Rozdział 2

1.5K 24 9
                                    

Początek roku szkolnego pojawił się za szybko, o godzinie siódmej musiałam być na nogach aby zdążyć na apel, który rozpoczynał kolejny rok.

{•}

Weszłam na salę gimnastyczną, gdzie roiło się od nowych twarzy.
- Hejka.- Rzuciłam szybko do Xavier'a, a następnie zajęłam miejsce obok mojego przyjaciela. Xavier był to blond włosy chłopak o przyjaznym usposobieniu, ma niebieskie oczy a jego usta są zawsze różowe.
Ubrał koszulkę z krótkim rękawem przez który było widać jego kilka tatuaży, był w jasnych jeansach, które bardzo ładnie podkreślały mu kolor jego oczu.
- Hejka, Xavier. - Zachichotały Julie i Jody, które od początku przymilają się do każdego ładnego osobnika płci przeciwnej. Xavier je zignorował a one usiadły obok niego.
- O Melanie.- Powiedziała do mnie jedna z nich swoim piskliwym głosem.- Miło cię widzieć.- Jody zaśmiała się na słowa Julie, na jej śmiech przewróciłam tylko oczami.
- Mnie też denerwują.- Wyszeptał mi do ucha blondyn, co przyniosło mi dreszcze. Po chwili przyszła Clara Williams, moja najlepsza przyjaciółka wystroiła się jak szczur na otwarcie kanału. Xavier gwizdnął na jej widok, na co Jodie i Julie się oburzyły. Popatrzyły się na chłopaka a ruda Jodie dotknęła jego ręki w tatuażach. Chłopak momentalnie odskoczył i zabrał rękę z oparcia krzesła.
- Fajne tatuaże.- Powiedziała ruda a blondyn skrzywił się na jej słowa. Jej piszczący głos doprowadzał chyba wszystkich do szału.
- Mają jakieś znaczenie?- Zaczęła jej przyjaciółka.- Wiesz jestem po prostu ciekawa.- Chłopak ewidentnie miał ich dość.
-Może mają, może nie. Nie powinno was to obchodzić.- Xavier ściągnął brwi i przeczesał dłonią swoje włosy.
- Meli pewnie powiedziałeś.- Dodała oburzona, powiedziała to tak jakby znali się od dawna kiedy on nie zapraszał jej na żadne imprezy. Chłopak przetarł czoło i uniósł lekko brwi.
- No powiedziałem, i co z tego.- White oparł łokcie na kolanach oraz zaczął pocierać skronie. Widać było że miał ich dość.
- No nic tak tylko.- Dodała ironicznie dziewczyna. Dyrektor mówił coś przez mikrofon, ale chyba nikt nie był zainteresowany jego przemówieniem.
- Szkolny bąk z okazji rozpoczęcia roku odbędzie się w piątek o godzinie siedemnastej. Jeśli chcecie można przyprowadzić partnera bądź partnerkę.- Dyrektor Hughes westchnął ciężko do mikrofonu a wszyscy zaczęli bić brawo.- Powodzenia w nowym roku szkolnym.

                                           {•}

-Z kim idziesz na bal?- Zapytała mnie Williams z uśmiechem na twarzy.
- Nie wiem, średnio mam z kim.- Westchnęłam a Clara mało się nie posikała z ekscytacji.
- Ja idę z Janson'em Reed'em, poznałam go ostatnio na imprezie. Zaproszę go, a ty lepiej sobie kogoś znajdź bo tym razem nie mogę iść z tobą.- Zaczęła iść energiczniej niż poprzednio. Tym razem nic jej nie odpowiedziałam bo moja mama czekała już na parkingu szkolnym.
- Słyszałam że macie bal w piątek.- Kobieta ruszyła samochodem próbując wyjechać z pod szkoły.
Podrapałam się po głowie.
- No coś tam mamy, ale nie mam z kim iść.- Zdjęłam obcasy i podkuliłam kolana pod brodę aby zacząć masować obolałe stopy. Syknęłam gdy zobaczyłam jak bardzo są obtarte, Ava spojrzała się na mnie a następnie przeniosła wzrok na moje stopy.
- Jak to nie masz z kim iść? Pisali że możesz zabrać kogoś z poza szkoły.- Przymknęłam na chwilę oczy żeby zaraz nie wydrzeć się na nią kiedy mówiłam jej że nie mam z kim.
- Czy ty mnie słuchasz? Powiedziałam przed chwilą że nie mam z kim.- Powiedziałam zirytowana.
- Nie tym tonem Melanie. A ten syn Collinsów? Albo choćby Xavier, możesz przecież z nimi pójść, albo Clara.- Złapałam się za piszczele i skuliłam nogi jeszcze szczelniej.
- Xavier chyba ma dziewczynę, Williams idzie z jakimś chłopakiem więc mnie nie przygarnie a Collins'a nie znam.- Powiedziałam że smutkiem po czym kobieta spojrzała się na mnie z uniesioną brwią i przez chwilę nie odwracała ode mnie wzroku.
- Tak? To jak wyjaśnisz mi to kiedy wniósł cię o trzeciej nad ranem do pokoju i położył cię spać?- Rozszerzyłam oczy, zatkało mnie. Przez kilka minut nie mogłam nic powiedzieć jednak pamiętałam, to że jechałam z nim autem i zasnęłam po drodze, ale myślałam że mnie obudził i sama poszłam spać.
- No i co z tego, była impreza i mnie odwiózł, nic specjalnego.- Wzruszyłam ramionami . - Poza tym, nie lubię go. Dziwny jest jakiś.
- Nie gadaj tylko zaproś go na bal, sama przecież nie będziesz szła.- Powiedziała kobieta a na jej twarz przywędrował mały uśmiech. Tak cholernie nie chciałam iść z nim na ten bal.

KwiatOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz