Rozdział 1

47 4 1
                                    

Sosuke Mitsuba to zwykły 16- latek. Tego dnia obudził się razem ze wschodem słońca (czyli równo o 6), co u nich- na wsi, na której mieszkał- było normalne. Ludzie w Sone byli bardzo pracowici i każdego dnia pracowali w pocie czoła, czy był deszcz, czy śnieg, czy upał, czy mróz, aby wykonać swoje dzisiejsze zadania. Mitsuba również należał do tego typu osób. Bardzo kochał swoją matkę, która wychowała go na takiego porządnego i odpowiedzialnego młodzieńca. Pomagał jej, kiedy zachorowała. Kładł na swoje barki dwa razy więcej ciężkiej pracy, byleby ta mogła odpocząć. Syn, można by powiedzieć, był wręcz idealny.

Chłopak wstał i podszedł do lustra - jego sięgające do szyi, różowe włosy były poplątane i powyginane we wszystkie strony. Związał je w mały kucyk i szybko się przebrał. Znając jego matkę, ta już pewnie siedziała i czekała na niego w kuchni z kubkiem gorącej herbaty. Wchodząc do kuchni zauważył, że idealnie opisał to, co miał zobaczyć. Jego matka była najbardziej punktualną z osób, które znał. A znał ich niewielu.

-- Cześć, mamo -- przywitał się

Kobieta drgnęła pod wpływem jego głosu, jakby wybudzona z transu. Spojrzała na niego swoimi ciemno różowymi oczami.

-- Cześć, kochanie -- uśmiechnęła się -- Usiądź i napij się herbaty -- powiedziała, a widząc jego zaspaną twarz, dodała jeszcze -- Pomoże ci szybko się rozbudzić.

-- Dzięki, mamo -- usiadł na krześle na przeciwko niej i wziął ciepły kubek do ręki -- Coś się stało?

Mitsuba zauważył zamyśloną twarz swojej opiekunki. Nie zawsze taka była - serio, musiało stać się coś naprawdę ważnego, by była w takim transie! Mimo tego kobieta często ukrywała swoje prawdziwe uczucia przed synem- nie chciała, by widział ją smutną czy złą. Mitsuba jednak zawsze umiał dostrzec jej prawdziwe odczucia. Dzisiaj nawet nie musiał się starać- jego matka chyba zapomniała włączyć tryb ,,nic mi nie jest". Od razu zauważył jej wyraz twarzy. Patrzyła się w okno, gdzieś w dal, a jej podbródek oparty był na jej ciepłej dłoni.

-- Dziś bardzo ważny dzień -- odpowiedziała synowi

-- Ważny dzień? Coś mnie ominęło? -- zaczął zamartwiać się Sosuke

-- Tak, bardzo ważny! Dzisiaj do naszego małego, skromnego miasteczka przyjeżdża egzorcysta! Słyszałby kto! Do nas! Do Sone!

-- Egzorcysta? -- zaniepokoił się. Egzorcyści pełnią rolę wypędzania demonów i zjaw na tamten świat -- Czego on chce od naszej wsi?

-- Od kilku lat nie można wchodzić do lasu po dwudziestej, kiedy jest już ciemno. Wiesz czemu? -- zadała pytanie matka

Chłopak nie był dobry w zagadkach. Nie był też najbardziej cierpliwym człowiekiem na świecie.

-- Nie. -- odpowiedział krótko

-- Kilkanaście lat temu w Sone pojawiła się jakaś maszkara! Do dziś zamieszkuje pobliski las -- wskazała go przez okno-- W nocy tylko słychać jakieś wycia z tamtej okolicy. Lepiej się tam nie zapuszczać po zmroku. Jest bardzo niebezpiecznie...

-- Czy ktoś... z-zmarł... przez tą z-zjawę...? -- chłopak zaczął panikować. Nie przepadał za duchami, czarownicami i innymi tego typu rzeczami. Na szczęście telewizję ogląda od czasu do czasu, ale na pewno nie żadne horrory. Jego psychika by po prostu nie wytrzymała.

Jego matka zmartwiła się. Wiedziała o jego fobii i nie chciała go straszyć.

-- Na pewno... chcesz to usłyszeć?

Pomiędzy nimi zapanowała głucha cisza. Po chwili jednak chłopak postanowił, że da radę. Przecież jeśli tylko usłyszy o potworze, ten nic mu nie zrobi, prawda? Kiwnął głową.

Las pełen tulipanów  ⭐Kou x Mitsuba  ff⭐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz