33. Misza

1.4K 166 40
                                    

Kochani 😈 Konfrontacja Miszy z Wanią czas start 😏

Ciekawa jestem, czy mu uwierzycie....

☃️❄️⛄

Odpłynąłem, trzymając w ramionach moją Lenkę. Bezpieczną Lenkę i tak musiało pozostać do końca. Cieszyło mnie, że kobieta ze mną nie dyskutowała, upierając się, że chce wrócić do Warszawy. W momencie, kiedy potaknęła, że będzie grzecznie czekać, pozwoliłem sobie na odpoczynek.

Było ciemno, kiedy uchyliłem powieki, zaś z sąsiedniego pokoju doszedł mnie dźwięczny śmiech Lenki i bezczelne rżenie Daro. Słuchajcie, no byłem aroganckim bajerantem, ale żeby dorównać Struzikowi, to bym musiał beczkę soli zjeść.

Wstałem nieco zaniepokojony zażyłością, jaka powstała między tym dwojgiem i ruszyłem w kierunku śmiechów. Pierwszą zauważyłem Lenkę. Siedziała przy stole i głaskała Heliosa. Poczułem niewiarygodne ciepło w okolicy serca, bo zostawiłem swojego psa i do tej pory prawdopodobnie byłby już w stanie agonalnym, o ile by jeszcze żył.

Wszedłem głębiej do kuchni i zazgrzytałem zębami, widząc kumpla w samych bokserkach i w jakimś, kurwa, fartuszku dla kucharzy. Czy oni tu mieli scenkę porno-gotowania?

– No proszę, proszę – zaszczebiotał Daro, rzucając mi chamskie spojrzenie przez ramię. – Książę Femo się obudził.

Podszedłem do kumpla i podaliśmy sobie łapę w powietrzu. Daro dodatkowo poklepał mnie po barku.

– Zajebiście jest cię widzieć, Femo, serio! – dorzucił już poważnie.

– Wiesz co się stało? – spytałem, chociaż wszyscy raczej wiedzieli. Cały nasz klub „Przysługa za przysługę" o tym huczał.

– Że garowałeś za tego skurwiela? – prychnął, pytając. – Wiesz, no każdy o tym słyszał, ale ja dowiedziałem się późno, jakoś przed Szczytnem, gdy byłem z małą wizytą w Poznaniu.

Pokiwałem głową.

– A teraz muszę wracać do Warszawy, Daro – zapowiedziałem smutno. – Potrzebuję...

– Nie bądź głupi, Femo! – zgromił mnie spojrzeniem. – To durne jest, a dla was nie ma tam przyszłości.

– Michał – wtrąciła się Lenka, wstając i położyła dłoń na moim bicepsie. – Opowiedziałam wszystko panu Dariuszowi...

Panu Dariuszowi? Ona tak serio?

Zrobiłem dziwną minę, słysząc, że moja kobieta tytułuje Struzika panem Dariuszem. Najlepsze, że Daro bezczelnie przewrócił oczami.

– Dziecko, weź ty mnie nie postarzaj – zaśmiał się ohydnie Daro. – Czy ja ci wyglądam staro? – zlustrował Lenkę od stóp do głów, na co moja kobieta spłonęła rumieńcem.

Uśmiechnąłem się i cicho prychnąłem pod nosem, bo już rozumiałem skąd tytułowanie. Lena robiła celowy dystans, aby mnie nie urazić, bądź nie uaktywnić zazdrości. To było nieziemsko miłe.

Podszedłem do niej, ustawiłem się za plecami Lenki, położyłem głowę w zgięciu jej szyi, zaś dłonie splotłem na brzuchu kobiety.

– Muszę dziś wyjechać do Warszawy i zamknąć wszystkie tematy – zapowiedziałem, patrząc na Daro, po czym pocałowałem Lenkę w szyję. – Jeśli jeszcze mogę cię prosić o pomoc, przyjacielu...

Daro prychnął pod nosem.

– Weź ty skończ pierdolić, Femo! – uniósł głos. – Oczywiście, że wam, kurwa, pomogę, byście mieli swoje love forever.

PREZENT (zostanie wydany)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz