Gdy wszedłem do pokoju, to zastałem najbardziej uroczy widok na świecie. Anne przytulała syna. Mówiła mu, że teraz wszystko się ułoży i że ma się niczym nie przejmować.
W pokoju była też Jay i Niall. Liam odetchnął z ulgą, widząc, że blondyn się go posłuchał i nie uciekł.
- Niall, idziemy. - powiedziała sucho. Nie wiem, czy chciałem się dowiedzieć jakich rzeczy dowiedział się Payne o swojej omedze.
Horan prychnął i założył dłonie na piersi. Zrobił też dzióbek z ust. On jeszcze nie wie, w jakich kłopotach się znalazł.
- My będziemy się zbierać. Ktoś musi przypilnować tę całą zgraję w ogrodzie. - stwierdziła Jay. Anne puściła syna i poszła za moją mamą, a swoją długoletnią przyjaciółką. Mijając mnie, potarła moje ramię. Posłałem jej uśmiech.
- Niall, mówię to ostatni raz. IDZIEMY! - warknął Payne.
Niall wzdrygnął się i prychając pod nosem, wyszedł z pokoju. Minął Liama i z całej siły nadepnął Alfie na stopę. Liam syknął i ruszył w pogoń za uciekającą omegą.
Pokręciłem głową, śmiejąc się. Po krzykach mogłem stwierdzić, że Payne szybko złapał blondyna.
Zamknąłem drzwi i w końcu zwróciłem się do mojej omegi. Brunet siedział po turecku na łóżku. Miał na sobie szary dres, a jego loki jeszcze bardziej się kręciły po kąpieli. Całą uwagę skupił na mnie.
Jego emocje były dla mnie zagadką. Nie potrafiłem go rozgryźć. Było szczęście i ulgą, ale i smutek, strach i niepewność. Przykucnąłem przed łóżkiem, by zrównać się wzrokiem z młodszym. To w końcu był odpowiedni czas na to, byśmy porozmawiali.
- Jak się... - miałem powiedzieć "Jak się trzymasz?" ale zostałem całkowicie zaskoczony. Omega po prostu rzuciła się na mnie. Zawiesiła dłonie na mojej szyi i wpił się w moje usta. Nie zamierzałem narzekać. Szybko przejąłem kontrolę. Nie przerywając pocałunku, wspiąłem się na łóżko.
Czy wspominałem już, że te usta są stworzone do całowania? Oj tak. Ale znalazłbym jeszcze kilka innych rzeczy, które chciałbym z nim zrobić.
Omega wspiął się na moje kolana. Ułożyłem dłonie na jego udach i przysunąłem go jeszcze bliżej siebie. Dłońmi sunąłem wyżej aż na jego pośladki. Harry zaczął ściągać moją koszulkę.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, co wyczułem. Całkowite przerażenie. W jego emocjach dominował strach.Oderwałem się od jego ust. Omega uparcie próbowała ściągnąć moje ubranie. Nie szło jej z koszulką, więc mrucząc z irytacji, zabrała się za spodnie.
- Co robisz? - zapytałem.
- Chcę to z tobą zrobić. - powiedział, nie patrząc na mnie.
- Nie, nie chcesz. - stwierdziłem, łapiąc go za nadgarstki i zmuszając do zaprzestania. - Dlaczego to robisz?
Omega uparcie nie chciała spojrzeć mi w oczy. Rumieniec na jego policzkach był zachwycająco pociągający. Naprawdę to na mnie działało. Ale po tych rumianych policzkach zaczęły spływać łzy.
- Powiedz mi, co się dzieje. - poprosiłem.
- On powiedział, że mnie zostawisz, jeżeli ci tego nie dam. - powiedział słabym głosem.
- Spójrz na mnie. - zażądałem.
Chłopak w końcu uniósł głowę i na reszcie mogłem zatopić się w tej zieleni.
- Jesteśmy sobie przeznaczeni. Nic tego nie zmieni. Jesteś mój, tak samo, jak ja należę do ciebie. Nie powinieneś go słuchać. Nigdy. Zrobimy to, wtedy gdy naprawdę będziesz tego chcieć. Czuję twój strach i niepodobna mi się to. Nie chcesz tego, więc czułbym się, jakbym cię gwałcił. Nie chcę, żebyś się do czegokolwiek zmuszał. Na wszystko przyjdzie czas. Naprawdę jest ok, jeżeli tego dzisiaj nie zrobimy. Ani dzisiaj, ani jutro, ani przez kolejny rok. Rozumiesz?
Harry cały czas wpatrywał się we mnie. Dłonią starłem pojedyncze łzy, które spływały po jego policzku. Brunet przymknął oczy i wtulił się w moją dłoń. Straszny pieszczoch z niego. Będę musiał to zapamiętać.
- Dziękuję. - wyszeptał.
- Nie musisz mi dziękować. Pójdę się przygotować do łóżka i zaraz do ciebie wracam. - zaznaczyłem, ściągając omegę z kolan. - Położymy się i porozmawiamy. Przynajmniej do czasu aż zmiana strefy czasowej mnie nie dopadnie.
Wcześniej zauważyłem, że ktoś dostarczył moje torby. Dobrałem się do pierwszej i wyciągnąłem z niej potrzebne rzeczy.
- Chyba że nie chcesz spać ze mną w jednym łóżku? - zapytałem, uświadamiając sobie, że omega może nie mieć na to ochoty.
- Spanie jest w porządku. - powiedział.
Wyczułem to. Był pewny tej decyzji. Chociaż gdzieś w głębi kryło się zażenowanie. Będziemy musieli nad tym popracować. On nie może się mnie wstydzić.
Po szybkim prysznicu mogłem wrócić już do mojej omegi.
Harry przeniósł się na szeroki parapet. Okno wychodziło na ogród, gdzie ludzie nadal się bawili. Siedział skulony, obserwując, co się dzieje na zewnątrz. Nerwowo pocierał palce. Podszedłem do chłopaka, który od razu na mnie spojrzał. Wyciągnąłem dłoń, którą chwycił. Uśmiechnął się, ale ten uśmiech nie dosięgnął oczu.
- Nie będę mówić, byś się tym nie przejmował. Wręcz przeciwnie. Musisz to z siebie wyrzucić.
- Nie chcę o tym rozmawiać. - zaprzeczył, wspinając się na łóżko.
- Nie musisz o tym mówić, ale nie tłum uczuć. - powiedziałem, sam kładąc się na łóżku.
Omega sztywno wykonywał wszystkie ruchy. Położył się, jak najdalej się dało. Nie do końca wiedział, jak się ma zachować. A jeszcze przed chwilą był skłonny uprawiać ze mną sex. Chyba będę musiał mu pomóc. Przysunąłem się do niego i objąłem. Harry nawet nie protestował. Wtulił się nawet jeszcze bardziej. Głaskałem go po głowie. Dobrze pamiętając, że młodszy był łasy na pieszczoty.
Nie minęła chwila, a Harry rozpłakał się w moich ramionach. Nie pozostało mi nic innego jak być teraz przy nim i dać mu wsparcie emocjonalne. Słowa były tu zbędne. Musiał to z siebie wyrzucić. Cały czas go przytulałem i głaskałem. To mu pomagało, bo po pewnym czasie jego wszystkie negatywne emocje zaczęły się wyciszać. Nuciłem mu pod nosem, gdy całkowicie się uspokoił, a jego oddech stał się miarowy. Teraz i ja mogłem zasnąć.
CZYTASZ
Uciekająca Panna Młoda
Fiksi PenggemarABO, gdzie w rolę uciekającej panny młodej wciela się Harry. A jego rycerzem w lśniącej zbroi jest Louis. Jest też Niall - mistrz w niszczeniu ślubów oraz Liam, który podejmie się największego wyzwania w życiu, czyli zapanowania nad siejącym chaos I...