Początki

68 3 1
                                    

pov:Hela
Był piękny i słoneczny dzień wszystko zapowiadało się super, dzisiaj właśnie miałam zgłosić się na swoją pierwszą od ukończenia studiów rozmowę o pracę. Czy byłam zestresowana? Bardzo. Czym dłużej siedziałam w domu i myślałam o całej tej sytuacji moje serce coraz bardziej zaczynało opuszczać moje ciało.
Zeszłam na dół do mojego salonu aby zabrać wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy. Szybko chwyciłam za leki na astmę (ponieważ zawsze w stresujących sytuacjach jej ataki się zaostrzały) i wyszłam z domu kierując się do mojego jakże ekskluzywnego kabrioleta zwanego powszechnie fiatem pandą.
Wsiadłam do auta i powoli jechałam w kierunku stacjo ratownictwa medycznego w Leśnej Górze. Podróż mijała szybko więc nie bałam się spóźnienia, na które moja psychika w tym momencie nie była wcale przygotowana.
Dotarłam! Miejsce prezentowało się naprawdę pięknie i już od samego wjazdy było czuć wysoki poziom jaki w nim panował. Zachwycona wysiadłam z auta chwyciłam do ręki torbę i szybkim krokiem poszłam w stronę „bazy". Jak możecie się spodziewać oczywiście, że w środku nikogo nie było aleee zauważyłam schody (przełom) wspięłam się po nich i zauważyłam tabliczkę z napisem „kierownik" Tak to tutaj-pomyślałam i zapukałam do drzwi.
„Proszę"- odezwał się jakiś męski głos więc po chwili byłam już w środku.
-Dzień dobry ja byłam dzisiaj umówiona z panem na rozmowę o pracę *powiedziałam z lekkim uśmiechem*
-Tak jasne proszę usiąść *odpowiedział przystojny mężczyzna podchodząc do mnie i odsuwając mi krzesło*
-Pani Helena tak?
-Tak *odpowiedziałam radoście bo cały stres już ze mnie zszedł*
-Pani cv prezentuje się naprawdę świetnie, studia ukończone z wyróżnieniem gratuluję!
-Bardzo się starałam i dziękuję za docenioną pracę.
-Może pani zaczynać już od dziś! *wykrzyknął lekko mężczyzna po czym podał mi swoją dłoń*
-Artur, witaj na naszym pokładzie
-Helena jak już pewnie wiesz *odpowiedziałam i zeszłam za nim na dół*
-Tutaj masz swoją szafkę i strój który powinien pasować, tam jest łazienka a tam mało interesujące cię pomieszczenie bo w nich więzimy niegrzecznych pacjentów albo Nowego jak coś odwali.
Słysząc to uśmiechnęłam się lekko i poszłam zmienić mój look.
-I jak? *zapytałam Artura przebrana w strój hot ratowniczki*
-Pasuje idealnie *odparł wpatrujący się we mnie mężczyzna*
-Też tak sądzę, mam nadzieję, że nie zawiodę. *uśmiechnęłam się i poszłam usiąść na kanapie*
Ciągle czułam na sobie wzrok mężczyzny co nie przeszkadzało mi bo wyglądał naprawdę przystojnie. HELENA CO TY PIEPSZYSZ!!! to twój szef, powiedziałam sobie w myślach i starałam się ignorować fakt czucia ciągłego wzroku na sobie. Po pewnych namysłach jednak zmieniłam zdanie. Był naprawdę przystojny a to było rozpraszające. Stwierdziłam, że życie jest jedno i ruszyłam do niego na górę.
-Artur!?
-Słucham cię, stało się coś?
- Nie, nie nic chciałam tylko zapytać z kim dzisiaj jeżdżę na dyżurze
-Ze mną! *powiedział uśmiechnięty mężczyzna*
-Ciesze się, że będziemy mieli możliwość lepiej się poznać
LEPIEJ SIĘ POZNAĆ SERIO?? STARA CO TY WYGADUJESZ.
-Również mnie to cieszy *odparł wyrafinowanie Artur*
-To ja w takim razie już nie przeszkadzam* uśmiechnęłam się i wyszłam*
pov Artur:
Helena wydaje się naprawdę porządnym materiałem na dobrą ratowniczkę. Była też naprawdę ładna co niestety nie sprzyjało mojemu brakowi podzielnej uwagi. Wyszedłem z gabinetu i zszedłem na dół do mojej pracowniczki. Właściwie to nie wiem czemu uważałem ją za ładną skoro miałem żonę, ŻONĘ NO WŁAŚNIE MIAŁEM BEATĘ.
Usiadłem obok dziewczyny, która robiła coś na telefonie więc nie chcąc jej przeszkadzać również wyciągnąłem swój i napisałem do Beaty.
pov Hela:
Siedziałam na kanapie i czytałam artykuł na „google" który bardzo mnie wciągnął, było w nim coś o gwałcie kobiet. Byłam tak zaciekawiona, że nie zauważyłam kiedy ktoś wszedł do salono-kuchni.
-Cześć *zagadał do mnie facet*
-O hej! Nie widziałam kiedy wszedłeś
-Spokojnie dużo nie straciłaś
-Przyszedłeś tak po prostu czy z jakąś sprawą?
-Wydaje mi się, że dzisiaj będzie spokojny wieczór więc chciałbym oprowadzić cię trochę po szpitalu
-Brzmi naprawdę ciekawie *odparłam i poszłam za Arturem*
-Więc tutaj jest główne wejście, tu oddajemy pacjentów kawałek dalej po schodkach do góry dostaniesz się do wszystkich sal pacjentów i do biura ordynatorki Beaty *powiedział dumnie akcentując na BEATY*
-Beaty? *powtórzyłam*
-Tak, Beaty moja żona jest tutaj ordynatorem
-Nie wiedziałam, że masz żonę *odpowiedziałam zakłopotana, ale przecież żona nie ściana można ją przesunąć tak?*
-Jesteśmy w pracy a tu nie ma czasu na sprawy prywatne
-Tak jasne rozumiem (nie rozumiałam)
-A teraz wracajmy już bo w każdej chwili może się coś wydarzyć *mężczyzna popatrzył na mnie i poczekał aż do niego doszłam*
pov Beata:
Siedziałam spokojnie w swoim gabinecie gdy nagle zostałam wezwana aby odebrać pacjenta od ekipy 21s, w której skład wchodzili dzisiaj Nowy, Martyna i Wiktor słynny Banach. Zeszłam szybko na dół zleciłam TK głowy i padania krwi pod kątem kokainy. Zmęczona całym dyżurem chciałam już wrócić do swojego gabinetu i się chwile przestać na wygodnej kanapie ale w tym momencie zobaczyłam mojego męża Artura piepszonego Górę, który spacerował sobie z jakąś nie znaną mi lafiryndą w kierunku bazy. Wyglądali na szczęśliwych więc postanowiłam zepsuć im humory i podejść aby wyjaśnić temu komuś, że Artur ma żonę.
-Ehmm *powiedziałam zdenerwowana*
A-Ooo Beatka
-Błagam w tej sytuacji jeszcze śmiesz mnie tak nazywać?
A-Kochanie co się stało?
-No nie wiem może to, że chodzisz sobie romantycznie pod rękę z obcą kobietą! *powiedziałam i przeniosłam wzrok na nią*
H-To nie tak jak pani myśli
B-To w takim razie jak? hmm
H- Jestem tu nowa a Artur mnie tylko oprowadza zresztą przed chwilą o pani też mówił
B-Podlizujecie się czy mówicie serio *odparłam nadal lekko zdenerwowana*
A- Kochanie! Czy ty naprawdę myślisz, że mógłbym cię zdradzić?
B- Nie!? (tak)
A-No właśnie więc o co całe to przedstawienie
B- Wiesz, że cię kocham!
Po usłyszeniu tego zauważyłam, że ta dziewczyna przekręciła oczami. Poczułam potrzebę odegrania się na niej bo prawdopodobnie leciała na mojego męża. Chwyciłam Artura za policzki gwałtownie przysuwając go do siebie i zaczęłam namiętnie całować. Dziewczyna zrezygnowała z patrzenia na to i weszła po schodkach do środka bazy.Ucieszyłam się. Po chwili oderwałam się od męża.
A-Co to było?
B-Oznaka mojej miłości do ciebie
A-To akurat odkryłem *odpowiedział posyłając mi uśmiech*
B-Skoro wiesz to dlaczego się pytasz?
A-Może dlatego, że jesteś zazdrosna o dziewczynę, która ze mną pracuje?
B-Niech ci będzie ja już pójdę, pa pa
Na pożegnanie dałam Arturowi całusa w policzek i odeszłam w stronę gabinetu w którym szybko zasnęłam na kanapie...

——————————————————
1049 słów
Następny rozdział pojawi się jakoś na dniach🫶🏻
Mam nadzieję, że coś trochę was zaciekawiły początki tej historii...🤫

hetur~Czy miłość jest tego warta?Where stories live. Discover now