Oczywiście pojechałam na pogrzeb. Nie muszę opisywać tej ceremonii, bo była jak każda inna. Ludzie ubrani na czarno, przemowy i płacz. Starałam się nie płakać. Wystarczająco dużo łez wylałam w pociągu jadąc na cmentarz. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie uronię łzy. Czy to spełniłam? Jeszcze się dowiecie.
Pamiętam, że spędziłam kilka dni w żałobie. Bardzo pomagali mi nauczyciele, którzy znali choć trochę mój życiorys. I tak mijały dni od śmierci taty do moich 12 urodzin w lutym.
Nie robiłam imprezy dla znajomych, których w sumie nie miałam. Nie robiłam również tej dla rodziny, bo mama nie utrzymywała z nią kontaktu. Swoje dwunaste urodziny spędziłam, siedząc w pokoju przed oknem i patrząc, jak cudownie wygląda śnieg podświetlany uliczną lampą.
Zapewne chcielibyście się dowiedzieć, że zaczęło się polepszać, że to, co nie zabije to wzmocni. Jeżeli myślicie, że z dnia na dzień w moim życiu było coraz bardziej słonecznie - mylicie się. No chyba, że myślicie o pogodzie, bo ona rzeczywiście się polepszała.
ON wykorzystał to , że nie miałam ojca, a w pewnym stopniu również matki. Niby komu miałam się zwierzać? Straciłam wszystko, czyż nie tak było? Co gorsza, nie mylił się. Naprawdę nie miałam nikogo innego.
Trudno mi się opisuje to co się zdarzyło. To było okropne.
Zaczęło się od niewinnych całusów na dobranoc. Myślałam, że chce w ten sposób pokazywać, że nadal mam kogoś bliskiego. Ale na tym się nie skończyło.
Czy w tym momencie zadajecie sobie to właśnie pytanie? Czy byłam molestowana?
Odpowiedź jest jednoznaczna: tak, byłam.Nie powiedziałam nikomu, a nikt tego nie widział. Czułam, że to jest złe, ale jednak bałam się stracić kogoś bliskiego.
Molestowanie dzieci przez osoby dorosłe to coś, co zdarza się bardzo często, chociaż wydawałoby się nam, że to niemożliwe. Lecz istnieją ludzie i ludzie. ON był tym złym, tą bestią, a ja byłam jego ofiarą.
Opisałabym to wszystko, gdyby nie to, że od kilku lat staram się to zapomnieć. Te przeżycia to było najgorsze, co mogło mnie spotkać. Trwało to przez dwa lata. Dzięki Bogu, że jeszcze wtedy nie miesiączkowałam. To musiało zabrzmieć zabawnie, ale ja naprawdę jestem wdzięczna, że byłam nadal dzieckiem. On nie zważał na to, jak się czułam, więc czy w ogóle by go obchodziło, że mogę zostać zapłodniona? Jestem w 90% pewna, że miałby to w gdzieś.
Te dwa lata to był jeden wielki horror, a ja marzyłam tylko o ucieczce. Przez cały czas udawałam, że wszystko jest w porządku. Naprawdę nikt nie widział zmian w moim zachowaniu. Nie były one jakieś ogromne, ale ja je bardzo dobrze odczuwałam.
CZYTASZ
Obietnica Julii
General Fiction"Żyjemy na jednej, wielkiej kuli ziemskiej. Są nas miliardy. Zamieszkujemy różne kraje. Różnimy się rasą i językiem. Mieszkamy w jakiś miastach i wsiach, mniejszych lub większych. Zakładamy rodziny. Rodzimy się, żyjemy i umieramy. Taka jest kolej rz...