Nadia

60 1 5
                                    

POV Seth (nikt się nie spodziewał)

Siedzę sobie przy biurku i bawię się długopisem. Wiem, niezbyt ciekawe zajęcie. Ale co mam innego robić? Kendra ciągle chodzi gdzieś z Paprotem, znając życie na randki. Sam się dziwię, że to mówię, ale chyba jej zazdroszczę.

Nagle usłyszałem wołanie babci. Westchnąłem cicho i zszedłem na dół. Są trzy opcje: albo zostawiłem skarpetkę, bałagan, albo mam powiesić pranie.

Jednak ku mojemu zdziwieniu przy stole stała moja babcia, dziadek, Vanessa oraz Warren i patrzyli na coś w dużym wiklinowym koszyku. Wszyscy wyglądali na zmartwionych, tylko Santoro patrzyła na ów rzecz z mieszanką obrzydzenia i zdziwienia.

- Co się dzieje? - zapytałem trochę zaniepokojony.

- No więc, umm... Poznaj... Nadię. - powiedział nerwowo dziadek.

Podszedłem do koszyka. W nim leżał... bobas?! Do tego rudy i z piegami!

- C-co to jest...?! - mimowolnie wykrzyknąłem.

- Seth, nie krzycz, obudzisz ją- - nie dokończyła babcia, bo dziecko wybuchnęło płaczem. Miało ono duże, zielone oczy.

- Jescze raz: po co nam to coś? - zapytała sceptycznie Vanessa.

- No weź, Van.. Patrz jaka jest słodka! - powiedział Warren i podszedł do dziewczynki. Podstawił jej palec przy twarzy. - A kto jest piękną dziewczynką? No kto... Ała! - bobas ugryzł go w palec.

- Widzę właśnie jaka słodka. - prychnęła Santoro.

- Co ona tu robi? - zapytałem, dalej trochę poddenerwowany. Co, u licha, w moim domu robi jakiś dzieciak?!

- Znaleźliśmy ją pod drzwiami w koszyku. Jedyne co miała obok to kartkę z imieniem... - babcia pokręciła głową ze smutkiem. - Nie wiem jakim cudem ktoś się tu dostał, ale nie możemy jej tak po prostu zostawić. - kobieta wyjęła dziecko z kojca i wzięła je na ręce, jednak ono zaczęło głośno płakać. - Tylko ona nie lubi nikogo z nas, wiec może ty ją spróbuj uspokoić, co?

- No dobra... - niepewnie wyciągnąłem ręce po dziewczynkę. Już byłem gotowy na okrzyk i płacz, ale za miast tego para dużych, szmaragdowych oczu wpatrywała się we mnie intensywnie, jak w obrazek. Nie za bardzo wiedziałem jak mam zareagować, bo tak na prawdę nigdy nie trzymałem dziecka w ramionach. Na rumianą twarzyczkę dziewczynki wkradł się uśmiech, jej oczka rozjaśniły się. Mimowolnie zrobiłem to samo.

- Że co?! Dlaczego ciebie lubi a mnie nie... - jęknął Warren.

- To po co pchasz jej palca do ust? - zapytała Vanessa.

- Nie wiem o czym mówisz. - zaprzeczył brat Dale'a.

Ta dwójka zaczęła się kłócić, ale ja nie słuchałem, tylko patrzyłem w oczy Nadii. Kiedy obserwowałem jak się do mnie uśmiecha, w sercu odczuwałem przyjemne ciepło. Nigdy się tak nie czułem. A ta dziewczynka...

- Cóż, widzę, że problem się rozwiązał. Od dzisiaj Seth zajmuje się dzieckiem. - uśmiechnęła się babcia.

- Co? - otrząsnąłem się z zapatrzenia - Nie zgadzam się..!

Ale wszystkim było to na rękę, więc po prostu się rozeszli. Tylko babcia rzuciła coś o tym, że kupi jej jedzenie. Ja stałem z otwartymi ustami z bobasem na rękach, który aktualnie wesoło wyciągał do mnie ręce.

Chyba właśnie zostałem nianią jakiegoś dzieciaka. 

____________________

Seth został Tatusiem 😊

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 25, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Brackendra - walentynki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz