27 LISTOPADA

975 120 7
                                    

Całą noc poświęciłam na opracowanie mojego niecnego planu.

Oczywiście planowanie ważnych aspektów od strony technicznej sesji przyszło mi łatwo i szybko. W głowie już miałam cały zarys tego jak chciałabym, aby wszystko wyglądało. Zrobiłam sobie tylko mały moodboard, aby określić estetykę.

Gorzej z realizacją.

Nie ma to być...typowa sesja.

Lokalizacja nie była określona, więc nie musiałam się martwić o plan zdjęciowy. A doborem modeli... cóż to miałam z głowy.

Model będzie trochę nieświadomy, ale kto by się tam przejmował.

Rozmowa z Sebastianem bardzo mi pomogła. Oczywiście ignorując te kwestie, aby nie podpaść Oliverowi. Dostałam dość ważne informację dotyczące miejsca jego zamieszkania i gdzie najczęściej mogłam go spotkać. Co ciężkie nie było, bo chłop siedział wiecznie w biurze.

Jedyne co mi się średnio podobało to czas rozpoczęcia. Piąta rano to nie była moja ulubiona pora, ale ekscytacja sprawiła, że zmęczenie mi nie dokuczało. Szczególnie że spałam tylko dwie godziny. Na moje szczęście, właściciel w końcu naprawił ogrzewanie i w mieszkaniu było nieco cieplej. Na tyle, że nie musiałam się ogrzewać suszarką.

Postanowiłam dzisiaj nie stroić się tak jak wczoraj, aby nie zwracać na siebie uwagi. Czarne szerokie spodnie i do tego również czarny top na długi rękaw. Włosy dzisiaj związałam w niskiego koczka, co nie było łatwe, ale się udało. I na szczęście mogłam zrezygnować ze szpilek. Ciemne botki na grubym obcasie były dużo wygodniejsze. I bezgłośne.

Nie miałam żadnych ważnych powodów, aby pojechać dzisiaj do firmy. Dlatego wzięłam milion kartek do... kserowania. Gdzieś tam później poudaje, że muszę się spotkać z Sebastianem czy coś. Wzięłam również większą torebkę, aby schować w niej swój aparat.

Czułam niesamowite podekscytowanie. Nie kręciła mnie nigdy praca w paparazzi i nadal nie planuję iść w tym kierunku, ale to dokładnie wyzwanie było elektryzujące.

Czas trochę pośledzić naszego Olivera. 

***

Wyciągnęłam wczoraj od Sebastiana, że Oliver zazwyczaj przychodzi do biura przed siódmą. Nie wyróżniałam się tym, że byłam jedyna na piętrze, bo już parę osób się tutaj kręciło.

Zajęłam swoje miejsce przy kserokopiarce. Była w idealnym miejscu, ukryta między dwoma regałami pełnymi teczek i dokumentów. Z tej pozycji miałam doskonały widok, na drzwi do gabinetu Olivera. Miałam tylko nadzieję, że udało mi się przybyć przed nim.

Zaczęłam udawać, że coś tam kseruję, jednocześnie ciągle mając oko na windę. I w pewnym momencie się rozsunęła, a ja już trzymałam aparat w dłoni, ustawiając obiektyw w jego stronę. Wychodził z windy i wpatrywał się uważnie w swój telefon, nie zwracając uwagi na otoczenie.

Gdy był już wystarczająco blisko, zaczęłam robić zdjęcia. Uchwyciłam chwilę, w której światło idealnie rzucało się na jego blade oblicze, które idealnie kontrastowało z jego czarnymi włosami i czarnym garniturem. Oświetlenie było na moją korzyść, idealnie to podkreślając. Złapałam również moment, w którym chwyta za klamkę drzwi do swojego biura i niemalże spogląda prosto w aparat. Było to jednak złudzenie, ponieważ kompletnie mnie nie zauważył.

W sekundę po zrobieniu zdjęcia schowałam aparat z powrotem, wracając do roli pracownika. Teraz pozostawało mi tylko czekać na rozwój sytuacji.

I tutaj był już pierwszy problem.

Frozen Hearts, Warm KisessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz