10

55 3 0
                                    

Byłem zły na siebie, że to zrobiłem. To znaczy nie żałowałem tego. Cieszyłem się jak głupi mogąc znowu ją pocałować. Gdyby się nie odsunęła wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej.

- Theo.. Jesteśmy wstawieni. Potem będziesz tego żałował.

- Niczego nie będę żałował. Luna przecież wiesz, że ja

- Nie kończ - uniosła ręke i wypuściła powietrze. - Proszę cię nie kończ...

- Dobra. Niech będzie. Nie chcesz gadać to nie gadajmy. Zawsze powtarzałaś, że nie jesteś tchórzem, a teraz najwyczajniej w świecie uciekasz. Bo dla ciebie jest tak wygodniej.

- Ty nie wypominaj mi tego co ja mówiłam. Bo zaraz ja zrobię to samo.

- Ale proszę bardzo - jeszcze ją zachęciłem. - Wyrzuć z to siebie.

- Po co do jasnej zarazy obiecywałeś, że będziesz na zawsze kiedy przy pierwszej okazji kiedy pojawiły się trudności po prostu się poddałeś? - widziałem jak oczy zaszły jej łzami. - Co? Dlaczego? - położyła dłonie na mojej klatce. - Dlaczego?! - zaczęła mnie uderzać. Nie zareagowałem. Bo było to całkowicie zasłużone. Nie robiła tego jakoś mocno, ale wkładała całą siłę jaką miała. - Nie wyobrażasz sobie jak ja cierpiałam! Co ja przechodziłam! Sama w obcym miejscu wiedząc, że nie mam do czego wracać. Nie pomyślałeś o tym? Gdzie tam. Wolałeś martwić się o własną dupę! Potrzebowałam cię.. Potrzebowałam twojego wsparcia - oparła głowę. - Wcale nie było mi łatwiej kiedy nas przekreśliłeś. Było tylko gorzej. Przez rok wcale nie cieszyłam się z tej wyprawy. Ciągle płakałam. Ale Rolf powiedział żebym zaczęła się cieszyć, bo mam naprawdę z czego. Nie każdy magizoolog ma taką okazję. Nie którzy przez całe swoje życie nie mają. Rok - spojrzała mi w oczy. - Zajęło mi rok żeby nauczyć się na nowo funkcjonować bez ciebie. Więc teraz mi nie mów, że jestem tchórzem, bo ty nim jesteś, Theodorze Nocie.

Czułem jakby Hipogryf po mnie przeszedł. Głośno przełknąłem ślinę. Nie mogąc znieść jej oskarżycielskiego wzroku. Pełny żalu, cierpienia i zawodu. Tak cholernie ją zawiodłem.

- Co mam zrobić żebyś mi wybaczyła? Żeby było jak dawniej?

- Nigdy już nie będzie tak samo.

- To co teraz będzie? - zapytałem walcząc żeby nie uronić łzy.

- Myślałam, że jestem gotowa przebywać z tobą na nowo. Ale wcale nie jestem i nie chce znowu przez to przechodzić, rozumiesz?

- Dam ci tyle czasu ile potrzebujesz.

- Tu nie chodzi o czas! - znowu się ode mnie odsunęła. - Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz?

- Chce znowu mieć cię w życiu. Nie powinienem w ogóle pozwolić ci z niego znikać - wyszeptałem próbując jakoś to wszystko ratować.

- Tak, nie powinieneś..

- Co z nami będzie?

- Nie ma żadnych nas, Theo.

- I już nigdy nie będzie tak?

- Z taką myślą tu wracałam. Nie brałam pod uwagę innej opcji - odpowiedziała.

- Dobrze wiedzieć - prychnąłem kręcąc głową.

- Nie zaczynaj znowu nawet - sapnęła zła. W ogóle mnie to nie zraziło i chciałem dalej prowadzić tą trywialną rozmowę.

- Nie zrezygnuje z ciebie. Mam nadzieję, że jesteś tego świadoma - chwyciłem ją za rękę przyciągając do serca. - Jeszcze sprawie żebyś znowu straciła dla mnie głowę. I została moją już na zawsze.

Ready or Nott? (theodor nott x luna lovegood) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz