Rozdział 1

369 13 6
                                    

Wstałam jak codzień rano o 8:00, moje poranki od poniedziałku do piątku tak wyglądały. Ale nie żałuję tego bo dzięki temu jestem tutaj. Odkryłam się i poszłam do łazienki gdzie wzięłam prysznic. Szybko wyszłam i udałam się do garderoby gdzie postawiłam dziś na beżowy garnitur i do tego białą koszulę. Zrobiłam lekki makijaż i ruszyłam na dół. Na dole zastałam Max'a. Tak od tamtego czasu dużo się zmieniło.

Max jest teraz moim wspólnikiem i jednocześnie przyjacielem. Wciągnęłam go w ten biznes i jest mi bardzo wdzięczny. Siedział i popijał kawę jak zawsze. Obok kubka leżała jajecznica której nawet nie ruszył więc szybko mu ją zabrałam i zaczęłam jeść.

— oddaj to - mówi i odkłada kubek - Nina mi to zrobiła oddaj mi to ty mały gnomie.

— ale bardzo dobra - westchnęłam - a już myślałam że ją sam zrobiłeś - posunęłam talerz po wyspie aż trafił do blondyna.

— a ty gdzie taka odwalona? - chłopak mimo że także był biznesmenem to nigdzie mu się nie spieszyło, siedział naprzeciwko w samych dresach.

— jadę do wujka Dylana by przymierzył garnitur na ślub Nali - odpowiedziałam wypijając szybko espresso i chwytając białą torebkę wraz z telefonem i kluczykami. Garnitury już leżały od wczoraj w moim aucie.

Szybko się z nim pożegnałam i powiedziałam by nie spalił domu. Wsiadłam do fioletowego Lamborghini co jest w rodzinie zawsze w niej zostaje. Tata miał lambo to ja też mam. Włączyłam sobie playlistę i słuchałam muzyki w drodze w willi monetow gdzie obecnie przesiadywał wujek bo tak naprawdę to mieszka w nowym yorku ale robi ślub Nali tutaj w Pensylwanii. Nagle moim oczą ukazała się piękna jak zawsze willa monetow. Nie zmieniła się od tamtego czasu, natomiast jej domownicy bardzo.

Zaparkowałam samochód obok czerwonego Maserati wujka Dylana i ruszyłam do środka, drzwi otworzył mi sam wujek Tony który także przyjechał na ślub córki swojego brata.

— Nelusia moja - przytulił mnie, wujek bardzo zmiękł od tamtego czasu w sensie od lat szkolnych - jak ja cię dawno nie widziałem.

— przecież widzieliśmy się wczoraj - zachichotałam - gdzie Dylanoruswelt? - zaśmiał się ale pokazał mi na salon gdzie znajdowali się prawie wszyscy.

Była tam ciocia Anja, wujek Vincent, Martina, Nala, Mela, teraz wujek Tony, wujek Will i Harrisson i nasz ukochany Dylan, była ciocia Hailie i wujek Santan i ich uroczy syn Sonny. Młodsze dzieciaki były z nianiami. Ale też był tam Michi wraz z Lissy która jest tak samo formalna jak swój tata.

— jest moja ulubienica - krzyczy blondyn podchodząc do mnie i mnie przytulając - masz te garnitury?

— hej wszystkim i tak mam kilka opcji - szepnęłam i mój ochroniarz przyniósł kilka par odzieży z mojej najnowszej kolekcji którą stworzyłam specjalnie dla niego.

— dobra my idziemy na górę i wybierzemy - krzyknął jak zwykle wujek i gestem ręki pokierował mnie do pokoju gościnnego bo jak to powiedział u niego jest syf piła i mogiła. On jest nieobliczalny.

Szybko weszłam do środka pokoju gdzie panował porządek. Z foli wyciągnęłam trzy garnitury. Jeden biały, drugi czarny i trzeci beżowy. Wujek zaczął się przebierać a ja dostałam sms od Max'a że wychodzi do siostry. Odpisałam że spoko i wujek już stał ubrany w jeden z nich. Czyli biały.

— jest cudny - piszcze - wiedziałam że na tobie będzie ideolo - mówię ale i skacze.

— wolał bym jeszcze inne przymierzyć ten nie wpadł mi jakoś do gustu - szybko się rozebrał i ubrał czarny - kurwa czemu ja wyglądam tak jak zawsze w tym garniaku?

— też mi się nie podoba i nie wiem dobra ubieraj ten ostatni bo mówię ci że on będzie najlepszy- czarny rzucił na łóżku u ubrał beżowy.

Oniemiałam. Wyglądał idealnie i elegancko.

— o mój boże - zatkało mnie - to ten jedyny.

— mówisz? - przegląda się w lustrze i napina mięśnie - zmniejsza mojego Bicka.

— ohh już przestań czyli beżowy to jest ten jedyny - piszcze ze szczęścia i chowam je do środka bym mogła je komuś innemu sprzedać ale wątpię w znalezienie tak samo wielkiego osobnika jak Dylan.

Szybko zeszliśmy i powiedzieliśmy że już wybraliśmy. Wszyscy się uciszyli bo ślub Nali jest tuż tuż. Jej suknia jest bajeczna bo także ja zaprojektowałam. Pożegnałam się zabierając garnitury i ruszyłam  już w stronę domu.

Być uratowanym / rodzina monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz