Rozdział 1

265 16 1
                                    

Tydzień minął szybko. Nim się Danielle obejrzała, nastał dzień przyjazdu rodzeństwa. Z tego, czego dowiedziała się od wuja, była to czwórka młodych dzieciaków. Dwóch chłopców i dwie dziewczyny. Nastolatka była zaciekawiona nowymi przybyszami. Z wyczekiwaniem czekała momentu poznania gości. Stojąc w oknie wypatrywała powozu, którym gospodyni domowa pojechała po nich. Dziewczyna denerwowała się także, czy oni ją polubią - czy złapią dobry kontakt. Odeszła od szyby okiennej, po czym usiadła na łóżku. Patrząc w sufit zastanawiała się jacy są nowi goście. Ogarnęło ją poczucie strachu i stresu. Nie wiedziała jacy oni są. Wtem usłyszała tęten kopyt z zewnątrz. Szybko wstała z posłania, poczym podeszła do lustra w swojej toaletce i poprawiła włosy oraz wygładziła spódniczkę.
Schodząc po schodach, usłyszała wołanie z dołu pani McReady.

Czwórka rodzeństwa stała w jednym z salonów rezydencji wraz ze starszą panią, która jest - tak jak sądzili - gospodynią i ich tutaj przywiozła. Kobieta wołała kogoś o imieniu Danielle. Młodzież  zastanawiała się kim jest owa dziewczyna. Usłyszeli kroki ze strony schodów, więc odwrócili głowy w tamtym kierunku. Przed nimi ukazała się piękna, młoda dziewczyna o szatynowych włosach, brązowych oczach i uroczym uśmiechu. Najstarszy z rodzeństwa, Piotr stał jak oczarowany. Nigdy wcześniej nie widział tak wspaniałej dziewczyny. Danielle ubrana była w białą koszulę z długim rękawem i kołnierzykiem, na to założona była siwa wełniana kamizelka. Do kompletu spódnica w siwą kratę, białe rajstopy oraz czarne czółenka.

- To jest Danielle, bratanica pana profesora. Pokaże wam wasze pokoje i pamiętajcie o zasadach! - powiedziała pani McReady, po czym udała się na spoczynek.

- Witajcie! Miło mi was powitać tutaj. Jestem Danielle. - przywitała się dziewczyna ściskając po kolei ręce rodzeństwa Pevensie w geście przywitania.

- Mam na imię Łucja. - przedstawiła się najmłodsza z uśmiechem na ustach.

- Jestem Zuzanna. - powiedziała starsza Pevensie.

Danielle podeszła do młodszego z braci, ten tylko wymamrotał swoję imię. - Edmund. Po czym stanęła przed ostatnim z rodzeństwa. Wywnioskowała po szybkiej obserwacji, iż on jest najstarszy z wszystkich.

- Cześć, jestem Piotrek. - odezwał się blondyn, ściskając delikatnie jej dłoń. Oboje tonęli w swoich spojrzeniach, mieli wrażenie, że świat i czas stanęły w miejscu. Niestety czar ten musiał prysnąć. Dziewczyna odkrząknęła cicho, zabierając rękę i zrobiła krok w tył, by mieć wszystkich czworo przed sobą.

- Mam nadzięję, że poczujecie się tutaj jak w domu. Nie przejmujcie się gospodynią, na ogół nic wam nie zrobi. No chyba że coś zepsujecie albo zbijecie to zrobi wam huragan stulecia. - zachichotała pod nosem z humorem, czym udzieliła swoich nowych kolegów i koleżanki. - Chodźcie za mną, pokaże wam wasze sypialnie, rozgosicie się, a potem zjemy wspólnie obiad.

Machnęła ręką, aby poszli za nią i skierowała się schodami na górę. Wędrowali przez korytarze i kolejne schody na drugie piętro, gdzie mieściły się pokoje sypialniane. Danielle podeszła do pierwszej pary drzwi.

- Tutaj mieści się pokój chłopaków, dziewczyn na przeciwko. Jakbyście czegoś potrzebowali mam pokój zaraz obok. - wskazała na kolejne drzwi, zaraz obok pokoju Łucji i Zuzanny.

- Dziękujęmy. - powiedziała Zuzanna z delikatnym uśmiechem.

- Nie ma za co. Rozpakujcie się i odpocznijcie, na pewno jesteście zmęczeni po podróży. Za godzinę widzimy się w jadalni. - mieszkanka rezydencji pożegnała się i zeszła z powrotem na dół.
Rodzeństwo Pevensie rozdzieliło się, wchodząc do swoich pokoi. Wybrali sobie łóżka, powkładali ubrania do szaf, a później wspólnie, powolnym krokiem udali się do jadalni. Tam na nich czekała nowo poznaną koleżanka. Sama. Spodziewali się, że Profesor i pani McReady zjedzą z nimi. Danielle widząc ich wyrazy twarzy natychmiast odpowiedziała.

- Gospodyni zjada posiłki sama u siebie, a wuj pracuje i zje trochę później. Proszę siadajcie i smacznego.

Całą piątką siedzieli razem przystole. Na obiad podano zupę z kaczki, a na drugie danie steki. W między czasie Danielle poznawała rodzeństwo bliżej. Z każdym znalazła tematy do rozmów i wspólne zainteresowania. Czuła przez cały czas wzrok błękitno-okiego blondyna na sobie. Gdy spoglądała na niego, czuła jak jej poliki rumienią się. Nie miała jeszcze pojęcia, jak ta czwórka odmieni jej życie.

Następczyni Lwa | Piotr Pevensie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz