CHAPTER 1. >> CALM DOWN, PRINCESS

11 1 0
                                    


Wspaniałe popołudnie, cisza i spokój. Odkąd Odyn zasiadł na tronie Asgardu, w dziewięciu światach zapanował pokój i ład. Tak bynajmniej wydawało się mieszkańcom tej wspaniałej krainy.

W swojej komnacie, na łóżku, siedział pewien bożek - Loki. Adoptowany syn Odyna, spędzał te magiczne popołudnie zatapiając się w lekturze. W końcu, co lepszego mógłby robić asgardzki książę? W końcu to jego brat przygotowywał się do objęcia tronu po ojcu, nie on. No bo kto chciałby służyć przybłędzie z innej krainy. Który władca zgodziłby się na taką hańbę dla siebie, czyż nie? Loki dorósł do tego, że Odyn nigdy nie przekaże mu władzy, a Thor zawsze będzie mu lepszy, jednak nigdy z tym się nie pogodził.

*Puk Puk*

- Kto przerywa mi podczas czytania - Po jego podniesionym tonie głosu było słychać, że nie podoba mu się, iż ktoś mu przeszkadza.

Loki lubił, kiedy inni się go bali. Chciał szacunku i uznania od wszystkich. Nie znosił sprzeciwu oraz braku szacunku wobec niego. Chciał aby traktowali go jak Władcę - tego kim zawsze chciał dla nich być.

- Książę Loki - Do pokoju wszedł jeden z asgardzkich strażników, lekko uchylając głowę przed bożkiem, na znak szacunku wobec członka królewskiej rodziny - Odyn chce cię widzieć. Ponoć jest to ważne.

- Odyn chce mnie widzieć, ot co się stało. Tatusia wzięło nagle na pogawędki z jego najukochańszym synem. - Zakpił z ojca, po czym wstał z łóżka i odłożył książkę na półkę. - Przekaż mu, iż za chwilę się zjawię. Na taką nie spotykaną okazję, muszę się specjalnie przygotować.

*
*
*

- Ponoć chciałeś mnie widzieć, ojcze - Ostatnie słowo podkreślił dosadną ilością kpiny w głosie.

- Daj spokój Loki. Rozmawialiśmy o t... - Nie dane jednak było mu dokończyć.

- O tym, że nie jestem twoim synem? Och tak, czekaj , jak ty to nazwałeś „Inwestycją", między lodowymi olbrzymami? Powiem ci, jesteś królem na medal. Chyba żaden władca nie przekupywał się dziećmi, powinieneś być dumny, jesteś taki oryginalny! - Bożka cholernie bolały myśli o tym, że jedyne do czego był potrzebny Odynowi, to pokój z Jotünheimem. Jednak nie dawał po sobie tego poznać. Śmiał się sam do siebie, aby ból zakryć kpiną i ironią.

- Bycie moim synem, nie zwalnia cię z okazywania szacunku swojemu władcy - Odyn uniósł się, próbując wzbudzić w synu chociaż odrobinę szacunku do siebie, jednak na Lokim nie robiło to żadnego wrażenia.

- Oczywiście, mój panie - Mimo że Bożek cały czas kpił z władcy, w jego głosie było słychać ledwo zauważalny ból. Nie cierpiał kiedy Odyn unosił się nad nim. Czuł się wtedy pod nim mały i słaby. Nic nie warty.

- Wezwałem cię, aby przekazać ci, iż twój brat, Thor, zrzekł się tronu. - W głosie Odyna było słychać lekki zawód. - Nie mamy więc zastępcy na tron.

- Oh, jaka szkoda. Niech zgadnę, uciekł do tej śmiertelniczki, na Midgard? Przykre - Loki zdawał sobie sprawę, że to jego szansa. Skoro Thor zrzekł się tronu, on jest jedynym dziedzicem jako adoptowany syn Odyna. Nawet gdyby władca nie chciał, nie ma wyboru przekazania tronu komuś innemu.

Thor już od dawna skarżył się bratu, że zastanawia się nad zrzeknięcia się tronu. Gdyby został władcą, nie mógłby zostać ze swoją śmiertelniczką, a ona nie mogłaby zasiąść z nim na tronie. Jednak Loki nigdy nie brał słów brata na poważnie. Uważał, że tylko głupiec odpuścił by władzę nad całą krainą, dla jakiejś nędznej miłości, szczególnie do śmiertelniczki. Najwidoczniej jego przekonanie, że był kompletnym idiotą było prawdą.

Nim zajdzie zmrok || Lokiego LaufeysonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz