. - parsknełam aktorsko śmiechem.
Spojrzałam na niego i czułam jak intensywnie się na mnie patrzy. Usmeichnełam się do niego wrednie. Blondyn przy mnie staną, był owiele wyższy dlatego patrzył na mnie z góry. Złapał mnie za kaptur bluzy, nie spodziewałam się tego dlatego się wystraszyłam.
-Słuchaj. Może ty lepiej tak nie gadaj jak będziemy spać w jednym pokoju co? - warknął.
-Czyli zaakceptowałeś to że będę tu mieszkać. -uśmiechnęłam się próbując nie pokazywac przerażenia. - Po za tym sam tak nie gadaj jak będziemy spać w tym samym pokoju.
-To ja ci mogę coś zrobić.
-Też jestem do tego zdolna.
Zaśmiał się i czułam jak mocniej ściska mój kaptur. Blondyn napewno chciał mi odpyskować gdyby nie Henry.
-Błagam cię, Otis żałosny jesteś. -podszedł do nas.- Chcesz się szarpać z dzieczyną?
Blondyn puscił mnie i spojrzał na brązowo włosego. Nikt nie był zadowolon z obrotu spraw, lecz on pokazywał to za bardzo. W myślach dziękowałam Henremu za to że mnie uratował.
-Co tobie się podoba że będziesz spał łóżko obok dziewczyny. -parsknął.
Nie rozumiałam czemu są tacy agresywni, czemu się tak tym przrjumją. Czy nie moglismy na spokojnie pogadać o tym i  wszyscy do dyrektora? Jednak nie tylko mi się to nie podobało.
-Wszyscy już przestańcie. Jak nie da się z tym nic zrobić, to się nie da. Będzie musiała tu być tak samo jak my wszyscy,  naprawdę tak się zachwouejcie? Co ona o nas pomyśli do cholery, pewnie jescze się nie oswiła z nowym otoczeniem. - pwiedział stanowczo rudo włosy.
Widziałam że Otis by jeszcze nie dał za wygraną, lecz jego słowa na niego zadziałały.

Miserable roomOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz