Rozdział 2
Rozdarty po między światami..Może nie znacie osoby idealnej a może po prostu uważacie ze osoba o super zdjęciach i niby normalnym życiu nie skrywa sekretów takich które sprawiają, że życie jest czarno białe. Może pod barierą „idealiści" jest niczym nie wyróżniającymi się człowiekiem z uczuciami. Może ta osoba stara się stworzyć pozory by nikomu nie pokazywać ze nie jest idealna. A może po prostu wstydzi się pokazać uczucia. Bez względu na to wszystko nie nazywajmy ludźmi nie wyjątkowymi... każdy z nas jest wyjątkowy.. Wiecie co ja uważałam że nie byłam wyjątkowa, jednak ten jeden chłopak uświadomił mi że się mylę... i pokazał mi ze nie trzeba być idealnym.. by stać się wyjątkowym.
_________________
2 lata i 3 dni wcześniej
Stałam przed lustrem mój telefon wibrował informując mnie że mam mało czasu do wyjścia. Długo myślałam nad tym co mam założyć, jednak w końcu zdecydowałam się na zieloną sukienkę, czarne spodnie i bluzę. Moje długie blond włosy spięłam klamrą. Usta podkreśliłam czerwona pomadką i byłam gotowa do wyjścia. Wzięłam z komody telefon i skierowałam się w stronę kuchni. Jak zwykle dom świecił pustkami przez brak domowników. Jedynie mój pies Dodi był tam gdzie powinien, zawsze tryskał wesołą energią. Szczegulnie cieszył się gdy co jakiś czas w nasze progi zawitał Adam. Dodi tak go polubił że często długo po tym jak jego auto znikało za zakrętem, siedział i na niego czekał. Dzisiaj jednak coś się zmieniło był smutny to świadczyło o jednym. Że psi instynkt podpowiadał mu że z Adamem nie jest w porządku. Skąd to wiem, kiedyś Dodi miał tak samo a potem okazało się że Adam trafił z ciężkimi obrażeniami do szpitala. Jednakże dzisiaj zachowanie Dodiego wskazywało że ta sprawa nie dotyczyła bólu fizycznego. Chodziło o coś w środku coś co było przykre a za razem ciekawe. Jedna myśli jedno spojrzenie i nie da się ukryć tego co ma w środku. Wiedziałam że muszę dowiedzieć się co gnębiło mojego przyjaciela. Pogłaskała Dodiego dałam mu jeść i opuściłam dom kierując się w stronę Wester Wiu.
____________- Adam musisz mi powiedzieć co ci jest...
Mówiłam do siebie patrząc w lustro, nie wiedziałam jak zagaić rozmowę od jakiegoś czasu wogule nie gadaliśmy. Chciałam przynajmniej z nim przez chwile pogadać, w końcu cała zestresowana skierowałam się w stronę klasy. Otworzyłam dziwi on oczywiście siedział jak co wtorek w klasie pani Filcz. Po moim wejściu odrazu na mnie spojrzał uciszył kolegę który do niego mówił. Wszyscy znajdujący się w klasie spojrzeli na mnie. Adam również odwrócił głowę moim kierunku spojrzał tym swoim przenikliwym wzrokiem i się uśmiechnął.
- Co sprowadza do nas Pannę idealną..? Chłopaki chyba doznaliśmy zaszczytu..
Zaśmiał się złośliwie tak jak reszta jego dziwnej koszykarskiej paczki.
- daruj sobie...
Powiedziałam spokojnie, nie wiedziałam co sie z nim ostatnio działo. Nie był on sobą tym przyjaznym chłopakiem bez wybujałego ego. I tym moim najlepszym przyjacielem dwa tygodnie wystarczyły był stał się kimś innym..
- Sara.. Sara
Powiedział ktoś stanowczo. Co wyrwało mnie z dalszych przemyśleń.
- coś się z tobą stało..?
Powiedziałam szeptem, nie otrzymałam odpowiedzi, jednak pomyślałam że usłyszał to co powiedziałam bo na chwile się zawahał jednak nic nie odpowiedział. Nawet nic bym się odwaliła najwidoczniej wiedział, że miałam racje. W końcu nie wytrzymał napięcia wszystkich oczu spoglądających na nas. Wstał gwałtownie. Pociągnął mnie za rękę w stronę wyjścia.
- a ty gdzie..?
Zapytał jeden z kumpli Zak Piterson był wyjątkowym dupkiem i spał z każdą dziewczyną z czyli derek oprócz mnie. Zamierzałam tego dopilnować. Spojrzałam na Adama nie wiedziałam jaki argument da na zaczepkę Zaka. Szybko odpowiedział bez zastanowienia.
- idę jej pokazać kto tu rządzi...
Zaśmiał się a ja wyrwałam się z jego uścisku byłam zła, teraz już na to jak mnie potraktował. Chwycił mnie ponownie i przysunął do siebie tak blisko ze moja twarz i jego prawie się stykały. Szorstkim głosem powiedział z wyrzutem.
- chciałaś odpowiedzi to czemu się wyrywasz...?
Nic nie powiedziałam a Adam nie zamierzał na to czekać. Szybkim krokiem podążył w stronę toalety damskiej, po wejściu sprawdził czy nikogo niema i zamknął drzwi. Widziałam że jego wściekłość zniknęła teraz jakby stał się inny mniej pewny siebie. Spojrzał na mnie przez chwile zapomniałam jak się oddycha po nie warz to spojrzenie pokazywało jego smutek, patrzył na mnie bez słowa. Staliśmy tak w ciszy nic nie mówiąc nic nie szepcząc na wet nie odwróciliśmy wzroku patrzyliśmy w prost na siebie. W końcu Adam cicho się zaśmiał i uśmiechną, podszedł do mnie.
- Sara do cholery jak ty to robisz..?
uśmiech nie schodził z jego twarzy. Nie wiedziałam o co mu chodzi czekałam na odpowiedz.
- przy tobie nie umiem udawać po prostu nie umiem. Nie wiem co ze mną robisz..
Wstrzymałam oddech i poczułam jak oblewa mnie rumieniec, jednak pamiętałam o jednym. Adama coś trapiło nawet jeśli teraz był szczery nie powiedział mi całej prawdy.
- Adam
Urwałam nie wiedziałam czy nie jestem zbyt natarczywa, jednak musiałam się dowiedzieć. Martwiłam się o niego.
- musisz mi powiedzieć co ci jest..
- co masz na myśli.?
Spojrzał na mnie, nie był pewien o co mi chodzi.
- posłuchaj ja wiem że coś cię trapi.. możesz mi powiedzieć ja zrozumiem.
Nagle jakoś posmutniał i wbił wzrok w podłogę w końcu spojrzał ma mnie.
- posłucha to nie twoja sprawa..
- ale Adam, proszę martwię się o ciebie
Powiedziałam, jednak on przełknął ślinę w tem usłyszeliśmy stukanie w dziwi. Skierował się w tamtym kierunku by je otworzyć. Zagrodziłam mu drogę opierając się o dziwi.
- proszę Adam
Powiedziałam Cicho lecz błagalnym tonem.
- odsuń się
Warknął, wiedziałam że ten temat był dla niego bolesny. Dlatego rozumiałam jego zachowanie ale mógł mi powiedzieć byłam osobą z którą od zawsze wspierał się nawzajem. Jednak teraz zrozumiałam ze już mi nie ufa. Jego cierpliwość się skończyła i chwycił mnie za ramie popychając, jednocześnie otwierając dziwi. Grał w koszykówkę dlatego był bardzo silny upadłam na podłogę uderzając głową o zlew. Adam gdy otworzył drzwi nikogo nie zastał chyba ktoś zrezygnował z wejścia. Obrócił się w moim kierunku, i mina mu zrzedła.
- matko nic ci nie jest Sara
Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami ale to zignorowałam. Adam klękną i chciał mi pomóc. Ale ja nie chciałam go już słuchać nie chciałam jego pomocy trzymają się za głowę wybiegłam z łazienki. Nie oglądając się za siebie i na tych wszystkich ludzi którzy patrzyli na mnie w szoku biegłam przed siebie aż nie wybiegłam ze szkoły. Zostałam dłużej po lekcjach by z nim pogadać dlatego właściwie mogłam iść do domu. Jednak byłam tak roztrzęsiona i bolała mnie głowa że nie chciałam tam iść. Mieszkałam sama ale i tak nie miała ochoty znowu sama siedzieć w tym domu. Było zimno a ja byłam w krótki rękawku ale było mi teraz już wszytko jedno. Chciałam po prostu odbyć długi spacer ja i moje ciche myśli. Skierowałam się w stronę uliczki na której spędzaliśmy z Adamem każdą wolną chwile w wakacje. Przechodząc się nią przypominałam sobie wszystkie najlepsze chwile spędzone z nim. Nawet te w których byłam smutna. Wszystkie smutne i wesołe, szalone, zwariowane. Usiadłam na schodach na których napisaliśmy swoje imiona.. i zabiłam się w wspomnieniach.. nie wiem ile czasu minęło jednak zrobiło się tak zimo że aż drżałam i nie mogłam się ruszać.. Nie wiedziałam co teraz ze mną będzie. Jakoś podniosłam się nie wiem jak, pamietam jedynie że chyba upadłam na końcu naszej uliczki. Tej pięknej pieprzonej uliczki, oproszonej warstwą śniegu.. Urwał mi się film..
CZYTASZ
„wina to nie wszystko"
Novela JuvenilI chodź gdyby poznała moja tajemnice, czy spojrzała by na mnie tymi samymi oczami.. tymi które były dla mnie ukojeniem na dawne życiowe rany, tym spojrzeniem pełnym spokoju i pewności, że przy mnie nic jej nie grozi.. tym spojrzeniem, które kochałem...