ROZDZIAŁ I

147 11 1
                                    

Cześć. Nie wspomniałam o tym w pierwszym wpisie, ani w prologu, więc zrobię tak teraz.

m.in chciałam zaznaczyć, że to nie będzie opowieść wysokich lotów. Więc jeśli szukacie czegoś, co sprawi że się zachwycicie to trafiliście na złą książkę.

To będzie typowa opowieść  o "gorącym Mafiozie" i dziewczynie, którą ten ni z tąd, ni z nikąd, postanowił uprowadzić.

Piszę to głównie z przyjemności, po prostu lubię. Jeśli szukacie czegoś szybkiego, co wciąga to jest to książka dla was.

Nie przedłużając, czytajcie!😌

Ps. Zachęcam do oddania głosu!!

Zara

Mam ochotę zacząć biec najszybciej jak potrafię, ale nogi po złości odmawiają mi posłuszeństwa.  chowam ręce do kieszeni kurtki. I wypuszczam powietrze.

W głowie zaczynają pojawiać się najczarniejsze scenariusze i chociaż mam ogromną ochotę wytrącić je z niej najszybciej jak się da, to nie potrafię.

Powoli idę w stronę pni drzew. Gęsto ułożone, wydają mi się świetnym miejscem na chwilowe schronienie.

Przestaję mieć nadzieję, że mam omamy, gdy czyjąś ręka dotyka mojego ramienia, a za sekundę, druga. Tyle że ta, ląduje na moich ustach.

Ciarki natychmiast przechodzą przez całe moje ciało. Staje jak wryta. Nawet nie starając się wykonać jakiegokolwiek ruchu. To nie tak, że nie chcę. W tym momencie nie mogę niczym poruszyć. Całe moje ciało zdrętwiało w ciągu ułamka sekundy.

Próbuję krzyczeć, ale jestem spanikowana do tego stopnia że nie potrafię wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Otwieram usta, a przynajmniej staram się, bo dłoń na połowie mojej twarzy zdecydowanie mi to utrudnia. Pomimo że próbuje ryknąć najgłośniej jak potrafię to jedyne co wydobywa się z moich ust to głuchy krzyk, który ledwo jest słyszalny dla mnie, a co dopiero dla ludzi z miasteczka.

Kiedy zdążę się otrząsnąć, jeśli można to tak określić,
Instynktownie łapie napastnika za nadgarstki. I zaczęłam wbijać mu paznokcie w skórę. Ten jednak zdaje się tym nie przejmować i wciąż mnie nie puszcza.

Jedyne co mi pozostało to szarpanie się z całych sił. Co również nie do końca mi wychodzi.
Wierzgam nogami po ziemi i nieudolnie próbuje kopnąć  skurwysyna.

W między czasie słyszę męski krzyk, którym nie specjalnie się przejmuje. Bo walcze o ucieczkę, która, tak jak przeczuwałam, skończy się niepowodzeniem

Kiedy widzę, że nie jestem w stanie zrobić praktycznie nic zaczynam wbijać zęby męską dłoń.

– Questa cagna mi ha morso! – Mężczyzna krzyczy niemal przy moim uchu.

Słyszę jak donośny i gardłowy jest jego głos. Po plecach aż przechodzą mi ciarki.

Ale to wszystko na nic, bo
po chwili Czuję na twarzy kawałek materiału, nasączony płynem o ostrym zapachu.

Czuję, jak mięśnie mi wiotczeją, a powieki powoli idą ku dołowi. W głowie liczę sekundy swojej ostatniej chwili świadomości.

Jeden

Dwa

ciemność.

***

My mafia loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz