1. My feeling

22 1 0
                                    

  1 września 1975
Piąty rok Severusa, czwarty rok Ailin

       Był deszczowy poranek. Obudziłam się koło 7 rano, nie mogąc się doczekać powrotu do szkoły i spotkania z moimi przyjaciółmi. Brakowało mi nawet nudnych lekcji zielarstwa. Najbardziej nie mogłam się doczekać widoku pewnego ślizgona - Severusa Snape'a. Zaczął mi się podobać w zeszłym roku i od tamtej pory myślę o nim cały czas. Najbardziej boli mnie to że jego serce nadal należy do Lily Evans, mimo tego, że ona go nie kochała, a nawet nie odzywała się do niego.
      Z jednej strony rozumiałam ją - jej najlepszy przyjaciel ją obraził najgorszym możliwym przezwiskiem. Z drugiej strony jednak rozumiałam też Severusa. Znalazł się w ciężkiej sytuacji i pod wpływem złości powiedział słowa, których później żałował.
      Jednak pomimo tego że jego cierpienie łamało mi serce część mnie cieszyła się z tego że już się nie przyjaźnią. Oznaczało to bowiem że miałam większe szanse na bycie z nim.
      Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk mojej mamy - czystokrwistej czarownicy pochodzącej że znamienitego rodu czystej krwii. Oboje moi rodzice z takich rodów pochodzili. Pomimo tego wychowali mnie na tolerancyjnego człowieka, którego głównym atutem jest mądrość i dobry charakter. Nasza rodzina nigdy nie definiowała się swoim pochodzeniem. Dla nas zawsze było ważniejsze to kim chcesz być i jakie wartości wyznajesz, a nie to z jakiej rodziny pochodzisz czy jak wyglądasz.
 
-Ali! Wstawaj bo pociąg odjedzie bez ciebie a ja muszę lecieć już do Munga w końcu dyrektor nie może się spóźniać!

-Już lecę mamusiu!

      Wychodząc z pokoju natknęłam się na tatę. Życzył mi udanego roku szkolnego, pożegnał się że mną i deportował się do biura aurorów. Weszłam do kuchni, skąd dochodził do mnie zapach świeżych naleśników.

-Ślicznie pachnie mamo!

- Proszę oto naleśniki z twoim ulubionym dżemem córeczko.

- Dziękuję!

- Widzę, że nie możesz się już doczekać powrotu do szkoły. Jednak będę za tobą tęsknić.

- Tak, nie mogę się doczekać, ale jednak będzie mi was brakować. No i mojego łóżka oczywiście.

- Nie martw się! W Hogwarcie zawsze czas mija szybciej. Nawet nie zauważysz, a już będziesz miała nas dość podczas przerwy świątecznej.

-Kocham cię mamuś!

-Ja ciebie też! Chcesz się deportować że mną? Mogę cię jeszcze odstawić na dworzec zanim pójdę do pracy.

- Jasne mamo, że chcę żebyś mnie odprowadziła!

- W takim razie chodźmy!

      Deportowałam się z mamą na dworzec, pożegnałam się z nią i popędziłam do moich przyjaciółek Sophie i Pandory. Weszłyśmy do pociągu i zajęliśmy wolny przedział. W trakcie podróży rozmawiałyśmy na temat naszych wakacji oraz nowego roku szkolnego, który był przed nami. Wszystkie nie mogłyśmy się doczekać. Po jakimś czasie dotarliśmy do Hogwartu.                         
      Jak zwykle odbyła się ceremonia przydziału do domów. Lecz ja nie skupiałam się na tym. Mój wzrok był skierowany na stół slyterinu, konkretnie na Severusa Snape'a. Wydawało mi się, że był przygnębiony bardziej niż zwykle. Jego wzrok był zamglony i umieszczony gdzieś na stole gryfonów. Podążyłam za nim i zobaczyłam Lily Evans odwrócą w stronę Jamesa, śmiali się z czegoś. Już rozumiałam smutek Snape'a. Nie, żebym cieszyła się z tego, że na nią patrzy, może nawet sprawiło mi to przykrość, ale nienawidziłam, kiedy był smutny. Mimo tego, iż prawdopodobnie nie wiedział o moim istnieniu. To cholernie bolało.

      Od moich rozmyślań na temat Severusa oderwała mnie Pandora.

-Mam wrażenie, że Xenophilius Lovegood cały czas się na mnie patrzy.

-Mówiłam ci! Na pewno mu się podobasz! Ali, a ty nadal zakochana po uszy w Smarkerusie?

- Sophie! Nie nazywaj go tak!

- Oj no weź Ali!

- Sophie, Ailin mam propozycję nie do odrzucenia. Chodźmy do dormitorium i zróbmy sobie babski wieczór!

      Tak jak Pandora powiedziała, tak też zrobiłyśmy. Nie siedziałyśmy co prawda do późna, bo następnego dnia rano miałyśmy zajęcia, ale i tak nie nudziłyśmy się w swoim towarzystwie.
      Rano, niezbyt wysłane wstałyśmy na śniadanie. Potem wolnym krokiem poszłyśmy na Obronę przed czarną magią. Słuchałyśmy wywodu profesora na temat niebezpiecznych magicznych stworzeń. W tym roku mieliśmy nowego nauczyciela OPCM, ponieważ poprzedni zrezygnował. Szkoda, bo bardzo go lubieliśmy. Starał się na lekcjach praktykować czary obronne, zamiast cały czas wałkować teorię. W tym roku zapowiadało się wręcz przeciwnie. Dwie godziny wykładów to zdecydowanie za dużo...
      Po obronie przed czarną magią nadszedł czas na eliksiry. Lubiłam lekcje prowadzone przez profesora Slughorna. Ciekawie opowiadał o eliksirach i często dawał nam samym się wykazać. Byłam na prawdę dobra w jego przedmiocie. Musiałam zresztą się do niego przyłożyć, ponieważ chciałam zostać magomedykiem. Tak jak moja mama, z tym, że ona chciała piać się jak najwyżej w swojej karierze, została nawet dyrektorem świętego munga, a ja chciałam po prostu leczyć czarownice i czarodziejów. Nie miałam żadnych wygórowanych ambicji.
      Jeszcze bardziej do nauki eliksirów motywowało mnie to, że Severus podobno był najlepszym uczniem z eliksirów. Chciałam mu się tym przypodobać i przy okazji mieć z nim wspólny temat do rozmowy. Chociaż raczej do niej nigdy nie dojdzie. Jak to się mówi nadzieja umiera ostatnia. A ja ją miałam już od kilku lat i mój zapał ani trochę nie zgasł.
     Czasami wyobrażałam sobie, co by było jakbyśmy byli parą. Najczęściej takie refleksje miałam przed snem. Wtedy zawsze zasypiałam z wielkim, szczerym uśmiechem na ustach.
      Ale wracając do moich lekcji. Na eliksirach przygotowywaliśmy eliksiry lecznicze. Cieszyłam się bo ta wiedzą mi się przyda. Jako jedynej udało mi się zrobić dobrze wszystkie eliksiry. Po lekcji podszedł do mnie profesor.

-Ailin, świetnie wychodzi ci ważenie eliksiróe leczniczych. Ja sam nie wyrabiam z robieniem tylu mikstur do skrzydła szpitalnego. Chciałbym cię więc poprosić o pomoc. Chciałabyś może w czwartki wieczorem przychodzić tu i mi pomagać? Będzie jeszcze Severus Snape, on jest trochę starszy od ciebie. To jak, zgadzasz się?

- Oczywiście!

     Szczerze mówiąc niezbyt chciało mi się przychodzić tam po lekcjach, ale na wzmiankę o Sevie od razu się zgodziłam. Może go lepiej poznam i się zbliżyły? Może nawet będzie z tego coś więcej. Byłam tego bardzo ciekawa.
      Od razu po zajęciach pobiegłam do dormitorium, aby opowiedzieć Pan i Soph o tym, co powiedział mi Slughorn. Kiedy to zrobiłam odniosłam wrażenie, że moje przyjaciółki były podekscytowane bardziej ode mnie. Zaczęły wymyślać plany, jak nas że sobą zeswatać. Tego wieczoru nie nudziłyśmy się. Rozmawiałyśmy pół nocy. A następnego dnia był czwartek...

Black as our blood ~ Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz