Złe zakończenie

52 5 2
                                    

To moja szansa. Nie mogę mu uledz! Wyszłam z celi i obejrzałam się dookoła. Korytarz wyglądał jak w jakimś więzieniu, a na podłodze była rozlana, skrzepnięta krew. Po upewnieniu się, że nikogo nie ma, zaczęłam biec. Nie miałam na sobie butów, więc nie wydawałam z siebie odgłosów przemieszczania. Patrzyłam po każdym pokoju, który natrafiłam mając nadzieje, że natrafie na drzwi do wyjścia. Jeden był schowkiem na mięso... a raczej 5 drzwi, które napotkałam koło siebie... cholera, oni serio lubią mięso. W trakcie biegu usłyszałam nucenie. Podeszłam do drzwi i popatrzyłam na szczeline pomiędzy nimi. Wyglądało to na kuchnie, poroścniętą grzybem i bardzo zażółknięta. Przed kuchenką stał muzykant- ponad 2 metrowy szkielet, ubrany w biały napierśnik, pomarańczowo-czerwony szal poszyty tu i ówdzie, krótkie niebieskie spodenki i czerwone buty żołnierskie do kolan. Pachniało i to bardzo... mięsem, a jego cienka figura pokazywała, że jego rękawiczki były całe upaprane w bordową ciecz. Nagle przestał nucić i podniósł głowę i zaczął powoli się odwracać. Szybko odszedłem od drzwi i szłam dalej. Przez ułamek sekundy widziałam jego małe obłakane czarne punkciki, oraz poplamione bordem ostre i krzywe zęby. Pośpiesznie zaczęłam iśc , kiedy usłyszałam otwierjące się drzwi i niepokojący krzyk

-CzłoOOOOOWIEK!

Usłyszałam otwieranie się kilka drzwi, teraz to zaczęłam biec ile sił w nogach. Biegłam na oślep, mając nadzieje, że prędzej, czy później znajde wyjście. Nie mogę po prostu zostać zapędzona w kozi róg. Byłam zdeterminowana, chce żyć. Ja muszę żyć. Wbiegłam do czegoś co wyglądało jak salon. Byłam blisko drzwi, moja ręka wyciągnięta, aby dotknąć klamki.

Nagle w moją nogę wbiło się coś. I to na wylot. Krzyknęłam z bólu i opadłam. To coś wbiło się w podłoge, z trudem udało mi się odwrócić. To coś co przekuło moją nogę, było pieprzonym harpoonem. Przede mną stał dinozaur, ryba i szkielet patrząc na mnie pożądliwie. 

-Czy to jest to co wyczuliśmy już tydzień temu w terenie sansa?

Spytała bezemocjonalnie ryba, wbijając drugi harpoon w moją drugą nogę

-Agh!

Krzyknęłam, a z oczu zaczęły mi lecieć łzy. Moje kolana drżały, byłam bliska drzwi, wyglądających na wyjście. Ja przegrałam życie? Dinozaur kucnął obok mnie i patrzył na rany

-Nie powinna się ruszyć. Możemy rozpocząć uczte

I z tymi słowami wbiła swoje ostre zebiska w moją nogę. Chciałam ją walnąć, aby mnie puściła, jednak tym razem kości wbiły mi się w dłonbie jak jakiemuś Jezusowi. Szkielet zaczął gryźć moją rękę, a ryba wbiła swoje zimne, ostre palce w mój brzuch i zaczęła go rozrywać z koszulką.  Spojrzałam w góre. Drzwi się otworzyły, do pomieszczenia wszedł Horror z zwłokami na ramieniu. To naprawde były drzwi do wyjścia... moje łzy nie były tylko z bólu, ale i z rozpaczy. Dosłownie pół metra i byłabym wolna. Czułam, że moja widoczność staje się rozmazana i ciemniejsza

-H...Ho...

Próbowałam wypowiedzieć ksywke porywacza, czując jak dinozaur i ryba gryzą mi płuca. Szkielet patrzył na mnie chłodno, jednak.. widziałam też w nim smutek. Zamknęłam oczy wycięczona. Nim umarłam na dobre, usłyszałam jego głos

-Zaklepuje sobie jej serce

Yandere!Horror x readerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz