Doba mina do złej gry

33 1 0
                                    

Elena

Nadeszła wreszcie upragniona chwila, jaką był ostatni dzwonek, który oznaczał koniec lekcji.

Spakowałam się spokojnie i wyszłam z klasy. Kątem oka zauważyłam Alessa, który chował podręczniki do swojej szafki. Podeszłam do niego i szurnęłam go lekko w ramie prowokując, aby na mnie spojrzał. Wykonał te czynność patrząc w moje ciemnobrązowe oczy.

Alessandro był wspólnym znajomym Aarona, Miquela, Ashley i moim. Często przychodził do nas do domu przesiadując dniami i nocami unikając roboty, jaką dają mu rodzice. Był osobą typu imprezowicz, dlatego mój starszy brat zdecydowanie za często jak na siedemnastoletniego imprezowicza odbierał go nawalonego jak bombka z imprezy u Miga. Gdy raz Aaro go odbierał to Alesso wmówił sobie, że jest samolotem. Otworzył wtedy okno i „rozwinął skrzydła" wyrzucając ręce poza samochód. Aaron wybuchnął śmiechem, za co dostał w głowę od przyjaciela. Kiedy zapytał go, dlaczego oberwał w odpowiedzi dostał, że swoim rechotem zakłóca fale i stracił kontakt z wieżą. Mówiąc mu o tamtej sytuacji blondyn ma ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu.

Uśmiechnął się delikatnie i zamknął szafkę kierując całe ciało w moją stronę:

-Hej będziesz dzisiaj w stajni? – Zapytałam spokojnie przytulając do siebie podręcznik z biologii

-Raczej będę – odpowiedział przeczesując swoje blond włosy do tyłu

-Super jedziesz z Cortnie tak? – Dopytałam w razie, co proponując mu transport z Aaronem – W razie, co możemy cię wziąć

- Na spokojnie. Jadę z Cortnie. Muszę już iść, do zobaczenia w siodlarni – odrzekł, po czym pocałował moje czoło i udał się w stronę drzwi przejeżdżając otwartą dłonią po mojej talii i plecach.

Często tak robił, więc przyzwyczaiłam się i przestałam na to zważać. Ostatnio relacja między nami strasznie się zagęściła. Można by powiedzieć, że żyliśmy na zasadzie friends with benefits, dlatego często krążyły pogłoski o tym, że jestem w związku z moim przyjacielem z dzieciństwa.

Ruszyłam w stronę wyjścia ze szkoły. Od razu jak przekroczyłam próg liceum zauważyłam Aarona opartego o służbowego Mercedesa taty.

Włosy opadały mu na oczy, kiedy głowę miał skierowaną w dół oglądając coś na swoim telefonie. Podeszłam do niego po drodze nastawiając się, że nie udało mu się poprawić oceny z biologii, co skutkowałoby nie za ciekawą rozmową z tatą.

Uśmiechnęłam się do niego ciepło i oparłam się plecami o samochód. Spojrzał na mnie i otworzył paczkę papierosów, częstując mnie jednym. Przyjęłam go bez większego zastanowienia i wyciągnęłam swoją niebieską, półprzezroczystą zapalniczkę w kieszeni kurtki. Podpaliłam końcówkę zaciągając się nikotyną.

Nie jestem nałogowym palaczek tak jak moi znajomi, wręcz przeciwnie. Zasięgam po to tylko na imprezach albo z bratem świętując jakieś wydarzenie. Ostatni raz użyłam fajek, aby się odstresować 3 miesiące temu od sytuacji z udziałem Alesso, kiedy rozpowiedział swoim znajomym, że jesteśmy razem. Miałam ochotę wtedy mu przyłożyć z liścia, że by przez tydzień chodził z czerwonym policzkiem po szkole. Moja pierwsza myśl była taka, że udało mu się poprawić albo, chociaż zdać semestr. Nie myliłam się:

-Mam rozumieć, że udało ci się- powiedziałam zaciągając się dymem. Aaron poprawił włosy zaczesując je do tyłu i spojrzał na mnie. Zajrzałam mu dyskretnie w telefon zaciekawiona, co ogląda.

Widziałam kątem oka profil jakieś dziewczyny na Instagramie. Uśmiechnęłam się delikatnie, na co on wyłączył urządzenie i schował je w kieszeń spodni. Zgasił używkę przydeptując ją butem:

Nie Pasujemy Do Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz