Rozdział 1

275 11 5
                                    

*2 lata wczesniej*

Audrey

-Idziemy na plażę?-zapytałam Marcusa po czym chwyciłam jego rękę.
-Jasne Słoneczko tylko zabiorę koc.-odpowiedział.
Spojrzałam na niego z uśmiechem. Pomyśleć, że poznałam go zaledwie miesiąc wcześniej, a stał się mi tak bliski. Obserwowałam chłopaka, który szukał przedmiotu. Był wysokim blondynem o bardzo jasnych błękitnych oczach, które zawsze mnie urzekały, gdy w nie patrzyłam. Ja byłam jego przeciwieństwem. Miałam długie brązowe włosy i bardzo ciemne tęczówki, które były prawie czarne i do tego miałam tylko 160 centymetrów wzrostu, a przy jego 189 byłam niska. Spojrzałam ponownie na Marcusa i zobaczyłam, że trzyma w ręku koc. Po chwili podszedł do mnie, objął mnie ręką i poszliśmy w stronę plaży, która była bardzo blisko. Wystarczyło przejść przez drogę. Mieszkanie w Outer Sunset ma swoje plusy. Jest niedaleko do San Francisco i na Thornon State Beach. Jak zwykle poszliśmy na klif, który nazywaliśmy naszym. Nikogo tam nigdy nie było, a widoki zapierały dech w piersiach. Kochałam chodzić z nim na zachody słońca. To była taka nasza mała tradycja. Historia jest prosta. Poznaliśmy się podczas najpiękniejszego wieczoru na plaży. Niebo było wtedy inne niż zazwyczaj. Z ciepłych barw zmieniło się w fiolety i róże. Wtedy wpadłam na niego przypadkiem i mogę stwierdzić, że to była miłość od pierwszego wejrzenia. Do umówienia się z chłopakiem namówiła mnie moja przyjaciółka Juliette Dreamstone. Dzięki niej między mną, a Marcusem powstała chemia. Utrzymywała się ona do dziś i mam nadzieję, że zostanie tam na zawsze. Chłopakowi mało brakowało do bycia chodzącą red flagą. Jedyne czego nigdy nie zrobił to zdrada. Mimo wszystko nigdy nie traktował swoich partnerek poważnie. Jednak ja to zmieniłam. Dla mnie zaangażował się w stu procentach. Chodził ze mną na plażę, w szkole nie udawał, że się nie znamy. Gdy się źle czułam on był przy mnie. Gdy czegoś pilnie potrzebowałam chłopak to kupował albo załatwiał. Śmiało można stwierdzić, że traktował mnie z szacunkiem. Był moją pierwszą miłością i mam nadzieję, że to z nim spędzę resztę życia. Gdy doszliśmy na miejsce Marcus rozłożył koc i chwilę później na nim usiedliśmy. Przytulałam się do chłopaka jak zawsze wpatrując się w zachodzące słońce. Jednak czułam, że coś jest nie tak. Patrzył na ocean nieobecnym wzrokiem, a w jego oczach mogłam dostrzec pustkę. Coś tu nie pasowało...


Marcus

Nie podobało mi się już siedzenie z nią na plaży. Audrey była spokojna jak falujący przed nami ocean. Mnie można porównywać do wulkanu. Nie pasowaliśmy do siebie jednak nie chciałem kończyć tej relacji. Audrey była dla mnie zbyt cenna. Mieć taką dziewczynę jak ona to skarb. Razem byliśmy jak ogień i woda. Jak dobro i zło. Dziewczyna nie znała bowiem mojej ciemnej strony, o której wiedziałem tylko ja i najbliższe mi osoby. Nie zaliczyłem jej do nich, bo wiem, że mogę na nią liczyć, ale już nigdy jej nie zaufam odkąd w moim sercu został tylko kawałek mojej miłości do niej... Nie wiem jak długo będzie trwać nasz związek, ale jeśli się rozstaniemy to oboje będziemy tego żałować, ponieważ mieszkamy naprzeciwko siebie. Jeśli nasza relacja upadnie to ciężko nam będzie o sobie zapomnieć, ale na razie staram się odsuwać od siebie te myśli. Spojrzałem ponownie na ocean, a później przeniosłem wzrok na dziewczynę. Była moim małym promyczkiem słońca. Nie bez powodu ją tak nazywałem. Gdy patrzyłem na zachód przypominał mi ją, a jej blond włosy lśniły, gdy słońce ogrzewało Outer Sunset.
-Sun? (Słońce?) -zapytałem po dłuższej chwili milczenia.
-Tak Marc? - użyła tego zdrobnienia, które uwielbiałem.
-Co będzie jeśli się rozstaniemy? -po moim pytaniu nastała chwila ciszy.
-Marc nie wygłupiaj się. My się nie rozstaniemy. -usłyszałem w odpowiedzi jej nerwowy chichot.  Przytuliłem ją mocniej jakbym miał ją pocieszyć. Jednak próbowałem pogodzić się  z faktem, że kiedyś ją stracę. Może to się stać jutro, za kilka miesięcy lub parę lat. To przerasta mnie najbardziej. Strata.

Sunset NightmareOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz