Wariat

38 1 0
                                    

Od ostatniego piątku wszystko się nagle wywróciło do góry nogami – wówczas miałam na myśli jedynie relację moją i Sy-on boya.

No może troszkę przesadziłam.

Ale również nie potrafiłam znaleźć innego słowa, które by ładnie określiło zachowanie Desmonda. Przy naszym ostatnim spotkaniu pierwszy raz jego myśli były dla mnie wystarczająco wyraźne. I cały weekend spędziłam rozmyślając nad jego szczerym wyznaniem, które jednoznacznie zaznaczyło w jakiej sytuacji się teraz znajdowaliśmy.

Dlatego kolejny tydzień był dla mnie... dziwny.

Zacznijmy może od samego poniedziałku. Już po moim wejściu do klasy, Damian Desmond uśmiechnął się do mnie przyjacielsko i w dodatku p.o.m.a.c.h.a.ł.

Czym prędzej zajęłam miejsce obok Becky, która spojrzała na mnie zmartwionym wzrokiem. Zapytała się, czy wszystko u mnie w porządku, bo niby zbladłam w jednej sekundzie. Lecz szybko ją uspokoiłam, mówiąc, że to przez zbliżający się sprawdzian z matematyki. Tia, ale właśnie dzięki tej wymówce zaczęłam faktycznie się tym stresować.

Matematykę miałam mieć za dwie godziny, więc wyciągnęłam podręcznik i zamierzałam jeszcze sobie po powtarzać przez ten czas.

- Dlaczego ten imbecyl do nas idzie? - zapytała nagle Becky, a ja wyprostowałam się gwałtownie i zastygłam. - I to jeszcze z takim podejrzanym uśmieszkiem?

Może w piątek stroił sobie żarty ze mnie. Może jednak źle coś zrozumiałam i właśnie miał w planach sobie ze mnie szydzić. Przecież zawsze tak robił, gdy otaczali nas inni ludzie.

Po kilku krokach stanął przed naszą ławką a za nim jego wierni kompani; Emile oraz Ewen.

- Witaj Anya - przywitał się jakimś dziwnym i głębszym głosem, a potem zwrócił się już normalnie do mojej przyjaciółki - oraz Becky.

Skierował do mnie ponownie swoje piwne i przyjacielsko wyglądające oczy. Skorzystałam z okazji, aby przeczytać jego myśli.

Z bliska jeszcze bardziej widać, że nie zmrużyła nawet oka przez noc. Cholera, czy to była moja wina? Pewnie przez...

Odwróciłam głowę, rozumiejąc że faktycznie nie miał złowrogich zamiarów.

- Hej - odpowiedziałam cicho i znów spojrzałam na niego. - Wyspałeś się w końcu?

Naprawdę wyglądał na wypoczętego i dziwnie zrelaksowanego.

Uśmiechnął się lekko, a nasi obserwatorzy siedzieli cicho. Nawet cała klasa zaczęła się nam przyglądać, a to było dosyć niekomfortowe.

- Owszem, ale ty w przeciwieństwie do mnie, nie miałaś dla siebie żadnej litości - zażartował i oparł się delikatnie biodrem o ławkę. Skrzyżował potem ramiona oraz spojrzał na aktualnie otworzoną stronę w podręczniku. - Mamy jeszcze dwie godziny, więc zawsze mogę ci pomóc.

Otworzyłam już usta, aby go spławić, ale faktycznie mógłby mi wytłumaczyć ostatni temat, którego nie zdążyliśmy przerobić.

Uroczo marszczy swoje brwi, gdy się tak zastanawia.

Zaczerwieniłam się lekko na jego myśli.

- J-jasne - zająknęłam się i chciałam przez to stuknąć się w czoło. Dlaczego się znowu przy nim jąkasz, Anya?!

- Becky - zwrócił się Damian do oszołomionej dziewczyny. - Czy mógłbym zająć twoje miejsce na dwie godziny?

Skierowałam swój wzrok na przyjaciółkę, która zmarszczyła brwi na jego pytanie.

Stay With Anya || One ShotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz