Rozdział 2

32 1 6
                                    

-- Dziękuję, mamo

Ktoś zastukał do drzwi.

Mitsuba spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Jak szybko minął czas: rozmawiali ponad godzinę! Kto przychodzi o tak wczesnej porze? Rzadko kto wpadał do nich w gości.

-- Oho! -- kobieta odsunęła od siebie tulącego ją syna -- To pewnie pani Yashiro z naprzeciwka. Obiecała, że przyniesie nam trochę świeżego chleba na śniadanie -- oznajmiła -- Jej córka jest taka miła...

Ruszyła do drzwi. Jednak gdy je otworzyła nie ujrzała tam jej sąsiadki Yashiro, a mężczyznę o blond włosach i towarzyszącego mu, bardzo do niego podobnego, młodego chłopaka. Obydwoje trzymali w rękach po dwie, zielone walizki. Wyglądali jak osoby zmęczone długą podróżą

-- Dzień dobry -- odezwał się ten starszy -- Nazywam się Rūe Minamoto

Pani Mitsuba była lekko speszona - co ci dwaj, nie powiem, przystojni mężczyźni, od niej potrzebowali? Pan Rūe był od niej wyższy o głowę, więc prawie nie mieścił się w progu.

-- Dzień dobry, panie Minamoto -- odpowiedziała grzecznie kobieta -- A pański towarzysz to...

-- Nazywam się Ko Minamoto. Ten pan to mój ojciec. Miło mi panią poznać -- dokończył za nią chłopak

-- Oh tak, oczywiście. Mi również miło was poznać. Czego państwo potrzebują ode mnie i mojego syna? -- spytała

Przybyli dopiero teraz zauważyli siedzącego we wnętrzu kuchni, różowowłosego chłopca.

-- Przybywamy z drugiego końca kraju. Jednak, ciężko się przyznać, przez moją nieodpowiedzialność nie mamy gdzie się zatrzymać. Czy byłaby pani w stanie nam pomóc?

Pani Mitsuba miała wielkie i dobre serce. Zawsze pomagała potrzebującym, dawała datki na zbiórki dla osób chorych i przyjmowała pod swój dach tych, którzy tymczasowo go nie mieli. Tak też było i tym razem. Nie miała w zwyczaju wystawiać innych na pastwę losu.

-- Oczywiście, proszę, wejdźcie -- odpowiedziała kulturalnie. Odsunęła się od progu na tyle, by goście mogli wejść do środka. Mitsuba szybko wstał i ustąpił miejsce podróżnym. Sam za to wziął od nich walizki i postawił obok stołu -- Akurat mieliśmy zjeść śniadanie. Chcieliby państwo zjeść z nami?

-- Bardzo chętnie -- odpowiedział młodszy Minamoto -- Od rana nie miałem nic w buzi. Jestem strasznie głodny.

Kobieta uśmiechnęła się i podeszła do blatu, na którym zazwyczaj przygotowuje posiłki dla siebie i syna. Wyciągnęła talerze i chleb. Zrobiła wiele kanapek z serem i na każdej ukroiła solidny plaster pomidora.

-- Przepraszam, to wszystko co akurat mamy -- powiedziała speszona podając kanapki gościom -- Nie spodziewaliśmy się gości. Pewnie tam, skąd przybywacie, macie lepsze śniadania niż to...

-- Oj tam, proszę się nie martwić -- przerwał jej mężczyzna. Jego syn i Sosuke zaczęli pałaszować kanapki -- Lepszego śniadania nie mogliśmy sobie wymarzyć -- wziął jedną kanapkę i ugryzł kawałek -- Mmm... Pyszne! Te pomidory są świeże, prawda? Obłędne!

-- Tak, świeżo zebrane z mojego ogródka -- pochwaliła się matka Sosuke. Uwielbiała, kiedy ktoś ją chwalił lub kiedy ktoś wychwalał jej ogródek.

I tak zaczęła się ta rozmowa- pan Minamoto i pani Mitsuba rozmawiali o różnych, interesujących ich rzeczach.

-- A więc, co pana sprowadza do Sone? -- zapytał w końcu młody Mitsuba. Razem z Kou zjedli już śniadanie i od dłuższego czasu po prostu przysłuchiwali się rozmowie

Las pełen tulipanów  ⭐Kou x Mitsuba  ff⭐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz