Pijacki Bełkot

59 2 0
                                    

To Becky zmusiła mnie, abyśmy wspólnie wybrały się na imprezę do Sona, za którym szczególnie nawet nie przepadałam. Ale po długich i dość "przekonujących" skazaniach, postanowiłam pójść jej na rękę.

I nie, wcale nie zgodziłam się od razu po tym, gdy usłyszałam, że szanowny Damian Desmond miał się również tam pojawić.

A Becky wcale nie wykorzystała tej informacji przy naszych rozmowach. Wcale.

Problem leżał ewidentnie gdzieś pomiędzy.

Ale wcale nie chodziło tutaj o niego.

Pfft... nie dlatego chciałam pójść!

W mojej głowię od razu pojawiło się wspomnienie spotkania z Sy-on boyem w szkolnej bibliotece. Wcześniej nie zwracałam uwagę na jego wyrzeźbione ciało, oraz na jego wiecznie skupione na wszystkim piwne oczy. Oraz na jego cudowne, kształtne us...

STOP ANYA!

TO WCIĄŻ DAMIAN DESMOND!

OSOBA, KTÓRA GARDZIŁA TOBĄ OD CHYBA...

...
...

... zawsze?

Westchnęłam.

Zmienił się diametralnie od czasów, gdy mieliśmy jeszcze po nie więcej sześć lat i dopiero niedawno uświadomiłam to sobie.

No wiadomka... dla wszystkich innych był szarmancki, wyrozumiały, cierpliwy i taki, taki, taki... miły!

A dla mnie?

Wciąż docinał mi jak małe dziecko i dokuczał, gdy tylko wkroczyłam na jego zasięg widzenia!

Ale...

Ale jego myśli były bardziej wyraziste i klarowne. Kiedyś często słuchałam ich z zaciekawienia, ale później jakoś przestałam. Nie interesowałam się jego osobą i chyba sama nie chciałam mieć nic więcej wspólnego z nim.

Przyjaźniliśmy się jako tako...

do tego pamiętnego incydentu w bibliotece.

Do teraz czułam jego ciepły oddech na policzku i jego pragnące mnie spojrzenie leżące na moich ustach. Słyszałam jego słowa, które tylko wymawiał w swojej głowię, które i mnie w jakiś sposób nakręciły...!

Zakryłam twarz w dłoniach z zawstydzenia.

Miał mnie pocałować! A ja również tego bardzo chciałam!

Ale odsunął się ode mnie, a ja teatralnie wytarłam niewidzialne poty na czole i dodałam głupio coś w stylu:

"A już myślałam, że mnie pocałujesz!"

Podążyłam za instynktem, który skazał mnie na porażkę, bo Damian uniósł na mnie kamienny wzrok i posłał złośliwy uśmieszek. Powiedział coś niemiłego... ale usłyszałam jego prawdziwe myśli i zrozumiałam, że... zraniłam go.

Zaczęliśmy się od tamtego momentu unikać, a ja niezaprzeczalnie tęskniłam za nim coraz mocniej.

Dlatego stałam już od dziesięciu minut przed domem Sona, patrząc co chwilę na godzinę w telefonie. Becky spóźniała się już jakoś sześć minut, ale to było dosłownie w jej stylu. Mimo, że wyszłyśmy razem, to dziewczyna została zaciągnięta przez grono jej znajomych z klubu, aby coś tam obgadać. Niby coś ważnego.

W końcu pojawiła się i od razu wzięła mnie za dłoń i pociągnęła do środka.

I tak zaczęła się zabawa...

Wzrokiem szukałam Sy-on boya wszędzie, ale próbowałam tego nie ukazywać. Becky uśmiechała się dwuznacznie, gdy wypatrywałam go z parkietu, czy za okna. Czasami odlatywałam głową i nie skupiałam się na teraźniejszych  pogawędkach, które działy się tuż przed moim nosem.

Stay With Anya || One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz